CAROLINE
Wstaje specjalnie o szóstej rano, żeby zdążyć wyrobić się ze śniadaniem i ogólnie ogarnąć do pracy. Bardzo nie lubię się spieszyć, więc wole sobie wstać wcześniej niż biegać na siłę i robić wszystko na ostatni moment.
Przeciągam się i z zawiedzioną miną podnoszę się z łóżka. Po weekendzie zupełnie nie chce mi się niczego robić. Zawsze tak mam, że w poniedziałek moja motywacja osiąga dosłownie zerowy poziom. Później w ciągu tygodnia jakoś jest w stanie się to rozruszać, ale i tak czasami idzie mi to jak krew z nosa.
Wkładam na nogi moje puchate białe kapcie, które przyjemnie ocieplają moje stopy. Przynajmniej to, tego ranka, sprawia mi chociaż minimalną przyjemność. Następnie ściele łóżko i wychodzę do kuchni. Christian z tego co mówił ma do pracy na jedenastą, więc domyślam się, że jeszcze śpi. Też bym to zrobiła, gdybym nie musiała zrobić takiemu jednemu idiocie śniadania. Chociaż wbrew pozorom wcale nie ubolewam nad tym jakoś bardzo, bo gdy zobaczę jego minę, na pewno zrekompensuje mi to wszystko.
Człapie powoli do łazienki i szybko ogarniam włosy oraz wszelkie podstawowe czynności higieniczne. Po godzinie jestem już całkowicie ogarnięta i kończę z ulizaną fryzurą, ponieważ totalnie nie chciało mi dzisiaj myć włosów. Wstałam z takim zamiarem, ale zmieniło się to tak szybko, jak ten pomysł przyszedł mi w ogóle do głowy. Mycie włosów to dla mnie jakiś koszmar, pomimo tego, że lubię robić późniejszą pielęgnacje. Bardziej chodzi tutaj o etap suszenia, bo to zajmuje mi dość sporo czasu. Mam włosy do pasa i do tego nie mają nic wspólnego z byciem cienkimi.
Teraz czas na wykonanie śniadania. Mam zamiar zrobić Liamowi naleśniki, które będą miały w polewie tyle kwasku cytrynowego, że skręci go niemiłosiernie, a gdy będzie próbował zapić to herbatą, okaże się, że znalazło się w niej sześć łyżeczek soli. Mam nadzieje, że Moore będzie usatysfakcjonowany tym rodzajem śniadania i zapamięta, żeby nigdy więcej mnie już o to nie prosić.
Kończę wykonywać śniadanie pół godziny po siódmej, bo przecież nie przykładam się do tego, żeby wyglądało to jakoś ładnie. Otwieram szafki w poszukiwaniu jakiejś tacy, na której mogę to zanieść i o dziwo ją znajduje. Chłopaki chyba lubią zapraszać kobiety na noc i uraczyć ich później śniadaniem do łóżka. Cóż za romantycy. Stawiam wszystko na drewnianej tacy i z uśmiechem przyklejonym na usta wchodzę bez pukania do pokoju Liama. Uśmiech schodzi mi z twarzy, gdy zauważam, że go tutaj nie ma. Widocznie poszedł się kapać, więc będę zmuszona na niego poczekać.
Po dwudziestu minutach w końcu jest mi dane zobaczyć jego głowę, która wychyla się zza framugi drzwi. Później dostrzegam jego całkowicie nagi tors oraz jedynie czarny ręcznik przewieszony przez jego biodra. Czy kiedykolwiek zobaczę tego faceta ubranego? Zaczynam poważnie w to wątpić.
-Podano do stołu.-informuje go sucho, wskazując głową na przygotowane przeze mnie śniadanie.-Tak jak się umawialiśmy.
Na moje słowa Liam cwaniacko się uśmiecha.
-Nie przypuszczałabym, że potrafisz być taka posłuszna lisico.-podchodzi do mnie, odbierając ode mnie tace.-Dziękuje.
Nie ma za co idioto.
-Nie jestem posłuszna, tylko po prostu słowna, a to różnica.-wzruszam ramionami, a w duchu nie mogę się już doczekać aż będzie mi dane zobaczyć wyraz jego twarzy, gdy w końcu wpakuje sobie do buzi tego naleśnika.-Umówiliśmy się na coś, więc wypełniłam swoją część naszej umowy.
-Sprawdźmy czy masz potencjał kulinarny.-siada na łóżku, dalej nie ubierając nic na siebie i opiera się plecami o ścianę.
Och tak, nawet nie wiesz jaki ogromny mam talent.
![](https://img.wattpad.com/cover/375638727-288-k638555.jpg)
CZYTASZ
Pretty Madness
Teen FictionCaroline Jenkins skończyła pielęgniarstwo i pracuje w zawodzie. Nie zarabia zbyt dużo pieniędzy, w związku z czym, mieszka w rozpadającym się mieszkaniu. Jest zmuszona się wyprowadzić, kiedy zauważa, że nawet tynk odpada ze ścian, a w okolicy jest c...