,,...Może sprawia mi...''

2K 122 6
                                    

Stałam osłupiała w drzwiach i nie mogłam przyjąć do wiadomości tego, że Rogacz leży sobie jakby nigdy nic na moim łóżku.

 -  Przecież... ale jak to? - nogi miałam jak z waty, a w gardle czułam gulę, która zaczynała mnie aż dusić.

- Uspokój się. Chyba nie chcesz wzbudzać sensacji stojąc centralnie przed kamerą i oglądając pusty pokój.

Bez zastanowienia trzasnęłam drzwiami robiąc przy tym krok w przód.

Mężczyzna z zadziwiającą lekkością wstał i podszedł do okna. Zachowywał się jakby mnie tam nie było. Oglądał przedmioty znajdujące się na biurku. Otwierał notatniki i wszystkie szuflady.

- Mam nadzieję, że cie nie przestraszyłem - zaśmiał się na swój żart, dokładnie mnie lustrując jak to zawsze robił przy każdym naszym spotkaniu.

Weź się w garść!

To mną zatrzęsło.Poczułam czyjąś obecność w sobie. Tak jakbym tam nie była już tylko JA ale i ktoś jeszcze.

- Czy to ty? - wskazałam na swoją głowę.

- Chciałbym - odparł - ale teraz w twoje ciało się zmienia. A co za tym idzie twój umysł musi zrobić sobie miejsce na ogrom wiedzy jaki będzie musiał przyswoić i ne tylko.

- Nie zatrzymałeś w całości mojej przemiany, jak to wspomniałeś wtedy Tony'emu i Kapitanowi, prawda?

- Dokładniej rzecz ujmując zatrzymałem pewne procesy ale nie posiadam tak potężnej magii aby powstrzymać to co się teraz z tobą dzieje. Dlatego też pomogłem ale nie jestem cudotwórcą.

Usiadłam na podłodze opierając się o drzwi. Musiałam przemyśleć kilka spraw.

- Dlaczego mi to wszystko mówisz?- zapytałam po chwilowej ciszy.

Mógł sobie siedzieć w tej celi i w ogóle nie zjawiać sie u mnie, a jednak to robił.

- Może sprawia mi to chorą radość kiedy cię powoli rzucam  w przepaść? Albo...

- Nie masz z kim rozmawiać - rzucił mi zaciekawione spojrzenie.

- Wiesz coś na ten temat. - uśmiechnął się przebiegle.

Odepchnął się od biurka i stanął tuż przede mą. Jednak ani myślałam odwrócić wzrok od jakże ciekawych, podgrzewanych paneli podłogowych. Po czym... usiadł obok mnie i westchnął.

- Nie mów, że chcesz się wyżalić, bo chyba prędzej skoczę z dachu tego budynku niż w to uwierzę.

- Thor jest taki uparty...

- Dobra zajarzyłam  - zaczęła się podnosić, ale mężczyzna złapał mnie za pasek od spodni i boleśnie obiłam plecy o drzwi.

Spojrzałam  na niego w niezrozumieniu, ale jednocześnie przeszył mnie cień strachu. To nie było normalne zachowanie. Nie on i nie tutaj. 

~ Nie tylko on~

- Nie ignoruj mnie! 

Musiałam na moment się wyłączyć, bo brunet ponownie spoglądał przez okno. 

~Jak on się tam tak szybko znalazł?~

- Zamyśliłam się, czego teraz chcesz ode mnie? 

Był ubrany w czarny garnitur, jego czarne włosyswobodnie opadały na ramiona. Dłonie schował w kieszeniach i z figlarnym uśmieszkiem przyglądał mi się w odbiciu. Dupek mnie sprawdzał.

- Sądziłem, że ludzie są z natury głupi ale niektórzy przekraczają wszelkie granice - powiedział i nonszalancko oparł się o parapet.

Irytuje mnie już jego zachowanie. Wchodząc do pokoju byłam pewna, że chce się zemścić za  to że mu przeszkodziłam w rzezi w sektorze więziennym. Teraz nadal ręce mi się trzęsą ale nabrałam pewności, że nie chce mnie skrzywdzić - jak na razie - ale też jak widać chce pozostać niezauważonym. Niby powinnam natychmiast pobiec po Tony'ego albo Steve ale... nie chcę. Może to teraz jestem pod władaniem mocy zielonookiego, co jest bardzo prawdopodobne, ale czuję, że mam władzę nad swoimi zachowaniami. Wiem też, że nie zatrzymałby mnie gdybym teraz wyszła z pokoju. Dlatego też wychodzi na to, że sama z siebie chcę przebywać w jego towarzystwie, jestem po prostu ciekawska i czekam na dalszy rozwój wydarzeń.

Gdyby ktoś tu pewnie wszedł z Avengers zobaczyłby tylko mnie. Zielonooki trzyma się za osłoną iluzji dlatego też nic by mi nie groziło z ich strony. Żadne podejrzenia i cała reszta. Muszę jednak uważać, bo Nat nadal ma mnie za wroga i choć próbuje udawać umiem odczytywać ludzkie emocje. 

- Czy tak powinni się zachowywać Asgardzcy książęta? - zapytałam ironicznie wstając z podłogi. Chciał go zdenerwować i choć było to cholernie niebezpieczne miałam to aktualnie w nosie. - Thor zachowuje maniery, a przynajmniej próbuje. Może kopałam i tak leżącego ale mam dość tej całej pewności siebie jaka od niego biła. Znałam jego historię, możenie z jego strony, może nie znałam szczegółów ale wiem, że Thor  kocha brata a ten w przypływie zazdrości i może próby udowodnienia samemu sobie swojej wyższości nad innymi, wszystkich miesza z błotem. Manipuluje i pogrąża. Jeśli tak bardzo pragnie tronu to dlaczego  się nie zachowuje jak na księcia przystało? Zniszczeniem  Jotunheimchciał udowodnić swoją wartość, ale to małe kroki mają największe znaczenie. Nie umiejąc utrzymać się na łyżwach nie zrobimy spirali. Dlaczego, więc posiadając niebywałą wiedzę zrobił aż taki błąd? Brawura? To też mogło być przyczyną, ale najbardziej zabolało go moje niezrozumienie.



Hero// Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz