- Anastazjo, nie chcesz już wracać do domu? - usłyszałam denerwujący głos z drugiej strony stolika, ale machnęłam na niego ręką z pustym kieliszkiem.
- Saaam se wracaj - powiedziałam, starając się namierzyć butelkę z sake - Keeelneeer!
Do stolika podszedł jakiś człowiek, a mój wzrok bardzo długo lokalizował głowę nowej postaci.
- Oooo, Pan oodd rybek! - uśmiechnęłam się jak dziecko - Maaa Pan moooże... sake? Macie pyyyszną sake.
Moja dryfująca ręka została przez kogoś przechwycona, a ja zdziwiłam się na brak możliwości ruchu. Rozmazany wzrok nie pomógł z odgadnięciem, kto mnie trzyma.
- Pan od rybek nie ma już alkoholu - usłyszałam kobiecy głos Ireny na co cmoknęłam z niezadowoleniem - Ale może masz ochotę się przewietrzyć?
- Ja z nią pójdę - usłyszałam głos obok siebie i odwróciłam głowę w tym kierunku. Parę centymetrów od siebie widziałam pijaną twarz Roberta.
- Tyy jesteś piiijany.
Nagle usłyszałam jak ktoś uderzył w nasz stół. Ktoś wstał z naprzeciwka i podszedł do naszej strony.
- Oboje jesteście pijani, Anastazjo chodź się przewietrzyć, musisz trochę wytrzeźwieć - powiedział Aleksander, wyciągając Roberta z siedzenia, żebym mogła wyjść ze swojego cienia. Powoli udało mi się wyleźć i wstać na własne nogi, kiedy poczułam że lecę na lewą stronę.
Mocny chwyt za moją talię przetrzymał mnie w pionie i na moich ramionach pojawiła się moja kurtka. Dostałam w rękę swoją torebkę i zostałam wypchnięta w stronę głównego wejścia.
Gdy przeszłam przez drzwi, poczułam chłód letniej nocy na swoich policzkach i lekki powiew wiatru we włosach. Zaciągnęłam się rześkim powietrzem i oparłam o ścianę budynku. Odchyliłam głowę i otworzyłam oczy chcąc spojrzeć w gwiazdy, ale jedyne co napotkałam to gniewne spojrzenie dwóch lodowców.
- Jak patrzę w twoje oczy to aż czuuuje mróz - powiedziałam i machnęłam ręką, żeby się odsunął.
- Mróz? - spytał się Aleksander a ja tylko westchnęłam.
- Niee zrozuumiesz - powiedziałam i kucnęłam, dalej opierając się o ścianę. Schowałam ciężką głowę miedzy ramionami i usłyszałam jak Aleksander idzie w stronę budynku. Posiedziałam sama w ciszy kilka sekund, po czym wrócił do mnie. Podniosłam wzrok. Wrócił się po kurtkę.
- Wstawaj Ana, taksówka już jedzie po ciebie - wyciagnął rękę w moją stronę.
- To już kooniec? Ale to saake tak dobrze wchoodzi - wyjęczałam, kiedy chwycił mnie za przedramiona i pociągnął do góry.
- Weszło ci nawet za mocno. Miały być dwa drinki i ucieczka a nie dwie butelki na głowę - chwycił mnie za talię i podprowadził w stronę ulicy - Jak się czujesz?
- Suuuuuper - odchyliłam się do tyłu, aż mocny chwyt znowu mnie podciągnął do pionu - Jestem aż w suuuper szoku.
- Że dobry alkohol był?
- Że mniee nie przytłoczyli ludzie. A tam jest duuużo ludzi - przed nami zatrzymała się taryfa i ruszyłam w stronę drzwi.
Aleksander otworzył mi drzwi i upewnił się, że siedzę stabilnie. Podałam adres taksówkarzowi i otworzyły się drzwi z drugiej strony samochodu. Do środka wszedł Aleksander, głową prawie dotykając podsufitkę. Uśmiałam się na ten widok.
Ruszyliśmy w drogę a taksówkarz włączył głośniej muzykę w radiu. Leciała przeróbka popularnej piosenki, do której aż nogi same tańczyły. Gdy włączył muzykę jeszcze głośniej dotarło do mnie, że robię im darmowe karaoke. Spojrzałam na Aleksandra, który tylko trzymał rękę na swojej twarzy w całkowitym załamaniu.
CZYTASZ
i hate everything about you
RomanceNienawidzę tej pracy. Nienawidzę tych ludzi. Nienawidzę GO. Anastazja z natury mocno introwertyczna utknęła w korporacji. Baterie socjalne wyładowują się w zawrotnym tempie, a charakter jej pracy notorycznie nagina granice wytrzymałości. Sytuacja po...