Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, rzucając złote promienie na uliczki, którymi kiedyś biegałam jako dziecko. Wzięłam głęboki oddech, czując zapach z piekarni na rogu, ale nie przyniósł mi on ulgi, jak kiedyś. Zamiast tego czułam, jak moje serce bije w niepokojącym rytmie, gdy przypominałam sobie o Aleksandrze. Dzisiaj miałam się spotkać z Larą, ale moje myśli wciąż krążyły wokół tego, co zostawiłam za sobą.
Po kilku godzinach wpatrywania się w ekran telefonu, postanowiłam na chwilę wyjść na spacer. Chciałam przewietrzyć umysł, choć wiedziałam, że każda ulica, każdy zakątek przypominał mi o przeszłości. Kiedy minęłam park, poczułam nagły przypływ nostalgii – miejsce, gdzie bawiłam się z Aleksandrem. Właśnie tam zawiązała się nasza przyjaźń, a potem... coś więcej.
Zatrzymałam się na chwilę, aby usłyszeć dziecięce śmiechy i wesołe krzyki. Ale te dźwięki były jak dźgnięcia w serce.
Zdecydowałam, że wrócę do domu, nie chciałam dłużej się męczyć.
Jednak gdy podeszłam do drzwi, zauważyłam coś, co mnie zaskoczyło. Na progu stał Aleksander. Zamurowało mnie. Wyglądał inaczej – bardziej dojrzały, a jednak z tą samą dziecięcą radością w oczach. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu, nie wiedząc, co powiedzieć.
– Olivia – wyszeptał w końcu, a jego głos był głęboki, jakby przywodził na myśl wszystkie smutki, które dźwigał przez ten czas.
W moim sercu rozbrzmiewały alarmy. Czułam, jak coś we mnie pęka, a jednocześnie pragnęłam go przytulić, wciągnąć w ramiona. Ale mój strach mnie powstrzymywał.
– Co ty tu robisz? – spytałam, starając się zachować spokój, chociaż serce biło mi jak szalone.
– Myślałem, że możesz być w domu. Moja mama... wspominała, że wracasz. – Jego wzrok nie opuszczał mnie, ale w jego oczach dostrzegłam coś, co mnie przestraszyło – ból, tęsknotę, a może gniew?
Czułam, że w tej chwili wszystko, co ukrywałam, może wypłynąć na wierzch. Nie mogłam na to pozwolić.
– Nie powinieneś tu być – odpowiedziałam, starając się brzmieć stanowczo, choć wiedziałam, że nie uda mi się tego ukryć.
– Zamiast ze mną porozmawiać, po prostu wyjechałaś. — jego ton był chłodny.
Słowa te sprawiły, że moje serce zadrżało. Dobrze wiedział, dlaczego wyjechałam, a jednak wciąż chciał zrzucać winę na mnie. Nie zamierzałam się tłumaczyć.
– Może po prostu nie miałam ochoty na twoje wyjaśnienia – odparłam, uśmiechając się kpiąco. – W końcu nie ma sensu rozmawiać o czymś, co już dawno straciło znaczenie.
W jego spojrzeniu dostrzegłam iskierki gniewu, ale także zranienie. Przede mną stał człowiek, który nie potrafił zrozumieć, że czasami milczenie jest lepsze od słów. Mimo to w głębi duszy czułam, że tęskni za mną, tak jak ja za nim.
– Tak łatwo ci przychodzi zapominać? – rzucił, a w jego głosie dało się wyczuć nutę desperacji.
– Niby co? Aleksander – odpowiedziałam, nie spuszczając z niego wzroku. – Może po prostu przestań się oszukiwać i przyjmij, że to, co było, już minęło.
Zatrzymaliśmy się na chwilę w milczeniu, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. W tym momencie oboje wiedzieliśmy, że to nie koniec, a może nawet początek czegoś nowego. I mimo że każde z nas broniło się przed ujawnieniem prawdziwych uczuć, napięcie między nami narastało.