21. Aseksualna z łopatą

462 110 26
                                    

Kochani!!!

Przed Wami okłada "Silvestre". Premiera książki będzie 5.12.

🎶🎶🎶

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

🎶🎶🎶

Asher

Megan miała plan, a ja miałem chuj do gadania. O dziwo, jej pomysł podpasował mi na tyle, że zdobyłem się na odwagę, by go zrealizować. Nienawidziłem konfrontacji, zwłaszcza ze skrzywdzoną kobietą.

Jedyną konfrontację jaką przeszedłem, to w dniu, gdy przyłapałem Bailey, swoją pierwszą dziewczynę na poważnie, gdy pieprzyła się w szatni futbolistów z kapitanem drużyny. Wszedłem, popatrzyłem i zacząłem bić im brawo, po czym odwinąłem się na pięcie i nigdy się już do niej nie odezwałem.

Ech, jednak ze mnie to kawał tchórza.

Ale Megan miała rację. To nie był czas na chowanie głowy w piasek. Mieliśmy już sobotę. Nasz powrót do firmy zbliżał się wielkimi krokami. I z ciekawości zadzwoniłem do ochrony, by się dowiedzieć, czy przypadkiem nie kręciła się tam jakaś tleniona wariatka prosząca o wpuszczenie na teren biur. Potwierdzili, co bardzo mocno wpłynęło na moją determinację i mobilizację. Musieliśmy zakończyć ten skandal tu, czyli na terenie Elverty.

Zbliżała się pora obiadu. Megan krzątała się po kuchni i szykowała swoje dziwne jedzenie. Rzadko jadała to, co przygotowała Martha. A jeśli już czegoś próbowała, to najpierw badała posiłek za pomocą węchu, po czym brała ociupinkę i dotykała językiem. Tym razem miałem pierś z kurczaka w cieście kokosowym, na co Meggie się wypięła i kuchciła pierś, ale bez ciasta.

Pływałem. By nie stracić kondycji i się nie spaść do trzystu funtów, by utrzymać równowagę psychiczną. Robiłem spokojnie długości basenu. Raz kraulem, raz na plecach. Po godzinnym treningu czułem miłe pieczenie w mięśniach, co oznaczało, że przebyte ćwiczenia przyniosły swój efekt.

Wyskoczyłem z basenu i leniwie obtarłem ciało ręcznikiem, którego zostawiłem na leżaku, by sobie wysechł. Przeszedłem przez szklane drzwi tarasowe i swoje kroki skierowałem do części kuchennej. Meggie wciąż się w niej krzątała. Spojrzałem przez ramię na jej sałatkę, jednocześnie wyciągając gotowy posiłek z lodówki.

– Asher, czy ty się ślinisz, czy skapuje na mnie woda? – warknęła i obróciła głowę w moim kierunku.

Siorbnąłem dla żartu i puściłem jej oczko.

– Przepraszam – wymówiłem ze skruchą, a dla lepszego efektu wytarłem usta. – Wyglądasz tak kusząco, moja ty słodka deseczko. – Cmoknąłem ją w głowę.

Kobieta westchnęła, ale nie skomentowała. Wciąż źle odbierała słowo „deseczka" i „blacik". Może nie byłem fanem jej płaskiego nic, za to z radością patrzyłem na jej wkurwienie. Uwielbiałem podkręconą złość żony. Czułem wybitną satysfakcję, a zarazem adrenalinę. Nie chciałem jej urazić. Słowa miały nauczyć ją dystansu do siebie, bo pomimo wielkiej inteligencji, Meg nie potrafiła z siebie żartować. Wolała się pieklić niż zaśmiać. A że jej śmiech lubiłem na równi, to nie pozostało mi nic innego od prowokacji.

Zemsta latorośliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz