30. Kłótnia Kochanków

2.9K 275 15
                                    

Weszliśmy do pokoju. Jungkook zamknął za sobą drzwi.

-Powiedz w końcu, co się stało - zarządał, a ja spojrzałam wściekła.

-Co mam powiedzieć?! Że jakaś popierdolona, pijana fanka zaczęła mi grozić, że mnie zabije?! Przecież takich ludzi nie można brać na poważnie! Przestań tak się przejmować! - krzyknęłam

-A kto to SamHyun?! - zapytał, a mnie zatkało. Co ten pajac ma do tego wszystkiego?

-Co? - zapytałam zdziwiona - to jest syn jakiegoś trupa politycznego. Co on ma do tego wszystkiego?! - krzyczałam. Byłam tak wściekła.

-Tak?! Bo ja słyszałem, że całkiem dobrze się z nim wczoraj bawiłaś! - krzyknął chłopak.

-Co? - zapytałam. To był dla mnie szok.

-Proszę! - Jungkook rzucił we mnie gazetą. Na której pisała informacja o tym, że zdradziłam Kooka z SamHyunem.

-Co? - zapytałam jeszcze raz czytając tę wiadomość.

-Zdradziłaś mnie! - krzyknął chłopak, był wściekły.

-To nieprawda - wyszeptałam.

-Co?! - krzyknął Jungkook.

-To nieprawda! - krzyknęłam, a z moich oczu popłynęła pojedyncza łza.

-Wynoś się - powiedział chłopak patrząc w podłogę. Otarłam policzek i wyszłam z pokoju, potem wybiegłam z budynku.

Usiadłam na jednej z ławek i zaczęłam płakać. Ten podły chuj wpierdolił mnie w coś takiego. Czy chciał się zemścić za ojca?

-Jessi - usłyszałam głos. Odwróciłam głowę.

-Jin - powiedziałam, a chłopak usiadł obok mnie.

-Nie płacz - powiedział i przytulił mnie. Zaczęłam płakać w jego koszulkę.

Nie wiem ile tak trwaliśmy. W każdym razie, gdy odkleiłam się od niego, przód jego koszulki był cały mokry.

-Ja... Ja nie zdradziłam go z SamHyunem - wyszeptałam, a chłopak pogłaskał mnie po głowie.

-Nie płacz - powtórzył i otarł moje oczy z łez.

Po jakimś czasie zdecydował, że zabierze mnie do domu. Weszliśmy po cichu do mojego pokoju. Jin usiadł ze mną na łóżku.

-Wszystko się ułoży - powiedział i znów otarł moje policzki. Ucałował moje czoło i wyszedł.

Zostałam sama, po krótkim czasie do pokoju przyszedł Demon. Mój kochany pies. Zaczęłam do głaskać, aż w końcu zasnęłam.

Na drugi dzień obudził mnie mój pies. Cały czas lizał mnie po budzi.

-Demon... - powiedziałam ze łzami w oczach. Wzięłam telefon, miałam kilka wiadomości, ale zupełnie je olałam. Rzuciłam telefon na poduszkę obok siebie, a następnie wstałam.

Na dole siedziała mama.

-Co się stało córciu? - zapytała ze zmartwieniem.

-Nie chce o tym mówić - powiedziałam, napiłam się wody i wróciłam do pokoju. Leżałam do 15, o tej godzinie przyszła do mnie Naorin.

-Jessi. Tak mi przykro - powiedziała dziewczyna - wszystko wiem od J-Hope'a - dodała i na biurku położyła reklamówkę ze słodyczami.

-Co kupiłaś? - zapytałam obojętnie.

-Słodycze, lody truskawkowe i takie inne. Pokaż się - powiedziała, a ja w końcu uniosłam głowę z poduszki - o mój Boże. Wyglądasz jak zombi. No nic. Dlatego jestem - powiedziała podając mi pudełko lodów i łyżkę.

-Myślałam, że to prawdziwa miłość - powiedziałam i pochłonęłam całą łyżkę zimnego przysmaku.

-Słonko. Ja też myślałam, że mój pierwszy jest mi przeznaczony - odparła i posłała mi uśmiech.

Przesiedziała ze mną całą noc i cały następny dzień. Wieczorem, gdy wyszła zdecydowałam się sprawdzić wiadomości. Dwie były od Jina.

'już wróciłem. Jak się czujesz? Mam nadzieje, że będziemy w kontakcie'

'możemy się spotkać? Proszę odpisz. Martwię się o ciebie'

Po chwili wahania odpisałam.

'przepraszam Jin. Możemy się umówić na jutro. Jeżeli będziesz mógł oczywiście'

Praktycznie od razu dostałam odpowiedź.

'jasne. To o 15 w galerii przy restauracjach'

Odłożyłam telefon. Reszta wiadomości była nieistotna.

W piątek obudziłam się dość późno, bo koło południa. Wstałam i poszłam do łazienki żeby się ogarnąć. Po godzinie wyglądałam bardziej jak człowiek, mniej jak zombi. Zeszłam do kuchni i coś zjadłam.

-Wychodzę za niedługo - powiedziałam do mamy.

-Tylko wróć dzisiaj - poprosiła matka. Chyba bardzo się o mnie martwiła.

Obiecałam, że wrócę maksimum o 22 i wyszłam z domu. Równo o czasie byłam w wyznaczonym miejscu. Jin już tam na mnie czekał.

Weszliśmy do kawiarni, a Jin zamówił dla nas po porcji lodów.

-Jak się trzymasz? - zapytał w czasie rozmowy, chcąc zmienić temat na ten bardzo delikatny i drażliwy.

-Już trochę lepiej. Jak to Rin ujęła. Przedwczoraj wyglądałam jak zombi - powiedziałam z udawanym uśmiechem.

-Jungkook o ciebie pytał. Nie odbierasz jego telefonów, nie odpisujesz na jego smsy. Bardzo martwi się o ciebie - powiedział Jin, a ja odwróciłam wzrok.

-On mi nie ufa. Wiesz jak na mnie wrzeszczał - zaczęłam - w pewnym momencie bałam się, że mnie uderzy - z moich łez poleciały łzy.

-Jessi - powiedział Jin, ale widząc moje łzy przerwał.

-Na razie nie jestem w stanie. Nie potrafię z nim rozmawiać - powiedziałam ocierając łzy rękawem.

-Dobrze. Chcę ci pomóc, a nie zaszkodzić, czy smucić - odparł chłopak. Cały czas miałam jego wsparcie, bardzo mnie to cieszyło.

Życie To Żądza || BTS ☑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz