rozdział 6

24 6 1
                                    

[po korekcie]

Obudziłam się o świcie, choć ostatnie wydarzenia nie pozwoliły mi przespać nocy w spokoju. Zrobiłam sobie mocną kawę i usiadłam na parapecie w swoim apartamencie, próbując zebrać myśli. Świeże, chłodne powietrze przez otwarte okno zdawało się przynosić ulgę. 
- Nowy dzień, nowa ja — powiedziałam, choć wiedziałam, że to tylko półprawda. 

Od wydarzeń z Jackiem, Gabrielem i rodzicami minęło zaledwie kilka godzin, ale moje życie zdawało się wracać do chaosu, od którego tak uciekałam. Z jednej strony byłam wdzięczna Gabrielowi za to, że stanął w mojej obronie, ale z drugiej — czułam, że nie chcę być postrzegana jako ktoś, kto potrzebuje ratunku. Przez lata budowałam swój imperium na niezależności, a teraz wydawało mi się, że wszystko znów się wali. 

Zerknęłam na zegarek. Czas bardzo szybko minął — musiałam przygotować się na studia. Najpierw prawo, potem medycyna, a na koniec trening boksu i balet. Mój grafik jak codziennie jest tak napięty, że niemal nie zostawało mi czasu na odpoczynek. W sumie i tak spałam po około 3 godzin, bo resztę się uczyłam lub gdzieś się szwendałam.

***

Korytarz uniwersytetu był pełen, jak zawsze rano. Przyśpieszyłam kroku, próbując niezauważenie przemknąć do sali wykładowej. Jednak już po kilku minutach dostrzegłam znajomą sylwetkę — Gabriel opierał się o ścianę przy wejściu do sali. Jego twarz, choć zwykle spokojna, wyrażała coś, czego nie umiałam do końca odczytać. 

- Cześć — powiedział, gdy mnie zauważył. 

- Cześć. Co tu robisz? - spytałam, próbując zabrzmieć obojętnie. 

- Zajęcia — odpowiedział, wzruszając ramionami. - Ale szczerze mówiąc, chciałem się upewnić, że wszystko u ciebie w porządku. 

- Wszystko jest w porządku, naprawdę — odparłam, ale nawet dla mnie samej te słowa brzmiały fałszywie. 

Gabriel przyglądał się mi chwilę, po czym skinął głową. 

- Dobrze, ale jeśli coś będzie nie tak, obiecaj, że powiesz. 

Milczałam, próbując nie spuścić wzroku. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Jego troska była czymś, czego nie przywykłam otrzymywać, a jednak była dla mnie zaskakująco kojąca. 

***

Zajęcia z prawa minęły szybko. Czułam, że moje myśli błądzą, choć zawsze byłam w pełni skupiona. Gdy w końcu dotarłam na zajęcia z medycyny, byłam bardzo zmęczona, ale postanowiłam dotrwać do końca zajęć. 

Wchodząc do sali, zauważyłam... Gabriela? Co on tu robił ? Przecież to studia z medycyny.

- Powinnaś była zostać w domu po zajęciach — powiedział, gdy zajęłam miejsce obok niego. 

- Nie mogę. - odpowiedziałam, nie patrząc na niego. 

- Czemu? - zapytał. 

Westchnęłam. 

- Trening boksu, balet, nauka do egzaminów... Lista jest długa. I tak codziennie.

Gabriel uniósł brew, jakby chciał coś powiedzieć, ale powstrzymał się. 

- W takim razie pozwól, że zapytam inaczej — zaczął. - Czy kiedykolwiek dajesz sobie chwilę na odpoczynek? 

Nic nie odpowiedziałam. 

***

Trening boksu był dla mnie miejscem, gdzie mogłam wyrzucić z siebie emocje. Moje ciało pracowało automatycznie — ciosy, uniki, kombinacje. Jednak dziś nawet to nie wystarczyło, by odciąć się od myśli. 

W pewnym momencie zauważyłam, że nie jestem tu sama. Od kilku minut czułam, że ktoś mnie obserwuje. Gabriel stał przy drzwiach, patrzył na mnie z uwagą. 

- Co ty tutaj robisz? - zapytałam, ocierając pot z czoła. 

- Chciałem zobaczyć, jak ci idzie — odpowiedział. - I upewnić się, że jesteś cała. 

Odkładając rękawice powiedziałam.

- Gabriel, nie musisz mnie cały czas pilnować. Radzę sobie. 

- Wiem, że sobie radzisz — powiedział spokojnie. - Ale to nie oznacza, że nie chcę być blisko. 

Jego słowa trafiły w coś, co starałam się ukryć przed światem i przed samą sobą. Był dla mnie kimś więcej, niż chciałam przyznać. 

***

Wieczorem siedziałam na kanapie w swoim mieszkaniu, próbując skupić się na notatkach. Telefon zadzwonił niespodziewanie. 

- Hej Kylie — powiedział znajomy głos. - Gabriel kazał mi coś ci przekazać. 

- Co takiego? - zapytałam. 

- Powiedział, że jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebowała pomocy, o każdej porze dnia i nocy, zawsze możesz na niego liczyć. 

Poczułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej. 

- Nie musiał tego mówić... - zaczęłam, ale Charlie przerwał mi w dalszych słowach.

- Musiał. Zależy mu na tobie bardziej, niż myślisz. 

Zamilkłam, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Odkładając telefon, spojrzałam przez okno na rozświetlone miasto. Wiedziałam, że coś się zmienia — że ktoś w końcu zaczął rozumieć mnie tak, jak nikt wcześniej. 

Ale czy byłam gotowa przyjąć to uczucie? Tego nie wiedziałam. I choć odpowiedź wydawała się być na wyciągnięcie ręki, bałam się ją odnaleźć.

❄️❄️❄️

Postaram się wstawiać coś w stylu kalendarza adwentowego.😁 Mam nadzieję że rozdział się podobał.
Następny - 3.12.2024r.

Nie zapomnijcie o zostawieniu gwiazdki⭐
W tej książce mam plan aby było 35 rozdziałów. Pisać więcej? Czy następną część?

When did we fall in love?    Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz