21. Patryk i Dorota

52 16 22
                                    

Patryk

Konserwatorium, które prowadziłem zdawało się trwać i trwać. Patrząc na dyskusje studentów na jakiś sporny temat przeszło mi przez myśl, że jestem bardzo daleko od tego co mówią. Głownie dlatego, że nie mogłem się skupić na temacie zajęć tylko myślałem o Dorocie i jej bracie, którego poznałem w tak dziwnych okolicznościach.

- Panie magistrze, a pan co myśli na ten temat? – zapytała jedna ze studentek.

- Jaaa? – przeciągnąłem zastanawiając się czy wiem w ogóle o czym toczyła się rozmowa.

Obróciłem się i spojrzałem na moje notatki, a potem na zegarek. Było jeszcze piętnaście minut do końca zajęć, a ja miałem pustkę w głowie.

- Nie ważne co ja myślę, ważne, że wasza rozmowa tak mnie wciągnęła, że aż mnie zamurowało, a mnie ciężko jest uciszyć, więc brawo dla was i dlatego wypuszczę was piętnaście minut wcześniej – podziałem.

Kłamałem jak z nut, ale nie miałem głowy do spierania się w temacie, którego nienawidziłem, czyli ikonografia i te wszystkie dyrdymały związane ze sztuką sakralną. Osobiście wolałem inną epokę, zwłaszcza w malarstwie i nie mogłem się doczekać zajęć dodatkowych, na których mogłem rozwijać swoje artystyczne i myślowe skrzydła.

Tuż po moich słowach studenci zerwali się z zadowoleniem, że pozwoliłem im wyjść wcześniej. Ja natomiast zebrałem swoje rzeczy i popędziłem do gabinetu, aby ubrać się w moją ulubioną wełnianą marynarkę oraz kolorowy szalik i popędzić do Artystycznej na obiad z Dorotą.

Zanim wyszedłem z budynku wpadłem jeszcze do toalety, a potem zajrzałem do telefonu, aby sprawdzić czy nie mam żadnych wiadomości. Miałem tylko jedną. Czym prędzej ją otworzyłem i mina mi zrzedła.

Dorota: Przepraszam, ale nie spotkamy się na obiedzie. Musiałam wyjechać do Krakowa. Sprawy rodzinne, ale wrócę na proszony obiad w niedzielę. Obiecają, Buziaki.

Wiadomość Doroty tak mnie zaskoczyła, że nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Stałem jeszcze chwilę przed toaletą i zastanawiałem się co się stało. Wybrałem jej numer, żeby ją o to zapytać, ale włączyła się poczta głosowa. Wybrałem jeszcze raz i dostałem tą samą wiadomość.

Straciłem apetyt na jedzenie i wróciłem do gabinetu. Nie rozglądałem się nawet po pomieszczeniu tylko podszedłem od razu do swojego fotela i opadłem nań ciężko zmęczony.

- Kto to? – zapytał Jeremiasz, gdyż wyraźnie się mnie nie spodziewał.

Dopiero wtedy podniosłem wzrok w kierunku biurka mojego przyjaciela. Obrazek, który zastałem był co najmniej osobliwy. Na biurku mojego przyjaciela siedziała Eliza, a naprzeciwko niej na fotelu siedział Jeremi i trzymał dłonie na jej udach. Chyba tylko rozmawiali, ale pozycja w jakiej to robili była dość dwuznaczna. Eliza musiała odwrócić głowę, aby zobaczyć kto przyszedł, ale chyba z przerażenia tego ie zrobiła.

- Ale macie szczęście, że to tylko ja. – odezwałem się gburowato, ale byłem naprawdę nie humorze.

- Wystraszyłeś mnie, mógłbyś pukać. – powiedziała Eliza i zeskoczyła z biurka. Chyba nic zdrożnego nie robili.

- Panno studentko, nie wiem jakiej etykiety nauczył panienkę ten tam pan doktor – wskazałem niedbale palcem na jej faceta - ale nie będę pukał do własnego gabinetu. – warknąłem i sięgnąłem do szuflady po plan zajęć dodatkowych.

Zupełnie nie zwracałem uwagi na to co robili i nie obchodziło nie to.

- A ty nie miałeś iść na obiad do Artystycznej? – zapytał Jeremiasz.

Sztuka RomansuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz