Emocje we mnie buzowały – panika, strach, przerażenie. Czułam, jak każda myśl krąży wokół jednego pytania: co teraz? Dreszcz przeszedł przez moje ciało, a serce biło jak oszalałe. To było takie chore, że jeden człowiek potrafił wzbudzić we mnie tak ogromny lęk, ale nie potrafiłam tego kontrolować. Skąd on wie, gdzie mieszkam? Ta myśl była jeszcze bardziej przerażająca. Czułam, że mógł zrobić wszystko, jeśli tylko czegoś pragnął.
Kiedy czułam, że wychodzę na prostą, znów spadałam w dół.
Stres powracał ze zdwojoną siłą, a moje myśli krążyły w kółko, wciągając mnie w spirale niepokoju. Nawet gdy Serena gotowała dla mnie śniadania, na które zwykle miałam ochotę, teraz jedynie patrzyłam na talerz, czując, jak żołądek się skręca.
Właściwie nie miałam siły, by się skupić na jedzeniu. Każdy kawałek zdawał się być za ciężki do przełknięcia. W miarę jak myśli o tym, co mnie otacza, zalewały mnie falą lęku, obrzydzenie do jedzenia rosło. Zamiast przyjemności, którą kiedyś czerpałam z posiłków, czułam jedynie mdłości, a wspomnienie smaku sprawiało, że miałam ochotę zwrócić to, co już miałam w sobie.
Każde śniadanie stało się przypomnieniem o moim stanie, o tym, jak daleko odeszłam od siebie. Zamiast skupić się na smaku świeżego chleba czy owoców, myślałam o Louisie, o tym, co się stało, i o niepewności, która wciąż mnie otaczała.
Dlaczego tak bardzo na mnie wpływali? Jak nie Aleksander, to Louis. Czułam, jak ich obecność, nawet ta z daleka, sprawia, że w moim wnętrzu narasta chaos. Ich twarze, ich słowa – były jak nieprzerwane echa w mojej głowie, które nie dawały mi spokoju.
Nagle mój telefon zadzwonił, a ja od razu wyjęłam go z kieszeni, nie mogąc powstrzymać uśmiechu, gdy na ekranie pojawiło się imię Lary. Mimo tylu lat nieobecności, nasze więzi wciąż były silne, a rozmowy z nią zawsze wprowadzały mnie w dobry nastrój. Od razu odebrałam.
— STARA! Musisz koniecznie iść ze mną na tę halloweenową imprezkę!
— Co? — zapytałam, zaskoczona. — Jaka impreza?
— No błagam cię, całe Włochy o tym huczą! A zwłaszcza że organizuje ją kolega twojego pięknego ginekologa!
— Nie ma opcji — odpowiedziałam, próbując brzmieć stanowczo, choć w myślach zaczęłam się wahać.
— No weź, nie bądź sztywna! Kiedyś to ty mnie namawiałaś na takie rzeczy — zaśmiała się, a ja poczułam, jak wspomnienia dawnej beztroski zaczynają powracać.
Czułam, jak moje serce na moment zadrżało na myśl o dawnych szalonych imprezach, pełnych tańca, śmiechu i nieprzespanych nocy. Zastanawiałam się, czy naprawdę warto wracać do tego stylu życia. Lara zawsze potrafiła przekonać mnie do zrobienia czegoś szalonego, a ja tęskniłam za tą dawno zapomnianą radością.
— Ale ja nie czuję się na siłach, wiesz, że to już nie dla mnie — powiedziałam niepewnie, mimo że w moim wnętrzu coś zaczęło pulsować.
— Nie mów mi, że się boisz! Przecież wiesz, że każda dobra zabawa zaczyna się od wyzwania!
Jej entuzjazm był zaraźliwy. Mimo że była to strasznie spontaniczna decyzja, a powrót do dawniejszych imprez wywoływał pewne emocje, czułam, że to coś, czego naprawdę pragnęłam. Przypomniałam sobie, jak kiedyś potrafiłyśmy spędzać godziny na planowaniu imprez, wymyślaniu przebrań, które wzbudzałyby zachwyt i śmiech. Dziś moje życie wydawało się zbyt monotonne, zbyt bezpieczne.