Lavender wstała wcześnie rano, uszykowała się na wyjście, sam powiedział, że to wyjście po koleżeńsku, więc nie miała nic przeciwko, ubrała dresy, I wyszła z domu. W parku zastała siedzącego na ławce Carla, na jej widok uśmiechnął się, ona jednak zachowała kamienny wyraz twarzy, porozmawiali, a następnie poszli na plac zabaw, usiedli się na karuzeli, nie kręcili się zbyt szybko ale wystarczająco żeby Lavender zachciało się wymiotować.
Zeszli z karuzeli, następnie usiedli się na ławce, Lavender zaczęła opowiadać Carlowi o wszystkim co ją spotkało od czasu samobójstwa jej starej przyjaciółki, do poprzedniego dnia.
- Łoł, ja bym nie dał rady, przy rodzicach bym wymiękł.- Powiedział oszołomiony Carl. Lavender spojrzała na niego, tak jakby jej spojrzenie chciało powiedzieć, ja wymiękałam, nie potrafiłam utrzymać problemów. Lecz postanowiła tego nie mówić. Siedzieli razem na ławce przez kilka dobrych godzin, rozmawiali o różnych rzeczach, np: jakie są Twoje ulubione żelki, gdzie chciałabyś polecieć, itd. Lavender poszła do domu, zamykając za sobą drzwi od pokoju, zauważyła mały liścik, wzięła go do ręki, i zaczęła czytać.
Droga Lavender
Wiem co przeszłaś bardzo ci współczuję, nie bądź proszę zła na Milę, że to ona mi to powiedziała, sam o ciebie pytałem, tak czy siak, jak będziesz potrzebować wsparcia powiec mi, lub zadzwoń pod numer...
Niko.
Ten dupek od pokoju Mili? Zaśmiała się, a jednocześnie była zła na Milę. Po co ona wszystkim mówi o mojej sytuacji życiowej? Lavender puszczały nerwy, więc zamknęła się w pokoju, przebrała w piżamę, i położyła spać.
CZYTASZ
A rainy day, and Bloody night
Novela Juvenil16 letnia Lavender, po śmierci rodziców zostaję adoptowana, jej nowi rodzice nie zdają sobie sprawy z tego co Lavender potrafi zrobić by było coś po jej stronie.