#PMrossa
CAROLINE
-Caroline?-wybałusza oczy Liam.
Teraz jestem w stanie przyjrzeć mu się dokładniej niż zrobiłam to na ślubie Lily oraz Louisa, bo ma na sobie krótki rękawek, a dokładniej opinającą czarną koszulkę. Jest bardzo dobrze zbudowany, a jego bicepsy prezentują się wręcz majestatycznie. Koszulka przylega do jego brzucha, więc idealnie również podkreśla jego mięśnie, które wyraźnie się tam znajdują. Gdy poznaliśmy się na obozie, można powiedzieć, że był w miarę dobrze zbudowany, ale nie ma porównania z tym, co jest teraz. Jego włosy są pozostawione w nieładzie, spoczywają na jego czole. Generalnie jest szatynem, ale gdzie nigdzie ma jaśniejsze pasemka.
Za to jak mniemam Christian, który jest właścicielem mieszkania i właśnie stoi obok niego, jest od niego trochę niższy. Może tak z kilka cali, ale różnica jest zauważalna. Również jest całkiem nieźle zbudowany, ale jego sylwetka nie robi takiego wrażenia jak sylwetka Liama. Jest brunetem, a jego oczy są w kolorze niebieskim, co akurat wygląda bardzo ładnie. Na twarzy ma delikatny zarost, co potęguje wrażenie jego męskości. Muszę przyznać, że ten facet jest przystojny.
-To wy się znacie?-marszczy brwi Christian.-Jakim cudem jeszcze nic mi o tym nie wiadomo?
-Tak, znamy się.-potakuje.-Kiedyś mieliśmy okazje być razem na obozie. Mamy wspólnych przyjaciół, ale generalnie nic nas nie łączy. Na co dzień nie mieliśmy kontaktu od kilku lat.
-A, w ten sposób!-klaszcze w dłonie Christian.-Zapraszam cię, porozmawiamy o wszystkim w środku.
Zapraszająco porusza dłonią, więc z uśmiechem na ustach przekraczam próg ich wspólnego mieszkanie. Serce wali mi straszliwie szybko, a oddech mam przyspieszony.
-Caroline Jenkins.-przedstawiam się Christianowi, podając mu rękę.
-Christian Hariss.-wymieniamy uścisk dłoni, a on obdarza mnie przyjaznym uśmiechem.
Przenoszę spojrzenie na Liama i nie mam bladego pojęcia co mam zrobić w takiej sytuacji. Znamy się, więc przedstawienie mu się ponownie byłoby dziwne. Tak samo jak przytulenie lub danie buziaka w policzek. W taki sposób również nie powinnam się raczej witać. Niezręczność, która panuje wokół nas powoduje, że dostaje na twarzy rumieńców. Nienawidzę takich sytuacji. Przyjście tutaj to nie był dobry pomysł.
Jakim w ogóle sposobem trafiłam akurat na Liama Moore'a? Przecież oboje byliśmy z Nowego Jorku, więc jaka była szansa na to, że spotkam go w Miami? Przecież na to chyba nie ma nawet jednego procenta szans. Tym bardziej dziwne jest to, że Christian jest przyjacielem akurat Camelle, a Liam zna się i mieszka akurat z nim. Takiej wersji zdarzeń w życiu bym się nie spodziewała i jestem cholernie zestresowana. Zdecydowanie bardziej niż byłam na początku. Między nami na pewno będzie niezręczna atmosfera przez to, że znamy się z Liamem, ale mimo wszystko nie utrzymujemy żadnego kontaktu. Jak mam tutaj mieszkać, skoro to on jest jednym ze współlokatorów? Moja reakcja na jego osobę nie była jakoś bardzo ekspresyjna, ale mam wrażenie, że to dlatego, bo po prostu mój mózg nie do końca jeszcze przeprocesował to, co właśnie się wokół mnie dzieje. Raczej mało kto nie byłby w szoku.
-Hej.-szybko rzuca do mnie Liam, aby zrobić cokolwiek, żebyśmy się przywitali.
-Cześć.-odpowiadam sucho i wracam spojrzeniem do Christiana.
-Chciałabyś najpierw obejrzeć całe mieszkanie, a potem przejdziemy do negocjacji?-proponuje Hariss. -Myślę, że tak będzie najlepiej.
-Też tak sądzę.-potakuje.-Muszę najpierw zobaczyć czy w ogóle opłaca mi się marnować wasz czas. - błyskam zębami w uśmiechu.
CZYTASZ
Pretty Madness
Teen FictionCaroline skończyła pielęgniarstwo i postanowiła zmienić nudny Nowy Jork, na słoneczne Miami. Od roku pracuje w domu opieki dla ludzi starszych i uwielbia to robić. Mimo miłości do tego zawodu zarabia mało pieniędzy, przez co mieszka w miejscu, któr...