Witam w części 2!
Jeśli nie czytał*ś pierwszej to odsyłam was do niej!~~~
Było już listopadowe popołudnie. Deszcz padał w monotonnych kroplach, a szare niebo zdawało się wisić tuż nad miastem. Dla wielu mogło to być przygnębiające, lecz dla Pedriego i Gavi'ego ta aura niosła ze sobą nutkę tajemniczości i orzeźwienia. W takich chwilach ich myśli stawały się bardziej klarowne, a plany – bardziej realistyczne. Jedynie deszcz mógł przeszkadzać, gdy misja, którą mieli wykonać, wymagała od nich dyskrecji i unikania zdradliwych kałuż.
Dziś Pedro miał w końcu dostać wypis ze szpitala. Oczekiwanie na ten moment wydawało się wiecznością. W głębi serca cieszył się na myśl o powrocie do normalności, choć ta normalność była teraz nieco inna. Szpital, w którym przebywał, miał w sobie coś niecodziennego. Może to przez jego bardziej prywatny charakter; Flick z pewnością nie żałował wysiłków, aby zapewnić im bezpieczeństwo, a szpital wydawał się ustronnym schronieniem przed niebezpieczeństwami, które czaiły się na zewnątrz.
Pablo siedział na krześle obok, z telefonem w dłoni, nieustannie przeglądając wiadomości. Wyglądał na zrelaksowanego, lecz Pedri wiedział, że obaj byli w rzeczywistości pełni nerwowego oczekiwania. Pedri był jednak zamyślony, zatopiony w swoich myślach. Myślał o rodzinie, o tych, którzy odeszli i o jednym, który pozostał – Fernando, jego brat. W tym momencie, z każdym dźwiękiem kapiącego deszczu, wspomnienia wracały, przynosząc ze sobą zarówno ból, jak i nadzieję.
Wiedział, że po wyjściu z tego szpitala czeka ich nowa misja, pełna wyzwań i niepewności. Każdy krok na zewnątrz stawał się nieprzewidywalny, a myśli o rodzinie i bracie kłębiły się w jego głowie. Co przyniesie przyszłość? Jak wiele jeszcze tajemnic muszą odkryć, zanim będą mogli poczuć się bezpieczni? Gdy pielęgniarka w końcu zaprosiła go do recepcji, Gonzalez z jednoczesnym podekscytowaniem i niepokojem wstał, gotowy stawić czoła temu, co miało nadejść.
W głowie Pedriego ciągle powracały słowa szefa, który opowiadał o jego ojcu i matce. To, co usłyszał trzy tygodnie temu, wciąż dźwięczało mu w uszach. Dowiedział się, że jego mama nie była tylko zwykłą pracownicą biura, ale detektywem, osobą pełną pasji i determinacji, która zmagała się z mrocznymi siłami. To odkrycie przytłaczało go; zaczynał dostrzegać, że dziedziczy po niej nie tylko wygląd, ale i zamiłowanie do odkrywania prawdy. Dziwnie czuł się z tym wszystkim, z tym, że w jego żyłach płynęła krew kogoś, kto odważnie stawiał czoła niebezpieczeństwom.
Spojrzał na Gavi'ego, który siedział obok, oparty na stole i wyglądał na nieco sennego. Jego zmarszczone brwi i lekko otwarte usta zdradzały, że walczył ze snem. Pedri uśmiechnął się mimowolnie – choć sytuacja była poważna, momenty jak ten przypominały mu, jak ważna była ich przyjaźń. Obaj wiedzieli, że muszą stawić czoła nowym wyzwaniom, ale na razie, w tej chwili, podzielali coś prostego – obecność drugiego człowieka, który rozumiał, przez co przeszli.
– Co z tobą, Pablito? – zapytał Pedri, starając się przebić przez jego zamyślenie. – Nie wygląda na to, że jesteś gotowy na misję.
Gavi otworzył oczy, jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę, że jest w szpitalu. Uśmiechnął się, ale w jego oczach wciąż tkwił cień zmęczenia.
– Tylko się zastanawiam, co nas czeka po wyjściu stąd.– odparł, rozciągając się leniwie. – W końcu jesteśmy na etapie, w którym wszystko się może zdarzyć. A swoją drogą jest nieco spiąco.
Starszy skinął głową, czując, jak adrenalina powoli zaczyna krążyć w jego żyłach. Czekało ich dużo, a myśli o rodzinnym dziedzictwie i przeszłości były tylko wstępem do nadchodzących wyzwań. Musieli być gotowi na wszystko, co przyniesie im los.
– Wiesz, że jutro jest nasz "pogrzeb"? – młodszy pokręcił głową z niedowierzaniem, w jego głosie brzmiała nutka śmiechu.
Pedri spojrzał na niego z uniesioną brwią, próbując dostrzec w tym żart czy powagę.
– No tak, niby powinniśmy być martwi, a tymczasem siedzimy tu, planując kolejną misję. – Uśmiechnął się, choć w jego oczach można było dostrzec cień niepokoju.
– To wszystko wydaje się jakimś absurdalnym snem – kontynuował Gavi, przeglądając ekran telefonu. – Nie wiem, jak Flick zamierza to wszystko zorganizować. Pewnie będzie z tego niezły cyrk.
– Nie wątpię, że będzie się działo – odparł Pedri, wracając myślami do tego, co czekało ich po opuszczeniu szpitala. – Ale przynajmniej będziemy mieć chwilę na oddech przed kolejnym starciem.
Pablo zaśmiał się. – Tak, ale co jeśli się rozkręci i ludzie zaczynają węszyć? Nasza "śmierć" ma być tajemnicą, a nie kolejnym punktem do odhaczenia na liście zadań.
– Myślę, że Flick ma wszystko pod kontrolą – odpowiedział Pedri z pewnością. – Przynajmniej miejmy nadzieję, że tak jest.
W tej chwili, obaj zdali sobie sprawę, że wchodzą w nowy rozdział ich życia, a nadchodzące wydarzenia, mimo całej swojej tajemniczości, mogły okazać się kluczowe dla ich przyszłości. Tajemnice przeszłości splatały się z niepewnością jutra, a oni musieli stawić czoła wszystkim wyzwaniom, które przyniesie los.
Gonzalez zamyślił się na chwilę po czym rzekł:
–To wszystko jest pokręcone. Ale...życie jest za krótkie aby było nudno. Zobaczymy co czas pokaże.
~~~
Witam kochani w drugiej części :*
Zaczynamy nasza kolejna przygodę.
Postaram się ogarniać te rozdziały bo pisze to jednocześnie z jeszcze jedna książka co się jeszcze u mnie nie zdarzyło( mowie jak cos o Cisza po gwizdku~cash x Zalewski)

CZYTASZ
| Zbrodnia Nadal Trwa | Gadri | Kryminał | CZ.2|
FanficKsiążka jest kontynuacją "Połączeni zbrodnią" który znajduje się na moim profilu. Jeśli chcesz to przeczytać, koniecznie zacznij od pierwszej części. Co kryje druga część? W drugiej części tej historii, Pedri i Gavi znajdą się na ścieżkach, które p...