Czułam się, jakbym popełniła największą zdradę.
Nie powiedziałam Majce o nocy z Aleksandrem. Mój wywiad skończył się na tym, że odwiózł mnie taksówką pod dom. Mam nadzieję, że skoro ze sobą piszą, to nie powiedział jej innej wersji.
Jakby się dowiedziała, że ją okłamałam, zabiłaby mnie na miejscu.
Wstałam z niesamowitym kacem na następny dzień. Sake wchodziło mi naprawdę gładko, ale takiego kaca nie pamiętam kiedy ostatni raz miałam.
Starałam się z całych sił nie analizować naszego wspólnego wieczoru. Do niczego w końcu nie doszło. Przez cały weekend zamknęłam się w domu, unikając telefonu czy innych form komunikacji. Zaczęłam kolejny rysunek, jednak zarzuciłam poprzeczkę trochę za wysoko jak na swoje umiejętności.
Poniedziałek nastał za szybko jak na moje gusta. Zaplotłam włosy w luźny warkocz i ogarnęłam się do pracy. Nie wiedziałam, w jaki sposób mam się zachować przy Aleksandrze.
Były dwie opcje - albo udawać że się nie znamy, albo zapomnieć całkiem o integracji.
Wysiadłam z samochodu na parkingu i ruszyłam w stronę windy. Rozejrzałam się po samochodach, ale dotarło do mnie, że nigdy nie interesowałam się, kto jakim jeździ w firmie samochodem.
Interesowałam się jakie mają imię i obowiązki. To by było na tyle.
Wyszłam na głównego open space'a. Powitało mnie kilka osób i uśmiechami nie pasującymi do poniedziałku. Ominęłam ich szybko i ruszyłam w kierunku swojego pokoju.
Przed samymi drzwiami zawahałam się, przed naciśnięciem klamki. W jaki sposób zareagować, jak go już zobaczę? A może go nie ma jeszcze? Czy poruszyć temat integracji?
Wzięłam głęboki oddech i pewnym krokiem weszłam do środka. Przy swoim biurku siedział Aleksander, pisząc namiętnie na klawiaturze. Zamknęłam za sobą drzwi. Miałam wrażenie, że nawet mnie nie zauważył.
- Anastazjo - powiedział podnosząc na mnie na chwilę wzrok.
- Aleksandrze - odpowiedziałam jak zwykle, a on wrócił spojrzeniem na ekran komputera.
Zamrugałam dwa razy i podeszłam do swojego biurka. Odłożyłam swoją torebkę i wyciągnęłam z szafki swój kubek. Nie wyobrażam zacząć sobie poniedziałku bez porannej kawy.
Chwyciłam swoją porcelanę i zmieszana wyszłam do socjalnego. Gdy do niego weszłam, uderzył mnie zapach kawy i od razu poczułam się lepiej. Przed kawomatem stał przygarbiony Robert.
- Dzień dobry Robercie - uśmiechnęłam się i podeszłam do niego. Jego kawa dalej się robiła, więc zaczęłam namierzać cukiernicę w międzyczasie.
- Dzień dobry Anastazjo - odpowiedział i poprawił okulary na nosie. Chwycił swój kubek mimo tego, że automat jeszcze nie skończył pracy i zaczął przeskakiwać z nogi na nogę.
Albo się spieszy do swojego biurka, albo po integracji stara się mnie unikać i właśnie próbuje uciec.
- Robercie - usłyszałam za swoimi plecami, na co podskoczyłam. Odwróciłam się i zobaczyłam Aleksandra, który stał zaledwie kilka centymetrów ode mnie. Robert odpowiedział na przywitanie, ale jak tylko automat skończył lać kawę, zerwał się z miejsca i uciekł z socjalnego.
Podeszłam do kawomatu i uruchomiłam swój program. Dalej nie namierzyłam cukiernicy, a obecność Aleksandra zniechęcała mnie od szukania po wszystkich regałach. Oparł się biodrem o blat i spojrzał na mnie.
- Jak ci minął kac? - spytał się, przyglądając się mojej twarzy.
- Jak to kac, wyleżałam, nawodniłam się, wzięłam coś na ból głowy - odpowiedziałam patrząc na lodowce. Ich spojrzenie jednak mówiło, że nie o tego kaca się pytał.
CZYTASZ
i hate everything about you
RomanceNienawidzę tej pracy. Nienawidzę tych ludzi. Nienawidzę GO. Anastazja z natury mocno introwertyczna utknęła w korporacji. Baterie socjalne wyładowują się w zawrotnym tempie, a charakter jej pracy notorycznie nagina granice wytrzymałości. Sytuacja po...