Part 2

136 19 2
                                    

Emily nie była jakąś buntowniczką czy coś. Zachowywała się jak każda typowa nastolatka. Ubierała się normalnie, makijaż nie był zbyt mocny. Pewnego dnia do rodziców zadzwoniła jej wychowawczyni i powiedziała, że dziewczyna bardzo opuściła się w nauce i ma zagrożenie z jednego przedmiotu. Co było dziwne, bo Emily zawsze dobrze się uczyła. Tego dnia blondynka miała iść na imprezę. Jednak rodzice jej nie pozwolili i kazali zostać w domu. Około północy, dziewczyna wymknęła się z domu i udała w stronę klubu. Była wtedy straszna wichura. Pech chciał, że zbyt mocny wiatr ułamał dość grubą gałąź, która nieszczęsnym trafem uderzyła w Emily. Dziewczyna zmarła na miejscu. Rano znalazł ją jakiś facet, który znał mojego tatę. Od razu nas powiadomił.

Od tamtej pory rodzice winią się za śmierć nastolatki. Uważają, że gdyby pozwoli jej udać się na imprezę, gałąź by jej nie trafiła. Bo o 20 (wtedy otwierali klub) nie było jeszcze wichury.

Jak zwykle siedziałam w swoim pokoju. Dopakowywałam resztę rzeczy na wyjazd, gdy zadzwonił do mnie telefon. Spojrzałam na ekranik smartphona i już wiedziałam, że nie mam ochoty odbierać.

Dzwonił Dick. Mój były chłopak. Nie mam pojęcia dlaczego z nim byłam. Może po prostu szukałam wsparcia. Ale w nim go nie znalazłam. Dick zdradził mnie ze ,,szkolną barbie".

Nie wiem co w niej widział. Gdyby zmyła makijaż, zapewne ważyła by dwa kilogramy mniej. Największa tapeciara w szkole.

Zastanawiało mnie, po co chłopak dzwonił, skoro rozstaliśmy się około rok temu. Z czystej ciekawości postanowiłam odebrać.

-Czego chcesz?- powiedziałam oschle

-Pogadać.

-Nie mam ochoty

-Oj Stel. Przecież było nam razem dobrze.

-Tak masz rację. BYŁO!

-Może spróbujemy jeszcze raz?

-Czyżby ,,panna idealna" dała Ci kosza? I tak długo z tobą wytrzymała. Jak na nią, rok to jest masa czasu.

-Steliś nie wspominaj tego - nienawidziłam jak tak do mnie mówił

-Nie mów do mnie Steliś!!!

-Złotko nie złość się. - powiedział, po czym musnął ustami w powietrzu, jakby chciał przesłać mi buziaka

Jaki on jest bezczelny. Mam go dość!

-Co ty sobie wyobrażasz?! Że po tym wszystkim tak po prostu do Ciebie wrócę. Nawet mnie nie przeprosiłeś, gdy nakryłam Cię na całowaniu z tą ździrą! Zniszczyłeś mi psychikę! A raczej ją doprawiłeś! Wiedziałeś ile wtedy cierpiałam! Przez Ciebie moje życie to jeszcze większy koszmar niż kiedyś!

-Nie to nie. Jeszcze będziesz błagać, żebym do Ciebie wrócił. - powiedział obojętnie

-Po moim trupie!

-Nara

Nie odpowiedziałam. Po prostu się rozłączyłam. I znów mnie nosiło. Znowu to czułam. Czułam, że muszę zapalić. Nie chciałam aby rodzice ponownie to widzieli. Więc wyszłam z domu i poszłam na jakieś odludnione, stare osiedle, gdzieś na obrzeżach miasta.

Wyciągnęłam fajki z kieszeni, zapaliłam zapalniczkę i zaciągnęłam się smakiem dymu. Na osiedlu było ciemno, gdzie niegdzie biegały szczury. Pachniało, a raczej śmierdziało tam typową meliną. Nie było to przyjemne miejsce, ale przynajmniej miałam pewność, że nikt mnie tu nie znajdzie. Nikt znajomy.

Nagle usłyszałam nieznany mi głos.

-Co taka mała, biedna dziewczynka robi tu sama?

Odwróciłam się i zobaczyłam trzech umięśnionych mężczyzn. Jeden z nich był łysy i pół głowy miał w tatuażach. Miał na sobie czarne spodnie, białą koszulkę i skórę. Ręce i nogi były co prawda zakryte, ale przypuszczam, że także były całe wytatuowane.

Dwóch pozostałych byli podobnie ubrani. Ciemne jeansy, czarna koszulka, a na szyji wisiał złoty łańcuch. U wszystkich trzech ,,panów" nie mogło zabraknąć złotego zegarka na nadgarstku. Wyglądali jak z mafii. Mimo to, nie bałam się ich.

-Idealnie się nadaje do... Cięcia. - powiedział jeden, unosząc brwi

-Wątpie, żebyście chcieli narządy od nałogowej palaczki - po tych słowach zaciągnęłam się papierosem i powoli wypuściłam dym z ust.

-Wątroba nam wystarczy złotko - powiedział drugi, śmiejąc się.

-Z tego co wiem alkohol wyniszcza wątrobę, a tego też sobie nie oszczędzam - rzekłam obojętnie

-Tak? To wypij to. - trzeci z nich rzucił w moją stronę puszkę z piwem

-A skąd mam wiedzieć, że nic mi tam nie dosypaliście?

-To jest puszka. Zamknięta. Jak mielibyśmy tu Ci coś dosypać?

-Skoro tego chcesz - powiedziałam obojętnie i otworzyłam puszkę, po czym jednym duszkiem wypiłam całą jej zawartość. Miałam mocną głowę do alkoholu, więc ciężko było mnie upić.

-No, no. Mała niezła jesteś. - powiedział ten w środku

-Nie mów do mnie mała

-Podobasz mi się - powiedział ten pierwszy, unosząc kącik ust

-A ty mi nie, więc nara - po tych słowach chciałam odejść ale jeden z nich złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w swoją stronę.

Tak jak mówiłam, nie bałam sie ich. Dlatego niedopalony papieros w mojej dłoni, znalazł się w oku mafisty. To było coś w stulu samoobrony. Gościu zaczął się wydzierać. A dwóch pozostałych zaczęło biec w moją stronę. Wystarczyło, że kucnęłam, a oni dość mocno zderzyli się ze sobą swoimi głowami i upadli na ziemię.

Wróciłam do domu co chwilę patrząc czy mnie nie śledzą. Wchodząc do przedpokoju usłyszałam głos mamy dochodzący z kuchni.

-Masz gościa

Że co? Niby kogo?!

-Co? Kogo? - powiedziałam szeroko otwierając oczy

-Amy - mama uśmiechnęła się do mnie

Amy? A.M.Y ? A M Y ?!

Powtarzałam w myślach to imię chyba ze sto razy.

-Czemu ją tu wpuściłaś?

-Mówiła, że się zaprzyjaźniłyście i przyszła Cię odwiedzić. Ciesze się, że...

Wybiegłam z kuchni, nie dając mamie dokończyć.

-Do jasnej cholery! Co ty tu robisz?! - krzyknęłam wbiegając do pokoju, w którym siedziała kujonka

-Stel. Znowu przeklinasz?

-Cholera to nie przekleństwo, lecz choroba. Wynoś się stąd!

-Przecież się przyjaźnimy

-Nie! Nigdy się nie przyjaźniłyśmy i nie będziemy przyjaźnić.

-Jak to nie?

-Wypad!

-Ok. Poczekam aż minie Ci zły humor. Wtedy Cię odwiedze. Dryndnij do mnie - po tych słowach Amy wyszła z pokoju

-Dryndnij? Serio? - powiedziałam sama do siebie pół szeptem

Otworzyłam walizkę i zaczęłam dopakowywać ostatnie rzeczy. Czyli jakieś koszulki i shorty. Po czym padłam na łóżko zmęczona wszystkim co się dzisiaj działo. A na prawdę nie było tego mało. Od razu usnęłam. Mimo, że była dopiero 17.25

___________________________________________

No i mamy drugi rozdział. Mam nadzieję, że ciekawy :) piszcie w komentarzu, co o nim sądzicie :D

Zanim Cię PoznałamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz