LIAM
Zerkam na Caroline, która wręcz błyszczy na tle każdej innej dziewczyny, która znajduje się obecnie w tym pokoju. Mimo, że nie darzymy się jakąś ogromną sympatią, to nie mogę być w tym temacie nieobiektywny. Mam oczy i dobrze widzę, że prezentuje się dzisiaj cholernie seksownie.
Impreza trwa już od jakiejś godziny i już na pierwszy rzut oka widać, że to nie są klimaty Caroline. Jej mina cały czas wyraża zniesmaczenie, a rozmowy z nowymi znajomymi przychodzą jej raczej z trudem. Wydaje mi się, że imprezowanie to po prostu nie jest coś w jej stylu i wcale nie uważam tego za wadę. Kobiety w dzisiejszych czasach uwielbiają chodzić po klubach, zalewać się tam w trupa i przyjmować atencję innych mężczyzn. Nie twierdze, że jest to złe, ale musi być to robione z umiarem, nie w każdy weekend. Caroline mimo swojego ognistego temperamentu wydaje mi się generalnie dobrym człowiekiem, a na pewno takim typem kobiety, która jest po prostu lojalna i szczera. Można to wyczytać z jej oczu, które biją szczerością. Poznałem już w swoim życiu bardzo wielu ludzi, ale jedynie jej oczy sprawiły, że miałem ochotę się w nie wpatrywać. Brzmi to pewnie tandetnie, ale odkąd poznaliśmy się na obozie, nawet wtedy, gdy jeszcze byłem nieśmiałym chłopakiem z kompleksami, wcale nie przeszkadzał mi nasz kontakt wzrokowy.
Kiedyś, gdy byłem jeszcze nastolatkiem, miałem cholernie dużo kompleksów, a moje poczucie własnej wartości było na minimalnym poziomie. Robiłem bardziej za błazna lub takiego klasowego śmieszka, a gdy wracałem do domu, potrafiłem wiele razy płakać. Za fasadą takiej zabawności ukrywałem swoje prawdziwe kompleksy, którymi była przede wszystkim moja twarz oraz postura ciała. Przeszkadzało mi również to, że moja pewność siebie była na bardzo niskim poziomie, a ja nie potrafiłem zupełnie walczyć ani o siebie, ani o swoje racje.
Jestem dość wysoki, ale w mojej posturze przeszkadzało mi to, że byłem trochę pulchniejszy niż wszyscy. Z pozoru wydawało się, że jestem dobrze zbudowany, ale gdy zdejmowałem koszulkę, można było dostrzec trochę fałdek tłuszczu, których na przykład Ethan lub Louis nie posiadali. Wiem, że to nic złego, ale mi i mojej psychice bardzo to przeszkadzało. Czułem się po prostu źle w swoim ciele i wiedziałem, że nie chce wyglądać w ten sposób. Najlepszą decyzją w moim życiu było wybranie się na siłownie i zmienienie śmieciowego jedzenia z marketów na coś zdrowszego. Oczywiście nie jestem psychopatą i zdarza się, że jem jakieś fastfoody albo inne tego typu rzeczy, ale staram się o siebie dbać, żeby już nigdy nie musieć się już czuć tak, jak nastoletni Liam.
Jeżeli chodzi o moją twarz, to po prostu miałem problemy z nadmiernym przetłuszczaniem się cery przez co często coś mi na niej wyskakiwało. Całe szczęście, że mama po moich prośbach zabrała mnie pewnego dnia do Pani dermatolog, która ze wszystkim mi pomogła. Dopasowała mi odpowiednie kosmetyki, które używam do dziś i dzięki którym w końcu prezentuje się normalnie. Czasami dalej siedzi we mnie ten zakompleksiony, stary Liam, ale staram się odpychać złe myśli. Niestety już tak jest, że gdy raz zobaczysz w swoim ciele i wyglądzie coś złego, nawet jeżeli to przepracujesz, to i tak mózg będzie pamiętał to już na zawsze.
-Liam, grasz z nami?-dobiega mnie głos Christiana, więc kieruje na niego wzrok.
Okazuje się, że stoję jak kołek przy wyspie kuchennej i gapie się w jeden punkt. Wszyscy zdążyli już usiąść na podłodze w salonie i będą grać w jakąś grę.
-W co?-dopytuje.
-Będziemy grać w nigdy przenigdy.-odpiera zadowolona ze swojego pomysłu Diana i posyła mi zachęcający uśmiech.
Generalnie jest ładna, ale jej uroda zupełnie mnie nie przekonuje. Ma bardzo dużo zrobionych części twarzy, a przynajmniej tak mi się wydaje i byłoby to w porządku, gdyby miało to na celu podkreślić walory. W jej przypadku jest to zrobione po prostu z przesadą.
CZYTASZ
Pretty Madness
Teen FictionCaroline skończyła pielęgniarstwo i postanowiła zmienić nudny Nowy Jork, na słoneczne Miami. Od roku pracuje w domu opieki dla ludzi starszych i uwielbia to robić. Mimo miłości do tego zawodu zarabia mało pieniędzy, przez co mieszka w miejscu, któr...