Aether uwielbiał spędzać czas z Beidou. Zwłaszcza czas na otwartym morzu, gdzie poza drewnianymi deskami jej pływającego domu, nie liczyło się absolutnie nic więcej. Żegludze w odpowiednim towarzystwie zawsze towarzyszyło poczucie bycia na krawędzi rzeczywistości, a Beidou była najodpowiedniej nieodpowiednim towarzystwem. Aether zdawał sobie sprawę, że to właśnie głównie dzięki pirackiej pani kapitan, na Cruxie panowało poczucie jakby przez chwilę mogło się zyskać status osoby jedynie obserwującej wydarzenia na świecie z pierwszego rzędu tuż przy scenie, a nie będącej częscią tegoż świata.
Crux był też jedną z nielicznych przestrzeni, w których Aether chciał pracować i musiał się o to dopraszać. Gdy odpływali od brzegu to przestawał być bohaterem Tevyatu i mógł po prostu być częścią załogi. Postać w kambuzie z rękawami przypadkowej koszuli wywiniętymi do łokci i pomóc w przygotowaniu posiłku dla wszystkich. Pomóc sprawdzać węzły, stawiać czy zwijać żagle, posiedzieć na bocianim gnieździe. Traveller znał załogę Cruxa. Wiedział, że każde z nich jest tam z konkretnego powodu i każde z nich pracuje na swoje miejsce na pokładzie wedle swoich sił i umiejętności i bez słowa narzekania na to, że cokolwiek w życiu jest niesprawiedliwe. Zresztą akurat o sprawiedliwość na Cruxie Beidou dbała żelazną dłonią.
Tylko, że załoga Cruxa, a najbardziej Beidou, znała Aethera za dobrze. Za dobrze wiedzieli, że dobroć i chęć pomocy Aethera były notorycznie wykorzystywane w najbardziej idiotycznych celach. I nie chcieli być kolejną ekipą, która cokolwiek na niego zrzucała. Dlatego zanim Aether dał radę dorwać się do jakiejkolwiek pomocy to pięciokrotnie słyszał odmowę i próbę namówienia go na po prostu odpoczęcie na pokładzie. Początkowo Aether taką postawę ogromnie brał sobie do serca. Bał się, że załoga Cruxa mu nie ufa bądź ma o nim tak złe zdanie, że nie chcą pozwolić mu pomóc. Z czasem zrozumiał ich prawdziwe powody i wtedy udało mu się znaleźć piękny balans między odpoczynkiem na pokładzie, a realnym wkładem w podróż.
- Zwiewaj pod pokład dzieciaku, dopływamy - oświadczyła z uśmiechem Beidou podchodząc do stanowiska nawigacyjnego, gdzie Aether uczył się właśnie tajników sztuki od jednego z załogantów. - Pamiętaj żeby ze statku zejść w tym odzieniu, a nie w swoim stroju bohatera z innego świata.
Aether w wyrazie absolutnego zaskoczenia spojrzał na ubrania, które miał na sobie. Pierwszego dnia zdjął z siebie swój tradycyjny strój i przerzucił się na wygodniejsze i luźniejsze stroje pasujące bardziej do życia i pracy na pokładzie. Szczerze zamierzał jednak przebrać się przed wkroczeniem do Liyue, więc komentarz Beidou nieco wybił go z rytmu.
- Chyba nie rozumiem? Czyżbym był nielegalnie przewożonym towarem? - zapytał ze śmiechem Aether kierując się tak czy siak w stronę zajmowanej przez siebie kajuty, gdy Beidou szła z nim krok w krok.
- Doskonale wiesz, że gdybyś chciał się przedostać bez zwrócenia czyjejkolwiek uwagi to podbiłbyś do właśnie do mnie - zauważyła ze śmiechem pani kapitan. - Nikt nie szmugluje ludzi czy towaru tak dobrze, jak ja.
- Nie wiem czy jest to aż taka dobra cecha, jak sądzisz - odpowiedział również w żartach Aether doskonale zdając sobie jednak sprawę z tego, że pod warstwą śmiechu w stwierdzeniu Beidou znajdował się ogrom prawdy.
- Oboje wiemy, że jest to jedna z moich najlepszych cech. I zdecydowanie jedna z tych, za które mnie lubisz i szanujesz - wytknęła mu kobieta zakładając ręce na klatce piersiowej i gestykulując nieznacznie dłonią.
- Fakty - skomentował to tylko Aether uświadamiając sobie, że Liyue zaczęło majaczyć na horyzoncie w swojej jeszcze rozmytej i zamglonej porannej chwale. Czas na żarty się więc skończył. - To dlaczego mam się w tym konkretnym wypadku schować pod pokład i przebierać?
CZYTASZ
Genshin Impact - Call Me By Your Name
FanfictionKrótka historia, w której Xiao nie jest przyzwyczajony do wielu rzeczy, w tym: - do bycia traktowanym jak człowiek - do posiadania przyjaciół - do lubienia przebywania w towarzystwie ludzi - do miłości, która boli, zwłaszcza, gdy dotyczy ona niewłaś...