Lavender jeszcze przez dwa dni siedziała w domu pod opieką rodziców, różnica pomiędzy mamą Lavender a Lavender była taka, że mama namawiała wszystkich do wyjścia, a Lavender wszystkim odradzała. Niestety ale jej mama zmusiła ją do wyjścia na imprezę do jej przyjaciółki z pracy. Lavender następnego dnia zebrała w sobie wszystkie siły, i ubrała się elegancko, od czasu jej piętnastych urodzin, a za kilka miesięcy kończyła siedemnaście lat. Lavender, Mila, Tata, i Mama wsiedli do samochodu, jechali niecałe dziesięć minut. Wysiedli z auta, a Lavender myślała, że idzie na czyjąś osiemnastkę, ogromny dom przypominający pałac, z ogrodem dziesięć razy większym niż miała, i gromadą ludzi. Weszli do willi, zwaną domem, rodzice Lavender, oraz Mila szybko znikli jej z oczu. Lavender usiadła na ławce, obok gości w oddzielnym pokoju, grających w karty. Siedziała tam, czekając aż jej rodzice, lub Mila przyjdą do niej, i powiedzą, że wracają do domu. Niestety nic takiego się nie stało, ku jej zdziwieniu usiadł po drugiej stronie ławki.
- Dlaczego siedzisz sama?- Zapytał blondyn, Lavender popatrzyła na niego że zdziwieniem. Boże czego on chce? Nie mogą mnie ludzie zostawić w spokoju? Lavender uznała jednak, że niegrzecznie będzie nieodpowiedzieć.
- Nie chciałam tu przyjeżdżać, tak właściwie to rodzice mnie do tego zmusili.- Odparła Lavender, chłopak spojrzał na nią, dokładnie tak jakby takiej odpowiedzi oczekował.
- Ja też.- Odparł blondyn, ich spojrzenia się zetknęły, Lavender szybko odwróciła wzrok.
- Jak masz na imię?- Zapytał chłopak. Lavender spojrzała na niego. Czemu zawsze ktoś musi się do mnie przyczepić?
- Lavender, a ty?- Lavender odparła.
- Jak te kwiaty, jestem Carl.- Odparł chłopak, Lavender niezabardzo wiedziała czy ma to uznać za komplement, czy za stwierdzenie.
- Zabawne... A wiesz jak mam na nazwisko?- Spytała Lavender, z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Nie mam pojęcia.- Odparł Carl.
- Rose.- Lavender uśmiechnęła się, chłopak odwzajemnił uśmiech.
Rozmawiali ze sobą jeszcze kilkanaście minut, do czasu aż Mila nie przyszła po nią powiedzieć, że jadą do domu.
- Choć Lavender, będziesz podrywać chłopaków jak wrócimy.- Mila zaśmiała się. Lavender się oburzyła. Czy w tych czasach nie można już mieć kolegi? Lavender wstała, i zaczęła już iść w stronę wyjścia, ale zatrzymała się.
- Mogę twój numer telefonu.- Zapytał Carl.
- Nie mam przyjaciół a z tobą dobrze mi się gada.- Odparł Carl, Lavender westchneła, nie chciała nawiązywać znajomości, ale tutaj ludzie ją o to pytali na każdym kroku, niechętnie pokiwała głową, wymienili się numerami, i Lavender poszła z Milą do samochodu. Mila Cały czas złośliwo się uśmiechała. Wsiadły do auta, gdzie Mila popatrzyła na Lavender złośliwie, i zagadała do rodziców.
- Lavender ma chłopaka.- Mila się zaśmiała, Lavender patrzyła na nią z niedowierzaniem. Co za konfitura. Powiedziała do siebie Lavender.
- Nie prawda!- Zaprotestowała Lavender.
- Nie mieszajcie nas w to, miejcie sobie chłopaków, tylko nie znikajcie z domu na noc.- Odparła Mama. Mila splotła ręcę, Lavender uśmiechnęła się, mogła se robić co chce. Kuźwa oni się zgodzili na to żebym miała chłopaka, Kurwa jestem wolna.
CZYTASZ
A rainy day, and Bloody night
Teen Fiction16 letnia Lavender, po śmierci rodziców zostaję adoptowana, jej nowi rodzice nie zdają sobie sprawy z tego co Lavender potrafi zrobić by było coś po jej stronie.