,,Czasami tracę poczucie czasu...,,

1.8K 125 3
                                    

Noc spędziłam w wieży Starka, który zanim jeszcze poszłam spać zrobił mały wywiad ze mną, a mianowicie co robiłam przez ten czas kiedy skończyłam u niego projektować pokoje w wieży. Zanim poznałam Tony'ego uważałam go za bogatego dupka, który nie wie co to jest ciężka praca, ale kiedy spędziłam z nim trochę czasu i poznałam jego historię jak stał się Iron Men'em zaczęłam inaczej go postrzegać jako osobę.

- Clara! Podaj mi to pudełeczko co leży na stole po prawej. Po mojej prawej.

Tony zaciągnął mnie do swojej pracowni, w której to pracował nad nowymi projektami swojej zbroi. Tłukł w pancerz ogromnym młotkiem, to znowu coś spawał, a za chwilę podchodził do stolika, na którym obecnie siedziałam i popijał whisky.

W pracowni panował harmider, wszędzie walały się śmieci, albo rozpoczęte i nieskończone jak do tej pory projekty.

- Tony nie będę tu siedzieć przez cały czas. Nudzi mi się niemiłosiernie, a wiesz jaka potrafię być nieznośna wtedy. Wypuść mnie, nie ucieknę przecież, Jarvis będzie mnie miał na oku, jakby co, Tonyyy.

Upss, chyba nie wspomniałam, że Fury zakazał mi opuszczania wieży bez jego zgody. Mściciele mieli mnie pilnować, co mnie niezwykle wkurzało. Mieli by moimi niańkami, przynajmniej do momentu, w którym dyrektor Tarczy nie miałby pewności, że nie jestem kolejnym zagrożeniem. Co jest niezwykle zabawne, bo ja nawet muchy bym nie skrzywdziła, jak to powiedział Tony. Jednak nie zrobiło to na mężczyźnie wrażenia i zostałam uziemiona.

- Jarvis, wiesz co robić - mruknął nadal zajęty, ale ja słysząc to, dałam mu buziaka w polik i uciekłam  na górę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Jarvis, wiesz co robić - mruknął nadal zajęty, ale ja słysząc to, dałam mu buziaka w polik i uciekłam na górę.

###

Ubrana w czarne opinające spodenki i bluzkę i tego samego koloru stanik sportowy udałam się na siłownię. Lubiłam ćwiczyć nie dlatego, że jestem gruba i muszę schudnąć co stało się już rutyną. Tylko dlatego, że kiedy nie miałam nic innego do roboty, lub gdy jestem zła lub się czymś stresuję.Dzisiaj działała druga opcja, byłam zła, a może nawet wściekła, ale to już nie ważne.

Z sali dochodziły odgłosy uderzania o worek treningowy, bardzo mocne uderzenia, przekroczywszy drzwi sali zorientowałam się, że był w niej Steven. Uderzał szybko i bardzo.

- Hej Steven - nie odpowiedział, coraz szybsze uderzenia - Steven? - znowu nic, łańcuch zaczyna piszczeć - Steven! - wrzasnęłam nieco przestraszona.

Dopiero wtedy obudził się jakby z transu i spojrzał na mnie zaskoczony.

- Cześć - uśmiechnęłam się lekko i podeszłam do sztangi, lecz moją uwagę zwróciła bieżnia i tam powędrowałam. Blondyn przetarł twarz ręką jakby był niemiłosiernie zmęczony i usiadł na materacu nieopodal odkręcając butelkę pełną wody. - Przepraszam, że przeszkadzam ci w treningu. Tony trzymał mnie u siebie w pracowni i nie chciał wypuścić, ale jak zagroziłam mu, że... dobra wcale nie zagroziłam lecz przypomniałam o pewnym wydarzeniu, które zniszczyło jego dwudniową robotę nad zbroją, więc zmienił zdanie...

- Dobrze wiem jaki Stark potrafi być, W moim towarzystwie potrafił być zaczepny, arogancki i cyniczny, za to w twoim jakby łagodnieje. Grupa może lepiej by się wtedy trzymała gdyby był taki ja teraz.

- Moim zdaniem, byłoby nudno. To on wszystkich nakręca i robi najlepsze imprezy - zaśmiałam się.

- Tak to wychodzi mu zazwyczaj najlepiej- również się zaśmiał.

- On uważa, że nie umiem o siebie zadbać. Pomimo moich usilnych próśb nie przestał mi wysyłać zaproszeń na różne gale i koncerty. Wie, że dużo pracuję i nie mam czasu na takie zabawy. Kocham to co robię i trudno by mi było przestać projektować, byłoby to wręcz niemożliwe.

- Nie mów, że też śpisz po trzy godziny, albo wogóle. - jedno spojrzenie wystarczyło aby zrozumiał - Ty chyba żartujesz?! Poważnie? Jak tak można? - wzruszyłam ramionami.

- Czasami tracę poczucie czasu i zanim się obejrzę już świta. Nie ma w tym nic dziwnego, jak dla mnie.

Stanęłam na bieżni ale zanim ją włączyłam Steven przewrócił się przez ciężarek, który leżał na podłodze i z hukiem runął na ziemię. Przysięgam, próbowałam się powstrzymać od śmiechu naprawdę. Nie moja wina, że ten spojrzał na mnie jakbym mu szczeniaczka zbiła. Wtedy po prostu pękłam i śmiech rozniósł się po całej sali, a po chwili oboje zwijaliśmy się ze śmiechu.

- Jej...jejku jak ty to zrobiłeś? - próbowałam się opanować.

Co przyszło mi bez trudu kiedy zobaczyłam coś błyszczącego na końcu sali. Nie zwracałam uwagi na zaciekawionego moim zachowaniem mężczyznę, który podniósł się już z podłogi. Moją całą uwagę skupiłam na błyszczącym przedmiocie, którym jak się okazało był zielony kamyk. Trzymając go w ręku, poczułam jak się rozgrzewa, a kiedy Steve zbliżył się do mnie schowałam go w kieszonce w spodenkach.

- Czy coś się stało? - poczułam ciarki wzdłuż kręgosłupa kiedy dotknął mojego ramienia. Był ode mnie o głowę wyższy jak nie więcej.

- Nie, przywidziało mi się. Pamiętasz wczorajszą rozmowę z Fury'm?

- Jak najbardziej.

- Chciałabym się spotkać z Lokim i z nim pogadać, nadal nurtuje mnie dlaczego mnie ocalił. Pomógł dostać się Chintauri na Ziemię, zabił tyle ludzkich istnień, a mnie uratował, może chce mnie do czegoś wykorzystać? Może ma jakiś cholerny plan, w który chce mnie wciągnąć? Może...

Jezu zaraz zacznę ryczeć. O mamuniu!

Clar, nawet się nie waż! Blond ciasteczko właśnie przed tobą stoi, a ty chcesz się zasmarkać i mieć czerwone oczy?! Ogłupiałaś chyba!

Ale nie mogę...

Możesz, wykorzysta i zostawi taki schemat... o kurwa nie! I się rozbeczała...

- Shhh... Clar, nie płacz - Steve chyba nie wiedział co robić, bo zaczął panicznie się rozglądać za kimś - Może zawołam Natashę?

Jednak zrezygnował z tego pomysłu widząc w jakim jestem stanie, pewnie wiedział, że nie chciałabym aby ktoś jeszcze widział mnie w takim stanie. Podszedł do mnie i delikatnie przytulił do siebie. Jakby bał się, że może mnie zgnieść... urocze.



Hero// Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz