Telefon

9 2 3
                                    

Nagle telefon na biurku Gaviego zaczął wibrować, a ekran zarejestrował połączenie z zastrzeżonego numeru. Obaj zamarli na moment, wymieniając szybkie spojrzenia, po czym Gavi odebrał, przełączając rozmowę na głośnik.

– Halo? – rzucił ostrożnie.

Z drugiej strony odezwał się zimny, nieznajomy głos, który od razu wzbudził w nich obawę.

– Mam nadzieję, że dobrze się bawicie, bo wasze drobne śledztwa są niczym więcej niż stratą czasu – zabrzmiał głos, nasycony sarkazmem i pogardą. – Nie wiecie nawet, w co się wplątaliście.

Pedri wzdrygnął się, gdy usłyszał ten ton. Ten głos, sposób mówienia – od razu przywołał w nim wspomnienia z przeszłości, z czasów, gdy był trenowany i zmuszany do działań, które pozostawiły na nim ślad na całe życie. Gdy kazano mu działać wbrew sobie, nagle wróciły z siłą, której się nie spodziewał.

Gavi zauważył, że jego towarzysz zbladł i mimowolnie zacisnął dłonie w pięści.

– Wystarczy – szepnął do siebie, po czym wziął głęboki oddech i skupił się na rozmowie, próbując zidentyfikować rozmówcę. – Kim jesteś i po co dzwonisz? – zapytał Gavi, starając się przywrócić kontrolę nad sytuacją.

Mężczyzna zadrwił.

– Kim jestem? Powiedzmy, że jestem tylko przekaźnikiem pewnych informacji. Ktoś znacznie wyżej chce, żebyście przestali wtykać nosy, gdzie nie powinniście. Wiecie, z kim macie do czynienia, prawda? A no tak nie wiecie. Nie wiecie nic. Po zabiciu szefa, dalej nie wiecie jak to wszystko się potoczy.

Gavi zmarszczył brwi, analizując ton i każde słowo nieznajomego. Mężczyzna brzmiał jak typowy członek dawnej organizacji Xaviego – arogancki, pewny siebie, ale wyraźnie nieświadomy, że Pedri i Gavi potrafią być równie niebezpieczni.

– A nie boisz się przypadkiem, że będziemy w stanie cię znaleźć? Telefon to dość ryzykowny wybór, a twój głos... myślisz, że nie mamy narzędzi, żeby cię namierzyć? – zapytał, wprowadzając pewną niepewność w przeciwnika.

Mężczyzna po drugiej stronie zachichotał, jakby rozbawiony.

– Och, nie musisz się martwić o mnie. Macie zbyt wiele do stracenia, a za razem za mało czasu żeby sobie pozwolić na poszukiwania. One zabierają czas. Jestem pewny że nawet nie doinformowani będziecie po prostu działać. A to, co zamierzacie znaleźć, będzie znacznie gorsze, niż możecie sobie wyobrazić.

– Jeśli myślisz, że twoje groźby nas przestraszą, to się mylisz – odpowiedział Gavi chłodno. – Może powinieneś zastanowić się, kto tu tak naprawdę jest na przegranej pozycji.

W odpowiedzi usłyszał tylko cichy śmiech rozmówcy.

– Och, nie martw się, Gavi. Obserwujemy was uważnie. Każdy wasz krok, każde słowo – wszystko znamy. A wasze śledztwo może mieć poważne konsekwencje. Zwłaszcza dla tych, których kochacie.

Gavi poczuł, jak wzbiera w nim gniew, ale nie dał się sprowokować. Spojrzał na Pedriego, który wciąż wyglądał na zaniepokojonego, ale teraz jego oczy płonęły determinacją.

– Słuchaj, kimkolwiek jesteś – powiedział Gavi powoli, cedząc słowa – możesz próbować nas zastraszać, ale my nie cofniemy się nawet o krok. Cokolwiek planujecie, my będziemy gotowi.

– W takim razie do zobaczenia – syknął nieznajomy, po czym rozłączył się, zostawiając ich w ciszy.

Gavi odłożył telefon, biorąc głęboki oddech. Pedri wpatrywał się przed siebie, jego twarz zdradzała mieszankę gniewu i niepokoju. Gavi położył mu dłoń na ramieniu, chcąc dodać mu otuchy.

W pośpiechu wskoczyli do samochodu, a Gavi odpalił silnik z determinacją widoczną w jego ruchach. Wymienili kilka zdań, próbując przeanalizować, kto mógłby mieć odwagę i umiejętności, żeby włamać się do ich biura, i to akurat wtedy, gdy Flick był nieobecny.

– Musieli to planować od dawna – rzucił Pedri, zerkając na mijane ulice.

– A może to ktoś, kto dobrze zna nasz rozkład dnia. Może być bliżej niż myślimy – odpowiedział Gavi, zaciskając dłonie na kierownicy.

