12. Dwa zgrzyty

469 109 28
                                    

Asher

Chciałbym powiedzieć, że wszystko szło po naszej myśli, ale tak nie było. Brakowało mi czasu dla Meg i byłem zmuszony obciążyć ją wszystkimi przygotowaniami do ślubu. To, co byłem w stanie załatwić, zrobiłem przez telefon. Ale nie uczestniczyłem w wyborze kwiatów, dań, a nawet... obrączek.

W domu tylko się mijaliśmy. Mimo to, nie pozwoliłem, aby Meggie wróciła na Ósmą ulicę do rodzinnego domu. Obawiałem się, że Jerry osaczy córkę. A tak... próbował mnie.

Byłem właśnie oddany nowemu projektowi, a konkretnie sporządzałem kosztorys budowy osiedla domków w Galt, pod Sacramento. Działkę udało nam się zakupić ponad dwa lata temu, ale pomimo dużych znajomości, nie byliśmy w stanie uzyskać pozwolenia na przyłącze. Gdyby chodziło o gaz, zorganizowałbym kampanię, wynajął magika od nawiertów i próbowałbym obejść brak jednego z mediów, stwarzając ogrzewanie z głębinowej pompy ciepła. I w sumie szukając rozwiązań właśnie to planowaliśmy zastosować, ale nam nie chciano przyłączyć wody! A to już duży problem.

– Gdyby nie ja, to byłbyś dalej na samym środku pustyni z tym zakupem ziem – zaśmiał się szyderczo Jerry i popatrzył na mnie ze złością.

– Dziękuję, że mi w tym pomogłeś – mruknąłem. – Dzięki temu będziemy mogli wspólnie stworzyć kolejne „inteligentne" osiedle.

– O, proszę – odparł z satysfakcją i położył dłonie na stół. – Czyżby moja córeczka, którą mi niecnie ukradłeś, nie spełniała się w roli waszej nowej pani dyrektor? Jednak będziecie na mnie polegać? – syknął ze złością i przerzucił wzrok na mojego ojca. – Myślałeś, Clint, że się nie domyślam po co wam moja Megan?!

– Nie rozumiem – sapnął ojciec, po czym wzruszył ramionami. – Megan może decydować sama o sobie.

– I zdecydowała – odparłem ponuro. – Meggie będzie pracować ze mną, bo to będzie nasza wspólna firma. Nie widzę powodu, aby nabierała wprawy, robiąc u ciebie praktyki.

– Wiesz, że jest świetna! – warknął rozemocjonowanym głosem Jerry. – I zrobiłeś to specjalnie!

– Bardzo mi przykro, Jerry, że nie umiesz się pogodzić z tym, że kocham twoją córkę – skwitowałem beznamiętnie.

– Ja ci jeszcze udowodnię! – zabulgotał w kierunku mego ojca Jerry. – Zobaczysz, Clint. Bo nie ma mowy o żadnych uczuciach. Gówniara się obraziła i wymyśliła sobie ślub z twoim rozrywkowym synalkiem. A jemu w to graj. Bo czemu by nie! Przecież mu zagroziłeś, że go odetniesz od garnuszka, jeśli nie zmądrzeje. Patrz! Zmądrzał! Kosztem mojej Meg!

– Koniec – szepnąłem i wstałem pospiesznie. – Mam dosyć rozmów na temat mojego związku z Meggie – sapnąłem, z ledwością panując nad wkurwieniem. Poprawiłem ułożenie marynarki, zapiąłem ją na guzik i skinąłem głową. – Za tydzień ślub. Jeśli masz zamiar pluć jadem, to polecam się nie pokazywać nam na oczy.

– Asher, na Boga! – krzyknął ojciec.

– Boga w to nie mieszaj – odpysknąłem. – Uświadom swojego partnera biznesowego, że żenię się z jego córką nie po to, by go pozbawić udziału w projektach. Żenię się, bo uważam, że to odpowiedni moment, aby założyć rodzinę i zacząć myśleć poważnie o życiu.

– Zmusiłeś ją szantażem! – wydarł się Jerry i wstał tak nagle, że jego fotel odjechał o metr.

– A później zastałem ją zalaną łzami, po tym, jak ją potraktowałeś! – Nie pozostałem mu dłużny. – Obiecałeś Megan pozycję dyrektora wykonawczego...

– A ciebie nie powinno obchodzić, w jaki sposób rozdzielam obowiązki w mojej firmie pomiędzy moimi dziećmi! – Jerry kolejny raz przypominał pomidora.

Zemsta latorośliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz