Rodział 10

61 1 2
                                    

Siedząc w swoim pokoju, czułam, jak powoli zapadam się w myśli, które nie dawały mi spokoju. Chociaż promienie słońca wpadały przez okno, nie potrafiłam poczuć ich ciepła. Miałam wrażenie, że otaczający mnie świat staje się coraz bardziej szary, a radość, która kiedyś napełniała mnie energią, zaczyna znikać. Coś było nie tak, ale nie potrafiłam zdefiniować, co dokładnie.

Czasami z niecierpliwością czekałam na wiadomości od Aleksandra, mając nadzieję, że usłyszę coś, co przywróci mi wiarę w naszą relację. Jednak każda próba kontaktu kończyła się milczeniem z jego strony. Zaczynałam się martwić, że coś się stało, że się oddala, a ja nie mogę mu pomóc. Miałam wrażenie, że każda chwila, w której się nie odzywał, była jak ukłucie w sercu.

Boże Olivia ogarnij się. To jebany manipulant.

Kiedy nagle wibracja telefonu przerwała moją rozmyślania, zadrżałam.

Jacob, przyjaciel Aleksandra.

od Jackob:
Musimy się spotkać. To ważne.

Te słowa wywołały w moim sercu lawinę niepokoju. Co mógł mi powiedzieć? Nie wiedziałam, czy się bać, czy być ciekawą, ale postanowiłam, że muszę się spotkać z Jacobem.

Od Olivia:
Coś się stało?

Odpowiedziałam, czując, jak z każdym momentem narasta we mnie napięcie.

Jacob szybko odpisał, sugerując, czy możemy się spotkać w naszej najbliższej kawiarni. Po chwili wahania zgodziłam się.

I tak nie miałam nic do roboty, a jakiekolwiek zajęcie wydawało się w tej chwili najlepszym rozwiązaniem.

Założyłam na siebie prosty czarny płaszcz, wysokie kozaki na korku które sięgały kolan. Do tego torebka i przewieszony beżowy szal, który zdobił mój strój. Ta jesień była wyjątkowo surowa i nieprzyjemna.

Gdy weszłam do kawiarni, Jacob już tam był, oparty o stół, z wyrazem twarzy, który zdradzał, że coś go trapi. Usiadłam naprzeciwko niego, a moje serce znów zaczęło bić szybciej.

— Cześć, Oliwia — zaczął, a jego głos był poważny.

— Cześć, Co się dzieje? — zapytałam, nie mogąc ukryć niepokoju.

— Chodzi o Aleksandra — powiedział Jacob, a w moim żołądku zagnieździł się ciężki kamień, jakby nagle całe powietrze zniknęło z pokoju.

— Co z nim? — zapytałam, choć w moim głosie brzmiał już niepokój, który nie dał się ukryć.

Jacob spojrzał mi prosto w oczy, a ja dostrzegłam w jego spojrzeniu coś, co mnie przeraziło. Był przygnębiony, jakby nosił na swoich barkach ciężar, który przerastał jego siły.

— Martwi mnie to, co się dzieje w jego życiu. Wygląda na to, że coś go trapi, ale nie chce się otworzyć. — Jego słowa były jak chłodny podmuch wiatru, który przeszył mnie do szpiku kości.

Czułam, jak serce mi staje w piersi, a każdy wspomnienie o Aleksandrze stawało się coraz cięższe do udźwignięcia. W głowie tłoczyły się myśli, które sprawiały, że miałam wrażenie, iż cała moja energia i determinacja, by mu pomóc, rozpływają się jak dym w powietrzu.

— Dlaczego mówisz mi o tym? — zapytałam, niepewna, czy w ogóle chcę znać odpowiedź.

Jacob wziął głęboki oddech, jakby zbierał się do trudnej rozmowy.

— Uważam, że jesteś jedyną osobą, która może na niego wpłynąć. Tylko ty możesz go wysłuchać i sprawić, że otworzy się na kogoś. Wiem, że ci zaufa. I uwierz jestem tego pewien, byłem jedyna osoba która mogła to zauważyć przez ostatni czas. — Jego słowa były jak wyzwanie, które wymagało ode mnie odwagi, na którą nie byłam pewna, czy mnie stać.

DESIRE [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz