ROZDZIAŁ 26

55 2 0
                                    

! TW ! samobójstwo

Nieznany: Ona wie.

Jeżeli myślałam, że do tej pory poziom mojego stresu był wysoki, to teraz wykraczał on poza jakąkolwiek skalę. Zmierzałam właśnie w stronę jednego z gabinetów, aby tam spotkać się z Alicią, gdy przeczytałam wysłane do mnie przed sekundą powiadomienie. Z wrażenia aż zakręciło mi się w głowie, gdyż pierwsze o czym pomyślałam, to że to był powód mojego spotkania z przełożoną. Kobieta przywołała mnie wcześniej również napisaną wiadomością, że tam będzie na mnie czekać. Nic więcej. Gdy tylko ją przeczytałam, o mało nie dostałam cholernego zawału serca, ale teraz nogi trzęsły mi się jak galarety, a całe ciało oblał zimny pot. Wszystko tak idealnie się łączyło. Z pewnością wiedziała, a ja mogłam się już szykować na skandal roku. Najbardziej bolałby mnie jednak ten zawód, który dostrzegłabym w jej oczach, gdyby znała prawdę. Zapewne zwaliłby mnie z nóg, a ja nigdy nie zapomniałabym wyrazu jej rozczarowanej mną twarzy.

Ponownie dostałam wiadomość od nieznanego adresata. Między tym a ostatnim powiadomieniem minął kawał czasu, a ja już coraz rzadziej wracałam do tajemniczej osoby myślami. Co prawda miałam inne, naglące sprawy na głowie, ale ciekawość wymieszana z nutą grozy co jakiś czas pojawiała się w moich myślach. Pewnym było, że to ktoś z ośrodka. Jako pierwszego obstawiałam Riosa, lecz później moje domniemania względem chłopaka się rozwiały przez inne „tropy", na które wpadałam. Teraz jednak podejrzliwość powróciła, bo o pocałunku wiedziałam tylko ja, on i... Caden. Zakuło mnie w sercu. Przecież by mnie nie zdradził w tak podły sposób po tym, jak mi pomagał, prawda ? Chyba że świadkiem był jeszcze ktoś, co komplikowało sprawę po stokroć.

Drzwi oddzielające korytarz od umówionego miejsca naszego spotkania były nieco uchylone, a z wewnątrz nie dobiegał żaden hałas. Powolnie stawiałam kroki, za specjalnie się tam nie spiesząc. Z urywanym oddechem tworzyłam w głowie najczarniejsze scenariusze. Ostatni długi wdech nosem, a wydech buzią. Zapukałam w drewnianą płytę, stopniowo wsuwając głowę przez szparę.

- Alicia ? - niepewność mojego głosu była żenująca. Czułam się jak mała dziewczynka, która na Święta Bożego Narodzenia widzi w salonie przebranego członka swojej rodziny za świętego Mikołaja i wcale się nie cieszy, tylko wypatruje z przerażeniem drogi ucieczki.

- Octavia ? - dobiegło mnie pytanie ze środka - Octavia ! - słyszę, że już znacznie donośniejszy głos zbliża się do mnie, po czym kobieta zamaszyście otwiera drzwi i widzę tylko jej promienny uśmiech, na widok którego chce mi się płakać - Kochana, jak dobrze cię widzieć ! - mówi uradowana, zamykając mnie w uścisku, podczas gdy ja walczę z rosnącą gulą w gardle

Jak to możliwe ?

- Jak się czujesz ? Wszystko z tobą dobrze ? - zatroskana odchyla moją głowę oraz przygląda mi się z każdej strony. Z jej oczu bije ciepło, a do mnie dociera fakt, że jestem okropnym człowiekiem, okłamując tak dobrą kobietę, która najwyraźniej nie ma o niczym pojęcia...

Nie zasługuję na nią, powtarzam sobie w myślach.

- Dzień dobry - mówię z czasem - Już czuję się znacznie lepiej - wcale nie, bo niemalże tracę przytomność z powodu rozrywających mnie wyrzutów sumienia i zmieszanej z nimi jednocześnie... pieprzonej ulgi.

Ona naprawdę o niczym nie wiedziała.

- To dobrze, skarbeńku - głaszcze mnie czule po policzku, jednak zaraz jej mina zmienia się w skupioną - Mam do ciebie jedną sprawę, która nie może czekać.

Ja pierdolę, czyli jednak wiedziała.

- Tak ? - chrypię.

- Zamknij drzwi i usiądź, to może trochę potrwać - zaleca, po czym kieruje się do masywnego biurka, zasiada po jego drugiej stronie i zaczyna grzebać w jednej z szuflad.

Poisoned MindsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz