Rodział 15

60 2 0
                                    

Usiadłam przed moją toaletką, jak zwykle, z zamiarem nałożenia makijażu. Codziennie się maluję, ale dzisiaj muszę szczególnie zadbać o to, by ukryć blizny i siniaki, które wciąż są widoczne, mimo że minęły już trzy tygodnie od ostatniego spotkania z Louisem. To wciąż trudne dla mnie, by myśleć o tym, co się wydarzyło. Każde pociągnięcie pędzla przypomina mi o bólu, ale jednocześnie daje poczucie kontroli nad tym, jak postrzegają mnie inni.

Moja walizka, odkąd przyjechałam, wciąż pozostała nierozpakowana, a ubrania chaotycznie leżały w jej wnętrzu. Chociaż kilka rzeczy udało mi się rozwiesić. Wróciłam tutaj z myślą, że tym razem zostanę na zawsze, ale wciąż dręczyło mnie pytanie: czy znowu wrócę do miejsca, z którego przyjechałam?

Aż sama byłam w szoku, że nikt jeszcze nie zapytał mnie, dlaczego tak dużo schudłam, dlaczego mam takie cienie pod oczami. Moja twarz stała się wyraźnie bardziej wyostrzona, a kości policzkowe zyskały na wyrazistości. Jasne oczy błyszczały, ale w ich głębi czaił się smutek. Długie, falujące włosy spływały na ramiona, dodając mi nieco lekkości. Cera była alabastrowa, a usta delikatnie różowe, jednak ich kolor nie oddawał tego, co naprawdę czułam.

Wszyscy zdawali się tego nie zauważać, aż do momentu, gdy on, jedyny, który odważył się zwrócić na to uwagę, dostrzegł zmiany i zareagował poważnie. Ale nie miałam zamiaru rozmawiać o tym z nikim innym. Wolałam ukrywać ból pod warstwą makijażu i sztucznego uśmiechu, trzymając swoje tajemnice blisko serca.

Czułam, że nie mogę dłużej unikać myśli o nim. Zdecydowałam, że muszę skonfrontować swoje uczucia, zanim sprawy wymkną mi się spod kontroli. W końcu to nie tylko kwestia zawodowej współpracy, ale także emocjonalnych zawirowań, które przy nim czułam.

Co mi z tych wszystkich kosmetyków, eleganckich ubrań czy luksusowego życia, skoro w środku czułam się pusta? Miałam wszystko, co mogłoby mnie uszczęśliwić na zewnątrz, ale w duszy toczyła się walka, której nikt nie dostrzegał. Zamiast radości, towarzyszył mi tylko przygnębienie. Uśmiechałam się, ale to był tylko maska, a w moim sercu panował chaos. To, co zewnętrzne, nie miało znaczenia, gdy wnętrze krzyczało o pomoc.

Zaczęłam od podkładu, którego ostatnio dawałam znacznie więcej niż kiedyś, bo blizny były dosyć mocno widoczne. Pod ustami nałożyłam również więcej korektora, by zakryć zadrapanie po upadku. Wyrównywał cerę i nadawał jej zdrowy blask. Na powieki nałożyłam delikatny cień w odcieniu nude, a kąciki podkreśliłam złotym blaskiem. Eyeliner dodał wyrazistości, a tusz do rzęs sprawił, że oczy wyglądały na większe. Na policzki nałożyłam brzoskwiniowy róż, a usta podkreśliłam matową różową pomadką. Przeglądając się w lustrze, czułam, jak makijaż pozwala mi na chwilę zapomnieć o tym, co dzieje się w moim wnętrzu.

Poprosiłam naszą służącą, która od zawsze była częścią rodziny. Można powiedzieć, że była moją przyjaciółką, chociaż od dawna jej nie widziałam. Pamiętam, jak pięć lata temu wzięła roczną przerwę po śmierci swojego męża. A potem wyjechałam.

Poprosiłam ją o zwykłe, szybkie śniadanie, ale oczywiście, jak to ona, nie mogła mnie obdarować niczym prostym. Zamiast tego na stole pojawiła się elegancka kompozycja: delikatne jajka benedict na tostach z awokado, posypane świeżym szczypiorkiem. Obok leżał chrupiący croissant, wypełniony słodkim dżemem z malin.

— Jak zawsze, rozpieszczasz mnie — powiedziałam, zerkając na wykwintne danie.

— To tylko mały gest, ale zauważyłam, że ostatnio wyglądasz inaczej. Musisz dbać o siebie — rzuciła, z wyraźnym zmartwieniem w głosie.

— Może trochę schudłam. To tylko stres — odparłam, starając się zbagatelizować temat.

— Wiesz, czasami te zmiany w wyglądzie są jak dzwonek alarmowy.— powiedziała, wpatrując się w mnie z uwagą.

DESIRE [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz