Jennifer
Uderzam plecami o ścianę, a moje usta nadal są zaborczo gniecione przez wargi Zacha. Słyszę, jak drzwi do jego domu zamykają się z hukiem. Błądzę dłońmi po jego muskularnym ciele, a on przytrzymując mnie jedną ręką, wplątuje palce we włosy. Niekontrolowanie jęczę w jego wargi. Odwzajemnia mi się tym samym, przez co w moim brzuchu wystrzela piorun pożądania.
Odchylam głowę do tyłu, gdy wgryza się w zgięcie mojej szyi i wzdycham z rozkoszy. Szarpie mną do góry, zaciskając długie palce w moje pośladki. Całuje mnie z czcią po szczęce, nosie, ustach, policzkach. Wszędzie, gdzie dosięgną jego miękkie, mokre wargi. Prowadzi mnie w nieznanym kierunku, nie wypuszczając z objęć ani na moment.
Zaczynam rozumieć, gdy moje plecy stykają się z wygodnym materacem.
– Jesteś olśniewająca, panno Whitney – chrypi, opierając przedramiona po obu stronach mojej głowy, a następnie rozczulając moje serce jeszcze bardziej, całuje w czoło.
Nie mogę powstrzymać uśmiechu, który ciśnie mi się na usta z powodu jego słów. Zaś Zach patrzy na mnie, jakbym była najpiękniejszą istotą, która chodzi po tej ziemi.
– Dobrze, że nie poszliśmy na tę kolację – mówi, po czym schodzi pocałunkami od szczęki, po dekolcie w dół. – Bo teraz mogę bez wyrzutów skosztować deseru.
O. Mój. Boże.
Jego słowa. On sam.
Moje serce zaraz stanie w płomieniach.
Wyginam plecy w łuk, gdy sprawnymi dłońmi dotyka mojej lewej piersi i muska kciukiem brodawkę przez cienki materiał. Z spomiędzy moich warg ulatuje ciche westchnienie. Moje ciało drży pod jego dotykiem. Rozlatuję się pod nim z nadmiaru podniecenia.
– Mogę? – pyta, wsuwając palce pod ramiączko sukienki.
Po moich ramionach rozchodzą się ciarki. Przymykam powieki i kiwam głową w milczeniu, upajając się jego bliskością, dotykiem. Wszystkim.
– Skarbie… – Połyka tchnienie. – Muszę, to usłyszeć – wypowiada szeptaną prośbę. – Nie chcę cię skrzywdzić.
– Nie skrzywdzisz – zapewniam, otworzywszy oczy. – Wiem, że nie.
Cmoka mnie w nos. Wisi nade mną, błyskając mi całym szeregiem śnieżnobiałych zębów.
– Więc… – zaczyna.
– Możesz – przerywam mu pośpiesznie i przyciągam go za kark do swoich ust.
Całujemy się przez dłuższą chwilę, a potem odrywa się ode mnie, by patrzeć mi w oczy, gdy zaczyna rozwiązywać ramiączka, po czym rozsuwa suwak na moim boku. Nie odrywa spojrzenia nawet wtedy, gdy po ściągnięciu, wyrzuca sukienkę gdzieś za siebie.
Zostaje w samej bieliźnie, a dokładniej tylko w cielistych figach. Automatycznie łapię za swoje piersi, zakrywając je.
Zachary od razu zauważa ten ruch i marszczy brwi, dopiero wtedy zniża wzrok z mojej twarzy na dalszą część mojego ciała.
– Jesteś Boginią. – Całuje mnie w usta. – Moją Boginią. – Chwyta za moje dłonie i zsuwa je z biustu. – Olśniewająco piękna.
Nie brzydzi się mnie.
On się mnie nie brzydzi, uświadamiam sobie.
W moich oczach stają łzy, a z kącika jedna z nim spływa mi po skroni, którą Zach natychmiast ściera.
– Nie pozwól swojej głowie myśleć inaczej niż tak, jak ja myślę o tobie – szepcze, owiewając moje wargi ciepłym oddechem. – Jesteś oszałamiająca, Jenny i tak masz myśleć, za każdym razem, gdy spojrzysz na swoje piękne, nagie ciało.
CZYTASZ
Złączeni przez przeznaczenie
RomanceUciekła. Sądziła, że zerwała więź ze swoją bolesną przeszłością, lecz nie dokonała tego całkowicie przez jedną osobę, którą kocha nad życie. Jennifer po trudnych przeżyciach usunęła w cień swoje dawne życie i mieszka teraz w swojej rodzinnej miejs...