Po kilku minutach dotarli pod budynek. Zatrzymali się dyskretnie, szybko wysiadając z auta i wślizgując się do biura bez zwracania na siebie uwagi. Wiedzieli, że Flick miał do nich dołączyć wkrótce, ale nie mogli czekać – liczyła się każda sekunda. Gavi i Pedri postanowili przeszukać budynek, poruszając się cicho i uważnie.

Gdy przemknęli się przez główne korytarze, wydawało im się, że nikogo nie ma, aż nagle w półmroku dostrzegli dwie sylwetki w jednym z dalszych biur. Zamaskowane postacie szybko zauważyły obecność Pedriego i Gaviego. Pierwsza postać – mężczyzna o szerokiej sylwetce – zareagowała natychmiast, rzucając krótkie spojrzenie w stronę swojej towarzyszki, drobnej kobiety.

– Uciekamy! – warknął, ściskając ją za ramię, a kiedy zobaczył jej chwilę zawahania, podniósł głos jeszcze bardziej: – Nie stój jak kołek! Robisz, co mówię, albo cię zastrzelę! I tak jesteś mało przydatna!

Gavi i Pedri przyglądali się z daleka, szybko wymieniając spojrzenia – teraz było jasne, że mają do czynienia z parą włamywaczy, którzy byli gotowi na wszystko. Kiedy mężczyzna dostrzegł ich cienie, wciągnął kobietę za sobą i oboje rzucili się do ucieczki.

– Zauważyli nas! – syknął Pedri.

Gavi ruszył pierwszy, próbując wyprzedzić ich drogę ucieczki.

Gavi i Pedri pędzili przez korytarze, starając się złapać jak najwięcej drobnych wskazówek, ale włamywacze byli zbyt szybcy. Mężczyzna z kobieta biegli z pełną determinacją, nie dając się łatwo dogonić. Z każdym ich krokiem, Gavi czuł, że oddalają się zbyt szybko.

Gdy weszli na klatkę schodową, widzieli jak para znika za rogiem. Pedri przyspieszył, licząc na to, że uda im się ich przechwycić, ale kobieta odwróciła się na moment i wystrzeliła w ich kierunku kilka strzałów. Zatrzymali się na moment, osłaniając się, gdyby coś miało ich trafić, ale na szczęście wszystko skończyło się bez szwanku.

– Musimy ich złapać teraz, inaczej uciekną na zawsze – powiedział Pedri, łapiąc oddech, ale widać było, że nie mają zbyt wiele czasu.

Gavi skinął głową, ruszając za nimi, jednak gdy dotarli do wyjścia, zauważyli, że drzwi prowadzące na zewnątrz były już zamknięte, a podejrzana para zniknęła w ciemności.

– To niemożliwe… – Gavi spojrzał na Pedriego, zrozumiał, że nie mają już żadnej szansy na ich złapanie.

– Musieli mieć kogoś na zewnątrz. Zabezpieczyli wszystkie wyjścia. – Pedri z grymasem na twarzy stanął w miejscu.

Ostatecznie, po chwili błądzenia po opustoszałych korytarzach, Gavi i Pedri wiedzieli, że nie udało się. Przestępcy uciekli.

– ¡Joder! – wykrzyknął Gavi, zgrzytając zębami i uderzając pięścią w ścianę.

Mimo że Pablo i González byli najszybsi w organizacji, a ich reakcje błyskawiczne, to strzały, które rozległy się w korytarzu, dały wystarczająco dużo czasu szpiegom na ucieczkę. Gdy Gavi i Pedri ruszyli w pościg, ci już byli o krok do przodu. Zbyt szybcy, zbyt sprytni, zbyt dobrze przygotowani, by dać się złapać.

Gavi czuł frustrację narastającą w nim, czując się jakby przegapili szansę, którą dostali. Pedri, choć również zirytowany, starał się zachować zimną krew.

– Nie mogliśmy tego przewidzieć – powiedział Pedri, starając się złapać oddech. – Zawsze będą o krok przed nami.

Gavi spojrzał na niego, wciąż rozdrażniony.

– To nie wystarczy, Pedri – odparł chłodno. – Mamy tylko siebie, nie możemy pozwolić, by umknęli tak łatwo. Musimy być krok przed nimi, a nie oni przed nami.

Gdy obaj ruszyli w kierunku wyjścia, wiedzieli, że tym razem ich wroga sieć sięgnęła głęboko. I że nie będą mogli spocząć, póki nie dotrą do końca tej sprawy.

~~~

Czuje się nie wystarczająca dla innych. Nie zasługuje na innych.

Swoją drogą umieram z bolącym brzuchem, a jutro mam kartkówkę. Będę zdychać.

 | Zbrodnia Nadal Trwa | Gadri | Kryminał | CZ.2|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz