Rodział 7

56 3 1
                                    

Zaraz po tym, jak mama odprowadziła tatę do biura, kuchnia wypełniła się cichym, nieprzyjemnym napięciem. Kat usiadła na stołku i wpatrywała się w mnie z zainteresowaniem, a ja czułam, że nie mogę przed nią nic ukryć. Zdecydowanie nie potrafiłam znieść tego intensywnego spojrzenia mojej siostry, która zawsze dostrzegała najmniejsze szczegóły. Z trudem wzięłam łyka herbaty, która nagle wydała mi się zbyt gorzka.

– Więc... jak naprawdę jest z Louisem? – zaczęła Kat, przechylając głowę w bok. Jej pytanie było zbyt bezpośrednie, zbyt wnikliwe, niczym szpilka w moim sercu.

– Dobrze – odparłam, starając się brzmieć pewnie, choć moja dusza wołała, bym była szczera. – Jest... wspierający.

Jej brwi uniosły się sceptycznie, a ja poczułam, że moje słowa brzmiały jak nieprzekonująca obrona.

– Wspierający? – powtórzyła, jakby przetrawiała to słowo. – Pamiętam, jak przed wyjazdem opowiadałaś o Aleksandrze. Jak o kimś, kto rozumie cię bez słów. Z Louisem tego nie masz?

To była prawda. Louis był jak roślina, która dobrze się rozwijała w cieniu, ale nie miała blasku słońca. Jego towarzystwo dawało mi poczucie bezpieczeństwa, ale gdzieś w głębi duszy czułam, że czegoś brakuje. Czegoś, co czułam w ramionach Aleksandra. Przypomniałam sobie nasze długie rozmowy przy zachodzie słońca, śmiech i wygłupy, które zdawały się nigdy nie kończyć. Louis był stabilny, ale Aleksander miał w sobie to coś, co sprawiało, że żyłam w kolorze, a nie w odcieniach szarości.

– Każdy z nas się zmienia – starałam się bronić Louisa, ale moje słowa nie były wystarczające. – Aleksander... on ma swoje życie, a ja mam swoje.

Kat zamilkła na chwilę, a w powietrzu zawisła atmosfera niezręczności. Dobrze wiedziałam, że niechętnie wracała do tematu Aleksandra, a mimo to czułam, że potrzebuję tego wyzwania, tej konfrontacji z moimi uczuciami.

– Czy naprawdę chcesz go poznać, Olivia? – zapytała w końcu, łagodniej, jakby badała moją decyzję, ale w jej głosie słyszałam delikatny niepokój.

Przez chwilę nie mogłam wydobyć z siebie słowa. Myśl o spotkaniu z Aleksandrem, który był blisko mnie w przeszłości, była przerażająca. Co jeśli rzeczywiście mógłby zmienić moją rzeczywistość, zaburzyć tę kruchą równowagę, którą starałam się stworzyć z Louisem?

– Nie wiem... może – odpowiedziałam w końcu, czując, jak moje serce bije mocniej. – Nie mogę go ignorować, ale...

– Ale jesteś zaręczona – dokończyła Kat, zerkając na mnie z wyczuciem. – Olivia, jesteś w trudnym punkcie. Jeśli nie czujesz się z Louisem szczęśliwa, lepiej skonfrontować to teraz, zanim będzie za późno.

W mojej głowie pojawiła się myśl, że może nie zasługuję na szczęście. Louis był dla mnie, gdy mnie potrzebował. Ale czy to było wystarczające? Byłam zamknięta w złotej klatce, a jego miłość była jak gęsty mrok, w którym zaczynałam się dusić. Co więcej, czułam, że trzymam się kogoś, kto nie był w stanie zrozumieć moich najgłębszych pragnień.

Mama, nieświadoma napiętej rozmowy, weszła z talerzem świeżo upieczonych ciastek. W jej oczach dostrzegłam promyk nadziei.

– Oto coś, co na pewno poprawi nastrój – powiedziała, stawiając je na stole. – Może macie ochotę na chwilę przerwy od poważnych spraw?

Podziękowałam mamie z uśmiechem, ale w głębi duszy wiedziałam, że poważne sprawy nie znikną. Odsunęłam talerz z ciastkami i złożyłam ręce na stole, myśląc o tym, co czeka mnie w przyszłości. Miałam wrażenie, że każda minuta przynosi nowe wątpliwości, a ja byłam na skraju przepaści.

DESIRE [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz