,,-Tony chciał powiedzieć, że...-

3K 212 26
                                    


Po tym jak Clint popchnął mnie na ziemię, wielki śmigłowiec uderzył w budynek, a jego oderwane śmigło wleciało przez okno doszczętnie je niszcząc i wbijając się w ścianę. Roztrzaskał w drobny mak wielki ekran na drugim końcu pomieszczenia.

- Nic ci nie jest? - Barton powoli podniósł się z podłogi uważając czy aby nadal nam nie grozi niebezpieczeństwo.

Byłam w totalnym szoku, z przerażenia ręce i nogi miałam jak z galarety, nie mogłam przestać się trząść. Wszystko było przez moment rozmazane, ale kiedy już obraz zyskał na ostrości poczułam piekielny ból w ramieniu. Cholernie bolało i bałam się na nie spojrzeć. Nie chciałam widzieć rozerwanej skóry, a może i mięśni do tego płynącej strumieniem krwi, która już zdążyła się pokazać na bluzie zabarwiając ją na bordowo.

- Auć - syknęłam, próbując się podnieść.

- Ze mną w porządku ale przygotujcie się na przyjęcie Clary.  Tak... została zraniona przez śmigło, które prawie skróciło nas o głowy. Nie wygląda to za ciekawie, wiec czekajcie na nas. - mogłam usłyszeć szmer w jego słuchawce, co chyba było czyimś krzykiem, bo skrzywił się nieznacznie.

- Banner na nas czeka, chodź. - przełożył moje zdrowe ramię za głową i ruszyliśmy.

Utrata krwi powodowała, zawroty głowy i tracenie świadomości. Nie chciałam zemdleć, bo mogłam umrzeć, a to było naprawdę dobrą motywacją do zachowania chociaż częściowe trzeźwości umysłu.

- Clara!

Wpadliśmy do jakiegoś pomieszczenia, w którym było cholernie zimno, a z czoła kapał mi pot. Dlaczego tak się dzieje? W pokoju było pełno ludzi, którzy coś mi wpinali w skórę, byłam zamroczona, ledwo do mnie dochodziło że jestem w ciężkim stanie. Ktoś mnie trzymał za rękę i coś krzyczał ale nie dałam rady. To było silniejsze ode mnie, nie miałam siły na nic innego poza zanurzeniem się w ciemności.

 To było silniejsze ode mnie, nie miałam siły na nic innego poza zanurzeniem się w ciemności

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- Nie wiedziała skąd się tam mógł wziąć, tak... nie wiem, może naprawdę nie ma z tym nic wspólnego?

-Ale tam gdzie się pojawia, tam są i problemy, nawet ten śmigłowiec...

- Przypominam ci, że ona tez prawie straciła życie, gdyby go tam nie było najpewniej nie byłoby jej już wśród nas.

- Widocznie daliście się jej omamić, Fury znajdzie dowody na to, a wy wszyscy będziecie wielce zawiedzeni, może nawet wcześniej się ujawni, a wtedy nie będę miała żadnych zahamowań.

Trzaśnięcie drzwiami oprzytomniło mnie  już do końca. Wcześniejszy urywek ich rozmowy zwrócił moją uwagę lekko wybudzając z dziwnego otępienia. Nie słyszałam dokładnie całej treści ich rozmowy, ale jedno wiedziałam na pewno... rozmawiali o mnie. Wdowa natomiast nie była do mnie nadal przekonana. Jej życie nie było łatwe, nie znam szczegółów, ale widać po mniej dużą rezerwę do ludzi, tylko Avengers i Nick'owi ufa. Bóg mi świadkiem, że nie miałam złych zamiarów wobec nich, najwyraźniej muszę poczekać i zasłużyć sobie na jej zaufanie.

Hero// Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz