9. Tylko ty i ja.

249 29 0
                                    

Zachary

Jennifer ma córkę.
Siedzę spięty przed biurkiem i uzupełniam raporty, które najchętniej wyrzuciłbym przez okno. Kocham robotę policjanta, ale ta cholerna papierkowa robota jest nieznośna. Syzyfowa praca.

Nie mogę się na niczym skupić, bo ciągle krążę myślami wokół blondwłosej dziewczynki z pięknymi oczkami, które błyszczą małymi diamencikami wokół tęczówki. Ma identyczne oczka jak Jenny i jej brat. Jest strasznie do niej podobna. Jedyną różnica między nimi są jasne włoski.

Nie spodziewałem się, że po tylu latach spotkam ją, gdy będzie już matką tej cudownej i uroczej dziewczynki. I nie mam pojęcia, dlaczego przez myśl, że kogoś poznała odczuwam cholerną zazdrość, która kłuje mnie w pierś.

– Kto jest ojcem Destiny? – wypalam w ogóle nieświadomy tego, że pytanie spowoduje u Johna stan wściekłości.

Gwałtownie unosi głowę i zauważam, jak zaciska pięść na blacie, aż bieleją mu knykcie. Grdyka mu drga, gdy morduje mnie wzrokiem.

– Nie pytaj – warczy takim tonem, że aż się wzdrygam. Cholera. – A z pewnością nie pytaj o to Jenny, bo utnę ci jaja i wyrzucę wilkom na pożarcie. Rozumiesz?!

– Dobra, dobra – mamroczę pospiesznie, podnosząc ręce w geście kapitulacji. – Przepraszam, nie wiedziałem, że to temat tabu.

Może i pytanie było nie na miejscu, ale, kurwa, chyba zrozumiałe, gdy jest dziecko.

Johnny wzdycha i czochra splątane kosmyki swoich włosów, przez co widzę skrawek tatuażu na jego nadgarstku. Napisane są tam inicjały, albo… Sam nie wiem…  W środku serca z czarnego tuszu są wytatuowane dwie litery J i D. Nagle coś się w moim mózgu rozbłyskuje.

J i D. Jennifer i Destiny.

Och…

– To bardzo ciężki temat, Crimson – wyrzuca z siebie na jednym wydechu. – To… Kurwa! Jenny sama ci powie, gdy, a raczej jeśli ci zaufa.

Ściągam nieznacznie brwi, dostrzegając wyraźny ból w oczach mojego partnera. Zagryza wargę, aż ta pęka, po czym ściera nadgarstkiem krople spływającej krwi z kącika ust.

Dlaczego tak reaguje na wzmiankę o kolesiu, który niegdyś spał z Jennifer?

Kim on jest?

Co jej zrobił?!

Świadomość, że ktoś mógł ją zranić, niemal powoduje u mnie kołatanie serca i wrzenie wściekłości pod moją skórą.

Zaciskam szczękę, próbując złagodzić pierwsze objawy narastającej chęci okaleczania i zabijania, choć to hipokryzja, bo przecież jestem jedną z tych osób, przez które płakała.

Czyli zdzielić muszę się w mordę. A tak na serio to, już dawno powinienem to zrobić.

– To się pewnie nie stanie – mamroczę z ciężkim westchnieniem. – Nienawidzi mnie.

– Nie nienawidzi, a ma do ciebie uraz z przeszłości, to wielka różnica, Zach.

Wytrzeszczam oczy, gdy słyszę jak wypowiada moje imię. Zazwyczaj nazywa mnie nazwiskiem, więc to dla mnie nowość, aczkolwiek bardziej zszokował mnie fakt z jaką pewnością stwierdził, że Jennifer mnie nie nienawidzi.

Jakiś zalążek nadziei zagnieżdża się w moim sercu, więc będę się jej trzymał, aż do końca.

*

Wchodzę do domu i zsuwam ze stóp ciężkie buty, przez które spuchły mi nogi. Jasna cholera, będzie trzeba kupić jakieś nowe, bo zwariuję. Oddycham z ulgą, gdy stawiam krok w samych skarpetkach i kroczę po chłodnych deskach w stronę kuchni.

Złączeni przez przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz