Rozdział 14

11 3 2
                                    

Następnego ranka budzik zadzwonił wyjątkowo wcześnie, wypełniając nasz pokój cichym dźwiękiem, który szybko uciszył Gabriel. Przeciągnęłam się leniwie, przypominając sobie, że dziś jest dzień, na który czekałam od momentu wyjścia ze szpitala - nasz wyjazd do Włoch.

Gabriel krzątał się już po pokoju, pakując ostatnie rzeczy do walizki. Spojrzał na mnie z uśmiechem, kiedy tylko zobaczył, że otwieram oczy.

- Gotowa na przygodę? - zapytał, podając mi filiżankę świeżo zaparzonej kawy.

- Bardziej niż kiedykolwiek - odpowiedziałam, biorąc łyk napoju i uśmiechając się do niego.

Mimo porannej godziny czułam przypływ energii, jakby cały świat otwierał przede mną nowe możliwości. Wyjazd do Włoch był dla mnie niesamowity, to co można tam zobaczyć jest niesamowite. No tam jest po prostu pięknie nie da się nic innego powiedzieć.

***

Dotarliśmy na lotnisko tuż przed świtem. Lotnisko tętniło życiem - podróżni z walizkami, zmęczone rodziny i podekscytowane dzieci tworzyły mieszankę emocji, którą można było niemalże poczuć w powietrzu. Gabriel objął mnie ramieniem, prowadząc przez tłum. Do prywatnego samolotu.

- Wszystko w porządku? - zapytał, zauważając, że na chwilę się zamyśliłam.

- Tak, po prostu jestem trochę przytłoczona. Dawno nie czułam się tak... wolna. - Uśmiechnęłam się do niego, a on delikatnie ucałował mnie w czoło. To prawda czułam się wolna, ponieważ od 3 lat praktycznie codziennie chodzę na zajęcia. Jest to dość męczące.

Formalności na lotnisku minęły zaskakująco szybko, a zanim się zorientowaliśmy, siedzieliśmy już w samolocie. Włochy wydawały się coraz bliżej.

***

Kiedy wylądowaliśmy, ciepłe włoskie słońce przywitało nas z otwartymi ramionami, jakby wiedziało, że właśnie tego potrzebuję. Włoskie powietrze miało w sobie coś magicznego - mieszankę zapachu morza, świeżego pieczywa i kwitnących kwiatów.

Gabriel wyjął kluczyki od samochodu, byśmy mogli swobodnie poruszać się po okolicy. Droga do jego domu była kręta, ale malownicza. Wzgórza Toskanii otaczały nas z każdej strony, a ja czułam, że mogłabym tu zostać na zawsze.

- To tutaj - powiedział Gabriel, kiedy zatrzymaliśmy się przed wielką willą. Budynek wyglądał, jakby należał do zupełnie innego świata - drewniane okiennice, taras porośnięty winoroślą i wielki ogród pełen lawendy. Śmieszne jest to, że w tej okolicy mam swoją willę.

- To... jest niesamowite. - Nie mogłam oderwać wzroku od otaczającego nas piękna.

- Wiedziałem, że ci się spodoba. - Gabriel uśmiechnął się, biorąc mnie za rękę i prowadząc do środka.

- Gab, możemy jutro pójść do mojego domu? Jest obok, poznaję okolicę.

- Emily, jasne, że tak, przecież mamy meble do skręcenia. - zaśmiał się.
***

Następny dzień spędziliśmy w mojej willi. Myślałam, że było kilka mebli do skręcenia, ale to, co zobaczyliśmy, przerosło moje myśli. Skręcanie i stawianie kawałków drewna było dla nas świetną zabawą. Pracowaliśmy razem, śmiejąc się z różnych rzeczy.

Wieczorem usiedliśmy na tarasie z kieliszkami taniego wina, patrząc, jak słońce powoli chowa się za horyzontem.

- Cieszę się, że tu jesteśmy - powiedziałam, opierając głowę na ramieniu Gabriela.

- Ja też. To początek czegoś pięknego, Kylie. Wierzę w to. - Jego głos był spokojny, ale pełen pewności, która dawała mi poczucie bezpieczeństwa.

W tamtej chwili wiedziałam, że wszystko, co mnie czeka, będzie dobre. Włochy były dla nas miejscem, w którym zawsze możemy wypocząć od wielkiego miasta.

--------------------------------

Wczoraj usiadłam i napisałam cały rozdział, mam nadzieję że się spodoba 😘

Uwaga❗ jesteśmy już w połowie książki
Dość szybko to minęło. ,, When did we fall in love?" Ma ponad 382 wyświetlenia. No megaa się cieszę. Miejmy nadzieję że książka będzie waszą ulubioną 🤭

Do zobaczenia👋🏼

Do zobaczenia👋🏼

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
When did we fall in love?    Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz