Rozdział 9- Strach

9 0 0
                                    

Drzwi wejściowe się otworzyły, Lavender wstała, ale znowu upadła, tym razem Niko jej nie złapał, poszedł zamknąć drzwi na klucz. Nie, muszę z tąd wyjść, okno! Nie, jak przez nie wyskoczę to się zabiję. Lavender czołgała się w stronę okna, niestety Niko złapał ją za tył koszulki.
- Wypuść mnie z tąd!- Krzyczała Lavender, chłopak nie puściły jej.
- I tak twoi rodzice nie będą chcieli cię słuchać.- Odparł Niko, Lavender również to zrozumiała, przeczołgała się obok biblioteczki, oparła o ścianę, i odchyliła głowę do tyłu. Mam dość, muszę tu z nim siedzieć, nikt nie chce mnie słuchać, chciałabym teraz być z Estellą. Lavender westchneła, po jej policzkach poraz tysięczny zaczęły spływać łzy. Niko usiadł się obok niej, Lavender odsunęła się, pierwszy raz bała się kogoś. Do tych czas myślałam, że to ja jestem bardzo agresywna, ale on? Lavender zaczęła się lekko trząść, strasznie się go bała, mógł ją jednym ruchem zabić, po policzkach Lavender spływało coraz więcej łez, zaczęły wydawać dźwięk kapania na podłogę. Niko to usłyszał odwrócił się do dziewczyny, Lavender schowała twarz w dłoniach, nie mogła nic zrobić. Niko dotknął ją lekko w rękę, ona zadrżała, a następnie się skuliła, chowając twarz pomiędzy nogami.
- Przepraszam, wkurwiłaś mnie, a Mila to moja dziewczyna, obiecałem jej, że jeżeli ktoś zrobi jej krzywdę, ja zrobię krzywdę jemu.- Powiedział Niko, po czym przełknął ślinę.
Lavender podniosła głowę, i przeniosła wzrok na chłopaka.
- I co? Ją ją popchnęłam, a ty walnąłeś mnie pięścią w twarz.- Spowrotem ukryła twarz w dłoniach. Niko westchnął, dotknął ją w rękę, znowu zadrżała, ale to zignorował, wziął dłoń i otulił w swoich. Lavender dalej płakała, trzęsła się. To co jak ja uderzę Milę, on utopi mnie w basenie? Lavender zatrzęsła się na samą myśl o tym. Lavender wyciągnęła głowę, z dłoni, i oparła ją o biblioteczkę obok. W normalnych warunkach wyrwała by rękę, od Nika, ale teraz było jej wszystko jedno, i tak nie miała siły się kłucić, cała drżała. Wdech, wydech, wdech, wydech... Powtarzała sobie w głowie, jeszcze kilka sekund, dopóki się nie uspokoiła, przestała drżeć, i płakać, teraz tylko się bała uścisku Nika, który cały czas trzymał jej rękę.
- Już dobrze?- Zapytał Niko, to wywołało u Lavender napad agresji.
- Nie! Nie jest dobrze! Uderzyłeś mnie! Boję się ciebie! Na samą myśl o tobie całą się trzęsę! I jestem zmuszona tu z tobą siedzieć! Nie mam siły żeby się podnieść!- Lavender wzięła głęboki wdech, odchyliła głowę do tyłu, czując jak łzy spowrotem spływają jej po policzkach. Niko nie miał pojęcia jak jej pomóc, wiedział tylko, że on pomoże jej lepiej niż jej rodzice, którzy mieli gdzieś gdzie ona jest, nawet nie przeszli obok jej pokoju.
Lavender siedziała obok Nika, opierając się o biblioteczkę, jeszcze kilkanaście minut, Lavender się już nie trząsła, pozwoliła Nikowi trzymać swoją dłoń. Jednocześnie się go bała, a już w szczególności jego dotyku, ale gdyby ją tu zostawił, bezwachania wyskoczyła by przez okno. Sama już nie wiedziała czy mu dać popalić, czy mu dziękować, za to, że przy niej jest. Wolała opcje pierwszą, ale nie miała na to siły, tak naprawdę na nic nie miała.
- Przepraszam.- Powiedział Niko, Lavender spojrzała na niego, nie bała się go już tak bardzo.
- W porządku, nie zapomnę tego szybko, ale kiedyś na pewno.- Odparła Lavender, nie chciała się już kłócić. Niko przysunął się odrobinę, tak aby pógł ją przytulić, Lavender nie odwzajemniła uścisku, ale też się z niego nie wyrwała. Gdy Niko ją puścił, Odparł, że musi już iść, Lavender się ucieszyła, że może wreszcie odpocząć.
Wzięła książkę którą wybrała kilka tygodni temu z Estellą, w kolejce do przeczytania, numer 17, i zaczęła czytać.
Rozdział 1...

A rainy day, and Bloody night Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz