poker

22 6 22
                                    

Gdy śmiech ucichł, a żarty zaczęły przechodzić w ciszę, bliska atmosfera wciąż unosiła się między nimi, jakby zatrzymała się w powietrzu. Żadne z nich nie powiedziało tego na głos, ale obaj czuli to subtelne napięcie, jak echo czegoś, co dopiero zaczynało się rodzić.

Pedri wpatrywał się w Gaviego, zauważając drobne szczegóły, na które wcześniej nie zwracał uwagi – sposób, w jaki Gavi pochylał głowę, gdy myślał, czy delikatny błysk w jego oczach, gdy pozwalał sobie na chwilę spokoju. Czuł, jak ta bliskość otacza ich jak kokon, chroniąc przed rzeczywistością, która czekała tuż za drzwiami.

– Wiesz, jakoś się przyzwyczaiłem do tej ciszy – odezwał się Pedri cicho, jakby nie chciał przerwać tej delikatnej chwili. Jego ton był spokojny, niemal łagodny, a jednocześnie pełen czegoś, co było trudne do określenia.

Gavi spojrzał na niego z lekkim uśmiechem, dostrzegając w tym prostym zdaniu coś więcej. – Czasem cisza potrafi powiedzieć więcej niż słowa – odpowiedział, jego głos był również ledwie słyszalny, jakby chciał, aby te słowa były tylko ich sekretem.

Obaj siedzieli blisko siebie, ich ramiona prawie się stykały, a atmosfera była na tyle intensywna, że wystarczyłby najmniejszy ruch, by znów pogłębić ich bliskość. Ta świadomość, że każde ich spojrzenie czy dotyk teraz znaczyły więcej, dodawała chwili głębi, a Gavi czuł, że nawet najdrobniejszy gest mógłby znów rozpalić tę iskierkę.

Cisza między nimi była tym razem przyjemna, pełna niedopowiedzianych słów, które można było odczytać tylko w spojrzeniach.

– Szef powiedział, że mamy jutro odpocząć. Zajęliśmy się dziesięcioma ludźmi w tydzień, a jeden z nich naprawdę dał nam w kość. To prawie półtorej osoby dziennie – odezwał się Pedri z lekkim uśmiechem, chcąc w ten sposób rozładować atmosferę. – Wygląda na to, że mamy trochę czasu dla siebie.

Gavi spojrzał na niego z lekkim zaskoczeniem, a potem kiwnął głową, uśmiechając się nieznacznie.

– Wreszcie – odpowiedział, przeciągając się lekko. – Mam wrażenie, że zapomnieliśmy, co to znaczy dzień wolny. Prawie zapomniałem, jak to jest… po prostu się wyłączyć.

Pedri zmrużył oczy, jakby analizując to, co usłyszał, i odparł spokojnie:

– Może to dobry moment, żeby zrobić coś, co nie wymaga planowania ani wysiłku.

– Brzmi nieźle – przyznał Gavi, choć w jego oczach nadal można było dostrzec cień myśli o niedawnej misji.

Pedri spojrzał na Gaviego z lekkim uśmiechem.

– Może… ten wolny dzień po prostu wykorzystamy na coś spokojnego, hmm? Może odpuścimy sobie walki, analizy i wyścigi myśli – zaproponował, jego głos miał w sobie niespotykaną lekkość. – Po prostu… zrelaksujemy się. Możemy coś ugotować, wypić, odpocząć bez tego ciągłego napięcia.

Gavi zmrużył oczy, wyłapując subtelny ton w głosie Pedriego. Uśmiechnął się pod nosem, czując, że Pedri sugerował coś więcej, coś bardziej intymnego, choć nie wypowiedział tego wprost.

– Ooo, coś spokojnego, co? – odpowiedział z rozbawieniem, unosząc brew. – Jak rozumiem, myślisz o czymś więcej niż leniwe siedzenie na kanapie?

Pedri odwzajemnił uśmiech, jakby jego plan został rozpracowany.

– Może tak, może nie – odpowiedział, udając obojętność, choć w jego oczach błysnęło zaintrygowanie. – Po prostu coś, co pozwoli nam oderwać się od tego chaosu. Wiesz, coś, co odciągnie nas od... codziennego tempa.

– Tak, tak, rozumiem – mruknął Gavi, przewracając oczami z ironicznym uśmiechem. Na potwierdzenie swoich słów pstryknął Pedriego palcami w czoło, jakby karcąc go za próbę „rozszyfrowania” sytuacji.

 | Zbrodnia Nadal Trwa | Gadri | Kryminał | CZ.2|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz