Rozdział 5

1 0 0
                                    

Prawda wychodzi na jaw

– Rodzina? Co masz na myśli? – zapytała Anka, przekrzywiając głowę. Było coś w jego głosie, co ją zaniepokoiło.

Damian zmrużył oczy, jakby walczył sam ze sobą. W końcu odwrócił się plecami i spojrzał przez zakurzone okno.

– To nie jest coś, o czym chcesz wiedzieć, Anka. Wierz mi.

– Skoro tak mówisz, to może masz rację. Ale jeśli znowu mnie zbyjesz, przestanę pytać. I przestanę się starać. – Jej głos zadrżał, ale w oczach błyszczała determinacja.

Damian westchnął ciężko. Odstawił gitarę na bok i usiadł na starym fotelu. Jego dłonie drżały, gdy przeczesywał włosy.

– Powiedzmy, że moja „rodzina” nie jest zwykła. Nie jesteśmy... normalni. – Jego spojrzenie było przeszywające, pełne emocji, których Anka nie potrafiła zidentyfikować.

– Nie mówisz serio. – Próbowała zaśmiać się nerwowo, ale coś w jego postawie mówiło, że to nie był żart.

– Chciałem, żebyś mnie nie poznała. Żebyś trzymała się ode mnie z daleka. Ale... nie mogłem. – Damian po raz pierwszy wyglądał na zagubionego.

Zanim zdążyła odpowiedzieć, jeden z mężczyzn w pokoju wstał i rzucił chłodno:
– Damian, nie masz prawa jej wciągać. To może skończyć się źle.

– Ona i tak jest już w środku – odparł Damian z determinacją.

Anka poczuła, jak ziemia usuwa się spod jej nóg. Co on miał na myśli?

Między SłowamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz