Wrzasnęłam na całe gardło ale wbiegająca ochrona nie usłyszała mnie. Zielonooki posłał mi tylko swój uśmieszek by wyparować dosłownie z klatki co sprawiło, że żołnierze stali się nieostrożni, zaskoczeni jego nagłym zniknięciem. Złapałam się prętów klatki w której byłam uwięziona i krzyknęłam ponownie, tym razem wszyscy spojrzeli na mnie.
- To pułapka!
Loki dosłownie w tym samym momencie pojawił się za jednym z żołnierzy i bez mrugnięcia okiem podciął mu gardło jednym ze swoich sztyletów.
Obraz mi się zamazał, walczyli jak mogli ale nie byli w stanie powstrzymać boga kłamstw. Byli zwykłymi żołnierzami, nie mieli z nim najmniejszy szans. Avengers nie dawali sobie z nim razy pełną ekipą, a co dopiero zwykli żołnierze.
- Nie rób tego! Przestań! Loki! Sam kreujesz się na potwora, którym nie chciałeś się stać! - Zatrzymał się na moment spoglądając na mnie ze swoją wyższością ale i złowieszczym błyskiem w oku. Cholernie się bałam ale wiedziałam też, że nic mi nie zrobi jakiekolwiek miał plany chciał mnie utrzymać przy życiu, a to była chyba jedyna droga, którą mogłam w tej chwili podjąć.
Wyjęłam nóż, który schowałam w bucie na wszelki wypadek jeszcze za nim przybyliśmy do Helikariera na treningu dostałam go od Steve. Spojrzałam jeszcze na zajętego boga i rozrywając rękaw bluzki nacięłam dosyć głęboko skórę od nadgarstka aż do zgięcia ręki. Upuszczony nóż zrobił hałas w pomieszczeniu co zwróciło uwagę boga. Sama upadłam na posadzkę klatki patrząc przez cały czas na spływającą krew.
- Głupia Ziemianko! - rozległ się krzyk wściekłego Kłamcy.
W moment znalazł się przy mnie dokładnie lustrując co się stało, że jestem w takim stanie w jakim jestem.
Mój oddech był nierówny i czułam, że zaraz zemdleje ale obecność boga nie pozwalała mi na to. Uniósł dłonie nad ranę i poczułam przyjemne ciepło, które rozchodziło się po całym ramieniu.
- Nie znowu taka głupia. - mruknęłam słysząc rozbijane szkiełko, które trzeba było przebić aby dostać się do alarmu. Szmaragdy spojrzały na mnie wściekle.
W całym pomieszczeniu rozległ się huk jaki wydawały syreny alarmu. Fury popędził do ekranów po czym na ścianie pojawił się obraz kamer z części więziennej Helikariea. Szok jaki mną wstrząsnął widząc trupy żołnierzy leżących na podłodze i pustą klatkę Lokiego był obezwładniający. Wokoło nieżyjących było pełno krwi tylko dwójka przeżyła atak jeden ledwo słaniał się na nogach, a drugi go podtrzymywał. W przeciwległym kącie sali zauważyłem dwie postaci klęczące na ziemi.
Nie patrząc na nikogo ruszyłem do sali. Nie długo dołączył do mnie Sokole Oko, a za nim reszta. Z impetem wbiegliśmy do pomieszczenia. Thor ruszył w stronę brata i z całej siły odrzucił go od na przeciwległą ścianę. Ile jeszcze kłopotów przyniesie nam ten Asgardczyk. Ile jeszcze cierpienia wyrządzi niewinnym aby spełnić swój cel. Raz go pokonaliśmy i zrobimy to drugi jeśli będzie taka potrzeba. Choćbym miał zginąć.
- Sprawdźcie co z nimi! - rozejrzałem się dookoła.
Cela Clary ku memu przerażeniu była pusta.
Nie!
Stój!
Była tam!
Leżała na podłodze, a z jej ręki leciała krew. Obok niej leżał nóż, który jej dałem aby miała w razie czego czym się bronić, ale nie przewidziałem jednego. Że ci kretyni zamkną ją z tym psychopatą! Jak można być takim idiotą! Nawet moje uczulenie na przekleństwa znikło pod wpływem widoku nieprzytomnej dziewczyny.
Wziąłem ją w ramiona i lekko potrząsnąłem. Byłem zdziwiony, że wokoło jest tyle krwi ale nie ma żadnej rany.
- Clara?!
- Wszystko... dobrze. - mruknęła cicho - Pomóż mi wstać...
- Musisz iść ze mną na badania. Bruce ci pomoże. - mówiłem coraz szybciej byleby ją przekonać do wyjścia z sali. Bałem się, że nie dałbym rady się powstrzymać przed zrobieniem krzywdy Loki'emu.
- Już wszystko w porządku, nie jestem ranna.
- Jak to?
- Loki mnie uleczył.
Spojrzałem na bożka nic nie rozumiejąc. Kłamca przez cały czas przyglądał się dziewczynie. Nie odrywał od niej wzroku. W tym momencie nie było w nim ani krzty ludzkich uczuć. Szaleństwo przebijało się na pierwszy plan.
Czego on chce od tej dziewczyny? Nie jest ona żadnym bohaterem, nie ma żadnych super mocy, a przynajmniej ich nie miała do tego momentu. Może... on wie coś co i my powinniśmy wiedzieć?
Delikatnie wstałem z klęczek podnosząc przy tym dziewczynę. Jeszcze raz spojrzałem na szaleńca i opuściłem salę. Wiem, że Tony się nim zajmie, a jak nie on to jest już kolejka do tego.
- Nie mogłam patrzeć jak po kolei ich wszystkich wyrzyna w pień. - grali mi już na nerwach. Sami chcieliby wszystkich bronić ale ja to już nie mogę. Co za banda... UGH! Nie będę sobie przez nich nadwyrężać języka.
- Dajcie jej już spokój, sami byście pewnie tak postąpili na jej miejscu - odezwała się Natasha pijąca kawę w kuchni.
Usłyszeliśmy szuranie krzesła, a po chwili przysiadła się do nas. W salonie byłam ja, Bruce i Clint, a teraz i ona. Czułam się dziwnie osaczona. Wcześniej mi się to nie zdarzało, a teraz większa grupa znanych mi osób i w gruncie rzeczy lubianych przeze mnie stawała się jakby polującą na mnie zwierzyną. Musiałam jak najszybciej się stąd urwać. Pożegnałam się z nimi i udałam się do swojego pokoju. Chciała przemyśleć kilka ostatnich dni. Przyswoić pewne wiadomości i odpowiednio je zinterpretować. Przykładowo to, że pomoc Loki'ego. Już na pierwszy rzut oka było wiadomo, że z pomocy mi widzi tylko swoje korzyści. Jak sam to powiedział ,,Stałam się jego marionetką''. Jeśli tak to musi mnie jakoś kontrolować za pomoca mocy, musimy mieć w takim przypadku jakąś więź.
Byłam tak pogrążona w swoich przemyśleniach, że nie zauważyłam mijającego mnie małego drona, którego kopnęłam przypadkowo przewracając go przy tym. Niósł w przeźroczystym pojemniku jakieś świecące coś co wydzielało błękitną mgiełkę.Dlaczego wszystkie wynalazki Tony'ego Podałam pudełeczko dronowi, a po chwili byłam już w pokoju.
- No już miałem po ciebie iść...
--------------
Witam po długiej przerwie. Na samym początku przeproszę za moją nieobecność, a co do rozdziałów...
Mam teraz dużo na głowie. Jak zawsze postaram się aby rozdziały pojawiały się przynajmniej co dwa tygodnie.
CZYTASZ
Hero// Loki Laufeyson
Fanfiction,,- "Nie za często to robisz." - Ty za to nie możesz przestać! - odgryzłam się. -"To nie jest wada. Jesteś słabsza niż myślałem, obserwując ciebie miałem nadzieję, że po tym wszystkim zaczniesz choć w jakimś stopniu przypominać wojowniczkę. Ale jest...