Wbiegłam do szpitala.
-Przepraszam, godziny odwiedzin... - podeszła do mnie pielęgniarka
-Moja mama obudziła się, ja jestem Jessica. Muszę być przy niej! - krzyknęłam do niej mało sensownie i wyminęłam ją. Wbiegłam do dobrze znanego mi pokoju i zobaczyłam moją mamę.
-Jessi... - szepnęła kobieta. Widziałam, że jeszcze ma mało siły.
-Mamusiu... - powiedziałam i podeszłam do łóżka - kochana mamusiu - przytuliłam ją delikatnie.
-Moja słodka Jessi... - kobieta zaczęła dotykać mojej twarzy - gdzie tata?
Na to pytanie zrobiłam smutną minę i przygryzłam wargi.
-On... - zaczęłam, ale nie byłam w stanie jej tego powiedzieć
-Umarł - dokończyła za mnie pani Jang.
-Jak to? - zapytała mama.
-Mieliście wypadek. Uderzyliście w drzewo. Jutro jest pogrzeb - powiedziałam cicho - ale ty już jesteś cała. Tak się cieszę - powiedziałam, a z moich oczu poleciały łzy.
-Jessica. Nie możesz sama chodzić po nocach - powiedział nagle ktoś zza moich pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam zdyszanego Jina, który opierał się o drzwi.
-Kto to? - zapytała mama podejrzliwie patrząc to na mnie to na chłopaka.
-Kim SeokJin. Jestem przyjacielem pani córki - przedstawił się automatycznie kłaniając się.
Mama uśmiechnęła się do niego. Chyba nie dotarła do niej jeszcze ta straszna wiadomość.
-Chciałabym pójść na... - powiedziała, ale nagle zacięła się - na pogrzeb - powiedziała i spuścił wzrok.
-Ale to jutro... - powiedziałam patrząc na nią ze smutkiem - nie jesteś w stanie...
-Pojadę na wózku. Muszę być na pogrzebie mojego męża! - powiedziała bardzo stanowczo.
-Dobrze - powiedziałam i posłałam jej blady uśmiech.
-Wracaj już do domu. Chce żebyś odpoczęła - powiedziała kobieta i delikatnie uśmiechnęła się do mnie.
-Nie chcesz żebym tę noc była u ciebie? - zdziwiłam się. Myślałam, że się załamie taką informacją.
Jin złapał mnie za rękę i wprowadził na zewnątrz. Powoli wracaliśmy w stronę dormu.
-Jessi, chcę ci tylko powiedzieć, że zawsze możesz na mnie liczyć. Jak na przyjaciela - powiedział Jin przerywając ciszę, która pracowała między nami.
-Dziękuję - posłałam chłopakowi uśmiech, patrząc z innej strony, kiedy tylko mógł, był i wspierał mnie, gdy Jungkook nie mógł tego zrobić. Zaczęłam się do niego przywiązywać.
Weszliśmy do domu i usłyszałam krzyczącego Kookiego. V i Rap Monster nadal go trzymali.
-Puszczajcie mnie do cholery! Chcę iść za Jessicą!
-Nie możesz rozumiesz?! Chcesz skandalu?! Chcesz żeby spadła na nią fala hejtu? - krzyknął Suga.
-Ja nie chce, żeby była sama!
-Paparazzi śledzi tylko ciebie! Chcesz zniszczyć jej życie tą jedną chwilą?
-Już jesteśmy! - podniosłam ton, żeby wszyscy usłyszeli mnie w tym zgiełku. V i Rap Mon od razu odskoczyli od maknae, który poszedł do mnie.
-I co?
-Czuje się dobrze. Za niedługo wrócę do domu... Nie chce żeby mama była sama.
-Jej mama prosiła mnie, żebym dopilnował Jessici. Chce żeby Jess zjadła i szybko położyła się spać - powiedział Jin. Rzeczywiście, mama coś szepnęła mu na ucho. Znowu się o mnie martwi...
-Dobrze. A więc idę zrobić dla ciebie coś na kolacje, a ty w tym czasie umyj się, skarbie - powiedział mój kochany chłopak i ucałował mnie w czoło.
Posłusznie wykonałam to, o co mnie prosił. Gdy wróciłam na stole leżał stos kanapek i kubek z herbatą uspokajającą.
-Chyba zwariowałeś, jeżeli myślisz, że ja zjem tyle - powiedziałam do Jungkooka, który w tym czasie opychał coś ciastem.
-To mogę ci pomóc - w jeden chwili chłopak usiadł obok mnie, wziął jedną kanapkę i zaczął pchać mi ją do buzi.
-Nie o taką pomoc mi chodziło! - krzyknęłam zakrywając usta. Cała sytuacja wyglądała dość zabawnie.
W końcu do kuchni przeszedł Taehyung i on pomógł mi jak należy. Zjadł większość pysznych kanapek. Potem Kooki zaniósł mnie do łóżka i położył się w nim ze mną. Po wielu próbach w końcu usnęłam.
Obudziłam się dosyć wcześnie. Jungkook jeszcze spał. Jednak ktoś już obudził się i kręcił się na dole. Po cichu wyszłam z pokoju. W kuchni przywitał mnie V i Jin.
-Jak się spało? - rzucił Taehyung i podał mi kubek z przygotowaną przez niego kawą.
-Dobrze... - powiedziałam i od razu złapałam kubek, jakby zaraz ktoś miał mi go wziąć.
-Tak myślę. Kooki chyba nie może z tobą jechać... Tam - zasugerował Jin.
-To chore, że za Kookim chodzą media, a za nami nie - stwierdził V i usiadł obok mnie.
-To jego widzieli z "tajemniczą dziewczyną" - mówiąc to Jin pokazał cudzysłów w powietrzu.
Ja tylko przysłuchiwałam się ich rozmowie. Nie chciałam iść tam sama, ale oni mieli rację. Za moim oppa biega zgraja wygłodniałych na świeże informacje hien. Kooki za każdym razem mówi, że nie wie o co chodzi, ale oni nie odpuszczają.
-Jessi~ a pójść tam z tobą? - zapytał nagle Jin, który spostrzegł, że w ogóle ich nie słucham.
-Bardzo chętnie. Nie chce być tam sama - powiedziałam cicho - Tae. Może... - zaczęłam, ale spuściłam wzrok. Nie mogę go prosić o coś takiego skoro ma wolny dzień.
-Słucham - ponaglił mnie V.
-Nie... Już nic - powiedziałam defakto odwracając kota ogonem.
-Jess, widzę, że coś chcesz. Powiedz mi - chłopak patrzył na mnie oczekując pytania.
-Chciałam się zapytać, czy nie poszedł byś też - szybko wyrzuciłam z siebie słowa.
-Jeżeli chcesz to oczywiście. Jak mógłbym cię zostawić w takiej sytuacji? - V posłał mi uśmiech. Przez przypadek zobaczyłam jak przez twarz Jina przechodzi złość, albo tylko mi się wydawało.
CZYTASZ
Życie To Żądza || BTS ☑
FanfictionOpowieść o Jessice, córce wpływowego polityka, która swoje dotychczasowe życie spędziła na zabawach. Nagle spotyka nieznajomego chłopaka, od którego w żaden sposób nie jest w stanie wyciągnąć imienia. Co wydarzy się pomiędzy nią a chłopakiem?