Patryk
Pytanie Doroty wybiło mnie z rytmu. Nie spodziewałem się, że dojrzała kobieta, która zna swoją wartość zapyta mnie o coś, co było dla mnie ważne chociaż czasem mnie drażniło. Jednak nigdy nie było to kwestionowane przez żadną z kobiet, z którą się spotykałem. Nawet Joanna wręcz uwielbiała moją bliskość z rodziną, zwłaszcza z ojcem. Z resztą mój ojciec także szanował Joannę na tyle, że kiedy dowiedział się co się z nią stało to odwiedził ją w szpitalu.
- Dorotko... zacząłem spokojnie. - Byłem we Włoszech rok. Mieszkaliśmy z ojcem w wynajętym mieszkaniu, które załatwił nam jego przyjaciele czyli jednocześnie tata mojej koleżanki Mii. Przez prawie miesiąc Mia jeździła z nami wszędzie, pokazała nam Rzym i okolice oraz wszelkie udogodnienia, które pomagały nam się poruszać po tym mieście bezproblemowo. Tak to wygląda w świecie mojego ojca. Ręka rękę myje i kiedy on prosi mnie żebym mu pomógł to pomagam. Nie dlatego, że on mi każe, ale dlatego, że tak po prostu należy. Przyjaciół nie zostawia się w potrzebie, tak jak ja nie zostawiłem Jeremiasza samego przy problemach z Joanną czy pomogłem mu z Elizą. Tak mnie wychowali rodzice i nie zamierzam tego zmienić. Jeśli masz z tym problem to zrozumiem, ale nie psujmy sobie wieczoru tylko dlatego, że jakaś koleżanka potrzebuje mojej pomocy. To tylko jeden dzień. Przecież będziemy się widzieć jutro.
Widziałem jak oczy Doroty zmieniają się i chyba podjęła jakąś decyzję. Zacisnęła wargi tak, że nie było widać jej uroczych ust po czym powiedziała.
- Dobrze, w takim razie wybacz, ale ja chciałabym zakończyć ten wieczór. - powiedziała.
Podała mi kwiatka, którego wziąłem zaskoczony jakby co najmniej oznajmiła mi, że jest w ciąży, po czym obróciła się na pięcie i odeszła. Nie wiedziałem co mam zrobić, dopiero po chwili zrozumiałem co się właśnie stało, dlatego ruszyłem za nią. Złapałam ją za łokieć i obróciłem do siebie przodem.
- Co ty robisz? - zapytałem lekko wkurzony.
- Idę do domu. - odpowiedziała spokojnie.
- Dorota, przecież nie powiedziałem ci nic złego, nie obraziłem cię, ani nie powiedziałem, że mam cię dość. Co się stało?
- Patryku, może do tej pory spotykałeś się kobietami, które szalały za twoją artystyczną duszą i uwielbiały, kiedy traktowałeś je jakby były twoim grzejnikiem, który działa bezpośrednio w łóżku, ale ja nie jestem taką kobietą. Wspaniale jest nam razem, nie ukrywam. Dobrze mi z tobą tak jak jest. Jednak właśnie zdałam sobie sprawę, że od tego czasu od kiedy wybrałam numer telefonu, z rysunku który mi podarowałeś to nie byliśmy na ani jednej randce, ani w kinie, ani w teatrze czy gdziekolwiek indziej.
- Przecież chodzimy na randki w sensie spotykamy się w Artystycznej po zamknięciu. - powiedziałem to co było prawdą. - zawsze tam jemy, rozmawiamy i pijemy wino. - jak na randce. - powiedziałem szczerze.
- No tak, ale to miejsce mojej pracy, a teraz ty oznajmiasz mi, że jutro wyjdziemy na kolację, ale ze znajomymi, a w poniedziałek, kiedy myślałam, że zrobimy coś fajnego, sami, bo oboje mamy wolne to ty informujesz mnie, że jesteś zajęty koleżanką. No więc dobrze. Ja w ten dzień umówię się z kolegą, bo on też ma wolne i też spędzę z nim dzień. - oznajmiła mi spokojnie.
Ona nie była zła ani wściekła, ona chyba była zazdrosna, ponieważ mówiła do mnie tak... mówiła do mnie, jakbyśmy byli... kolegami, a nie kochankami od kilku tygodni. Wspomnienie tego, że umówi się z kolegą też nie koniecznie mi się spodobało.
O co tu chodziło?
- Dorota to tylko jeden dzień no i nie wiedziałem, że chcesz ze mną iść do kina czy na wystawę, czy gdziekolwiek. Jeśli chciałaś, to wystarczyło zaproponować. - wyłożyłem jej to co myślałem.
CZYTASZ
Sztuka Romansu
Chick-LitNieoceniony przyjaciel, pan magister w trakcie pisania pracy doktorskiej, syn znanego architekta i profesora, a także artysta w każdym calu - Patryk. To ona stał się "cichą eminencją" i głosem rozsądku Jeremiasza w "Sztuce zmysłów". Teraz dostanie s...