,,-Czyli chcecie aby zmieniła się...''

2.5K 207 16
                                    

Jeśli ktoś zdążył zauważyć, zmieniłam tytuł na ,,Hero//Loki Laufeyson''Chciałabym was prosić o stworzenie okładki dla książki, jeśli ktoś oczywiście ma czas i chęci na stworzenie takowej. Jeśli ktoś się zdecyduje to proszę wysyłać na priv.

Z góry dziękuję :*

PS. Proszę o komentarze. Zachęcają mnie do dalszego pisania i dają wiele radości.

__________________________________________________________________

- Zachodnie skrzydło jest wolne - usłyszałam w słuchawce.

Nie wiem po co dali mi to cholerstwo, bo i tak Steve biegnie ze mną na rękach.Nie chciałam aby tego robił, ale jak zaczęli do nas strzelać i nie mogłam za nimi nadążyć to blondyn zmusił mnie wręcz do siedzenia cicho i nie gadania. Byłam zazwyczaj uparta ale w tych okolicznościach nie chciałam sprawiać niepotrzebnych problemów. Natasha, Clint i Tony i tak dwoili się i  troili aby oczyścić nam drogę.

- Skręćcie w lewo tam jest panel, w który trzeba wpisać kod dokładnie co piętnaście minut. Obezwładnię agenta i wpiszecie kod, który wam zaraz wyślę. - Natasha z kimś walczyła, bo można było usłyszeć hałas szamotaniny i uderzania ciała o podłogę.

- Ruchy! Zostało siedem minut zanim skapną się, że to ja się włamałem, ponownie, do systemu. Dlaczego oni się niczego nie potrafią nauczyć? - zaczął mruczeć pod nosem.

- Tony! Przymknij jadaczkę i powiedz jak tam sytuacja?

- Zostawiłem wam dwóch agentów, kiedy będziecie na końcu korytarz będą na was czekać po prawo. Mają jakieś nowe zabaweczki.

-Bez odbioru - mruknął Steve. Postawił mnie ostrożnie i zajął się dwoma agentami, o których wspomniał Tony. Mieli przypominające pistolety działka, które strzelały obręczami, które pozwalały skuć przeciwnika. Skąd to wiem? Bo aktualnie jestem skuta przez zielony promień i nie wiem jak się uwolnić od tego cholerstwa.

Kapitan pozbył się działek, wykopując je z rąk przeciwników, zanim ponownie wystrzeliły. Złapał czarnowłosego agenta za lewe ramię i podciął mu nogi, tak że huknął z całym impetem o ziemię. Drugiego zaś zdzielił pięścią w brzuch, uderzył z sierpowego w twarz, a kiedy jeszcze stał o własnych siłach dostał z półobrotu w głowę. Nawet nie miał czasu zobaczyć co się szykuje. Rogers w domu potulny jak baranek, zaś w walce istna maszyna do zabijania. Lepiej mu nie podpaść.Kliknął coś i opaski mnie wiążące opadły. Schował małe urządzenie do sprytnie ukrytej kieszeni na brzuchu.

- Chodź! - tym razem wziął mnie pod ramię i ostrożnie prowadził do wielkich drzwi, przy których majstrował Tony.

- Nie mogę ich otworzyć. - mruknął miliarder - Za nimi powinny być cele, a w jednej z nich nasz Jelonek. Dobra, mam tego dość. Nie chcą po dobroci? To dostaną z repulsora. Cofnąć się!

Tony skierował dłoń w stronę drzwi. Biały snop uderzył w metal, ale kiedy i to nic nie dało, podkręcił moc dzięki urządzonku na ramieniu zbroi. Wydał kilka komend Jarvis'owi  i tym razem strzelił, z repulsora, który znajdował się na klatce piersiowej. Drzwi zgrzytnęły złowrogo, ale Tony nadal nie przestawał. Dopiero jak wypadły z zawiasów uznał, że wykonał dobrze robotę.

-Zwijajcie się mamy niecałe pięć minut.

Wbiegliśmy do sali, w której na samym środku znajdowała się ogromna okrągła cela z pryczą przymocowaną do metalowej części ściany. Klatka była cała ze szkła nie licząc tylko tego miejsca. Lampy umieszczone w suficie raziły swoim białym światłem. W środku siedział nie kto inny jak sam bóg psot. Przyglądał się nam z niemałym zaciekawieniem. Jego szmaragdowe oczy dokładnie skanowały każdego z nas. Przewiercał nas szmaragdowym spojrzeniem i czekał. Spokojnie siedział na pryczy, czekając na dalsze wydarzenia.

Hero// Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz