26 - Talkies

163 34 3
                                    

3436 słów

~~~~~~~~~~


Jeongguk:

Jeszcze przez długi czas nie byłem w stanie powrócić do normalnego funkcjonowania. Ale byłem na dobrej drodze, aby znów zacząć żyć tak jak kiedyś. Bo moi bliscy postanowili o mnie zawalczyć, nie pozwalając mi się poddać. Dlatego rozpocząłem leczenie z kilkoma specjalistami. Bo jako e–sportowy gracz, który przez uraz stracił swoje umiejętności, potrzebowałem rozmowy i porady od psychologa sportowego. A przez mój samobójczy incydent musiałem również zdecydować się na leki i terapię. To jednak nie było wystarczające w moim przypadku, bo podstawą moich problemów był sam atak sasaengów, przez który pogorszyła się sprawność mojego mózgu. Dlatego poprosiłem mamę o dobrego korepetytora, który zadba o moją pamięć i koncentrację, odwiedzając mnie codziennie, na godzinę lub dwie. To wszystko było konieczne. Jakakolwiek rutyna i powolna poprawa.

I choć z początku miałem tutaj zostać maksymalnie miesiąc, chętnie przedłużyłem ten pobyt. Głównie z racji na Jimina i Ahri, których miałem blisko siebie. Ale również ze względu na wszystkie artykuły na nasz temat, które pojawiły się w prasie. Nie było to teraz bezpieczne. Ani dla mnie, ani dla nich. Bo plotki szybko się rozprzestrzeniały. I choć nasze agencje starały się walczyć z fake newsami, to były batalie na długie miesiące. Dlatego woleliśmy się tu ukrywać.

Nasza relacja z miesiąca na miesiąc stawała się coraz bliższa. I nawet jeśli początkowo byłem dość niepewny i nieśmiały niektórych ruchów w stronę Jimina lub jego gestów w moją stronę, z czasem powoli do tego przywykłem. Tak jak za naszych początków, których niestety nadal nie pamiętałem, z dnia na dzień coraz bardziej się na niego otwierałem. A to z kolei wywoływało u mojego Omegi uśmiech, który motywował mnie do ciągłego starania. Zarówno dla siebie, jak i dla niego i Ahri. Aby znów stanąć na nogi i zadbać o naszą rodzinę.

Powoli planowaliśmy nasze życie po wyjściu z kliniki. Radziłem się zarówno managera, jak i T1 oraz Jimina odnośnie kolejnych kroków w mojej karierze gamera. Bo choć poziom mojej koncentracji i pamięci wzrastał, tak samo jak koordynacja ruchowa, nadal obawiałem się publiki. Tego jak zareagują i co mogą powiedzieć. A przede wszystkim w jakie plotki wierzą moi fani. Dlatego na razie odkładałem to w czasie. Możliwe że dopiero na jesienne Worldsy. Jeżeli T1 będzie szło tak słabo jak do tej pory.

Od maja aż do września wypełniałem moje dni nauką, terapią i co najważniejsze – Jiminem z Ahri. Codziennie to ja wpadałem do niego lub to on do mnie. Powoli wybieraliśmy i kupowaliśmy ubranka, zabawki i niezbędne akcesoria dla naszego małego wilczka. Dużo rozmawialiśmy – o tym co było i o tym co będzie. Znów miałem ochotę zasypywać go opowieściami o rozgrywkach, które prowadziłem wieczorami z resztą T1. Tak jak za dawnych czasów. Dlatego obaj widzieliśmy we mnie dużą poprawę.

Dziś znowu, po odhaczeniu wszystkich moich obowiązków, zabrałem tylko niewielki prezent dla Jimina i już cichaczem przemknąłem do jego budynku. Na razie musiałem chodzić w czapce, aby nadal ukrywać moje umaszczenie. Ale na szczęście była ona fajnym uzupełnieniem mojego luźnego, dresowego stroju do spania. Bo coś czułem, że chyba już zostanę w sali Jimina na noc.

Drogę znałem już na pamięć, doskonale wiedząc kogo ominąć i kogo unikać, aby dotrzeć tam niezauważony. I tak samo bezszelestnie wsunąłem się do odpowiedniego pomieszczenia, w którym przebywał mój ukochany.

Chłopak leżał na swoim łóżku, lekko uniesiony, aby było mu wygodniej z Ahri, powoli utrudniającej mu siedzenie, leżenie i ogólne poruszanie.

– Jiminnie? Śpisz? – wyszeptałem po wejściu do środka, obawiając się, że mogę go zbudzić. W końcu było już przed dwudziestą drugą. A jedynym źródłem światła była lampka nocna, która słabo oświetlała mojego Omegę, nie pozwalając mi ocenić jego stanu.

"Eyes on you" - KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz