26. Potrzebuję cię na stałe.

209 20 2
                                    

Zachary

Mijają dni od naszego zbliżenia. Jennifer odrobinę wycofała się z rozwoju naszej relacji. Szanuję jej decyzję, wiedząc przez co przeszła, więc postanowiłem dać jej tyle czasu, ile potrzebuje.

Chociaż, kurwa, tęsknię.

Kurewsko bardzo.

Ale cóż… Jeśli ma coś z tego wyjść, to najpierw trzeba dać tej drugiej osobie szansę na przyswojenie zmian w życiu.

Cokolwiek się wydarzy, wiem jedno – Jenny zawsze będzie miała we mnie wsparcie.

I teraz może się wydawać, że odpuściłem, ale to nie jest całkowita prawda, bo będę walczyć o Jennifer, bo wiem, że nasze uczucie do siebie jest prawdziwe. To nie jest chwilowa słabość, czy zauroczenie.

Pragnę jej, w każdym aspekcie. Nie tylko fizycznym, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Chcę z nią rozmawiać, chcę z nią spożywać posiłki przy jednym stole, chcę słyszeć jej śmiech, chcę oglądać z nią seriale, słuchać muzyki, milczeć, przytulać, całować. Pragnę wszystkiego, co może mi podarować swoją cudowną osobą.

Chcę stać się ojcem dla Destiny, jeśli Jenny na to pozwoli.

Zerkam na zegar w kuchni, który wskazuje kwadrans po siódmej, więc odkładam pustą filiżankę po kawie i idę na górę, by zobaczyć, czy Blake zdążył się obudzić. Dziś jest dla niego pierwszy dzień w nowej szkole, co mnie cholernie stresuje, zważywszy na to, że dzieciaki potrafią być okrutne.

Wiem coś o tym.

Sam byłem takim dzieciakiem.

Gdy jestem pod drzwiami do jego pokoju, chwytam za klamkę i niemal od razu żałuję, że wcześniej nie zapukałem.

– Boże, przepraszam – mamroczę, odwracając się do niego plecami.

– Nic nie szkodzi – mówi bez żadnych większych emocji. – Możesz się odwrócić.

Robię to i zaczynam obserwować, jak Blake zmaga się z elastycznym bandażem, który ma za zadanie ściskać biust. Coś nieprzyjemnego osiada mi na dnie żołądka, bo wiem, że brat nie akceptuje się w tej właśnie chwili, chociaż za niedługo zacznie brać hormony i te inne rzeczy, na których za bardzo się nie znam, by zacząć proces zmiany płci.

Tydzień po tym, jak Kevin podarował nam numer do psychoseksuologa mieliśmy u niego pierwszą wizytę, potem następną i następną. Lekarz stwierdził, że Blake jest chłopakiem. Zrozumiałem i zaakceptowałem to.

Blake jest moim bratem i go kocham. Najważniejsze, by czuł się dobrze we własnym ciele.

– Pomożesz? – pyta, próbując szczepić dwa końce materiału.

Wyrywam się z letargu i do niego podchodzę.

– Wiesz, że nie musisz tego robić – uświadamiam mu, gdy wsuwam zapinkę, łącząc dwa końce bandaża.

– Ale chcę. – Nachyla się, bierze do ręki oversizową bluzę i wkłada ją przez głowę.

– A to w ogóle jest bezpieczne? – pytam przejęty.

W odpowiedzi wzrusza ramionami, siadając na łóżku.

– Blake…

– Nie wiem – odpowiada w końcu, drapiąc się po bliźnie na szyi.

– Stresujesz się – zauważam, kucnąwszy przed nim.

– Trochę. – Przygryza wargę. – Ale całe szczęście jest Peyton, więc nie będę, aż takim samotnikiem pierwszego dnia.

Złączeni przez przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz