Part 1

201 28 9
                                    

Siedziałam w swoim pokoju ze słuchawkami w uszach i czytałam dołujące cytaty, które były porozwieszane na ścianach. Dzień jak codzień.

Nigdy nie wychodziłam na miasto, chyba, że była to wyższa konieczność. Ale zwykle ubrania zamawiałam przez internet.

Tak, zgadza się. Jestem pesymistką. Co można stwierdzić po moim wyglądzie i zachowaniu. Brązowe, dość długie włosy w lekkim nieładzie, czarna koszulka z czaszką i czarne spodnie. Do tego czarne cienie na oczach i mocno wytuszowane rzęsy. Na szyji ,,naszyjnik" zrobiony z metalicznych tatuaży. Coś w stylu emo. Jednak nie lubię takiego określenia.

-Kochanie! Chodź na obiad! -krzyczała mama z kuchni. Sama się sobie dziwie, że ją usłyszałam. W końcu muzyka w słuchawkach grała dosyć głośno.

-Już idę! -odkrzyknęłam.

Co jak co, ale mimo mojego ,,ciężkiego charakterku" bardzo szanowałam swoich rodziców. W końcu co by się nie działo, zawsze będą przy mnie. Cenie ich także za to, że szanują moje dacyzje. Np. to, że nie lubię przebywać z ludźmi, dlatego nawet nie namawiają mnie abym jeździła z nimi na rodzinne spotkania typu: imieniny cioci, czy wesele.

Wchodząc do kuchni poczułam dziwną atmosferę. Spojrzałam na mamę oraz tatę siedzących przy stole, po czym dosiadłam się do nich. Po dość długiej chwili ciszy usłyszałam głos taty.

-Stel - bo tak na mnie mówili - jak wiesz, 3 dni temu rozpoczęły się wakacje - powiedział jakby to nie było oczywiste - a ty jesteś coraz bardziej przygnębiona.

Oho, zaczyna się...

-Dlatego razem z tatą postanowiliśmy, że zrobimy rodzinny, dwutygodniowy wyjazd nad morze - dodała mama - jak byłaś mała uwielbiałaś te klimaty.

To prawda, za czasów młodszej podstawówki ( klasy 1-3) uwielbiałam morze. Szum fal, zawsze mnie uspokajał. Niestety teraz nie miałam ochoty na wyjazdy. Najchętniej całe wakacje przesiedziałabym w swoim pokoju.

-Ale to było dawno. Miałam wtedy 8 lat. - powiedziałam, ze zniechęceniem, zmarszczając brwi

-A teraz masz 16. I wątpie, żeby coś się zmieniło. - rzekła mama, po czym wstała od stołu - wyjeżdżamy za dwa dni, więc lepiej zacznij się pakować - dodała stanowczo

No i super! A tak się cieszyłam z tych wakacji. Myślałam, że wybuchne, gdy wróciłam do swojego pokoju. Nie miałam zamiaru się pakować. Postanowiłam zostać w domu bez względu na wszystko. Jak chcą to niech sobie jadą. Nie muszą mnie ze sobą targać.

Wieczór był chłodny. Lubiłam zimno, dlatego postanowiłam chodź na chwilę wyjść. Zabrałam ze sobą książkę (To może się wydawać dziwne, ale od zawsze uwielbiałam czytać) i małą poduszkę (coś na wzór jaśka) i usiadłam, a raczej na wpół położyłam się na huśtawce.

W duchu modliłam się, żeby nikt mnie nie zaczepiał. Ale jak wiadomo, szczęście spotyka mnie na każdym kroku. Nagle usłyszałam znajomy mi głos, który dobiegał zza płotu. Pech chciał, że huśtawka znajdowała się blisko niego.

-Hej Stel! - krzyknęła Amy

Amy chodzi ze mną do klasy. Dla wszystkich jest zawsze bardzo miła. Aż za miła. Denerwują mnie tacy ludzie. Z resztą nie tylko mnie. W dodatku Amy jest kujonką.

Postanowiłam ją ignorować, i udawać, że nie słyszę. Niestety to nie poskutkowało i po chwili znowu się odezwała i ruszyła w stronę furtki. Zauważając, że chce wejść na moje podwórko, postanowiłam zareagować.

-Możesz... Sobie iść? -rzekłam oschle

-Och Stel... A ty znów nie masz humoru? - powiedziała tym swoim głosikiem

-Jak widzisz. Dlatego, czy możesz to uszanować i zejść z mojej posesji? - spojrzałam na nią z pod oka.

-Ojej. Spróbuje poprawić Ci humor

Wtedy już nie wytrzymałam.

-Kurde! Wypieprzaj mi stąd! -krzyknęłam chamsko

-Ej... Nie przeklinaj. Widzę, że jest z tobą źle.

-To nie jest przekleństwo. Ale skoro to Ci nie pasuje to wysalaj! Lepiej?!

-A jednak trochę poczucia humoru masz - Amy uśmiechnęła się szeroko, i położyła dłoń na moim ramieniu

-Wypad!!! -wtedy już się wydarłam

-Ok. Wpadnę kiedy indziej.

-To będzie zbędne. - odburknęłam i wróciłam do czytania książki

Niestety nie mogłam się skupić. Ta dziewczyna tylko mnie rozdrażniła. I znowu to zrobiłam. Wyciągnęłam papierosa i go wypaliłam. Tak! Paliłam! Mimo, że miałam dopiero 16 lat. Rodzice o tym nie wiedzieli. A może po prostu nie chcieli wiedzieć.

Wróciłam do domu i poszłam do swojego pokoju. Otworzyłam szafę, bo chciałam wyjąć piżamę. Na wnętrznej stronie drzwi szafy wisiały pocztówki. Większość z nich było z nad morza. Różnego rodzaju morskie ,,widoczki" widniały na małych ,,karteczkach pamiątkowych". Postanowiłam jednak skorzystać z propozycji (a raczej rozkazu) rodziców i pojechać z nimi. Wyjęłam z szafy walizkę i po woli zaczęłam się pakować. Po jakiś pięciu minutach miałam już dość i poszłam wziąć kąpiel.

Rano obudził mnie głos taty, który wszedł do pokoju. Wołał mnie na śniadanie. Po pięciu minutach zwlekłam się z łóżka i poszłam do kuchni.

Moim oczom ukazała się mama czytająca gazetę. Podeszłam bliżej. Na stronie, która akurat była otwarta widniał artykuł o plażowych ubiorach.

-O! Taką powinnaś sobie kupić - powiedziała mama, wskazując palcem na kolorową, zwiewną sukienkę plażową.

-Pff... - prychnęłam - widzę, że bardzo znasz mój gust - odrzekłam siadając na krzesło i wsypując płatki kukurydziane do miski

-Kiedyś uwielbiałaś chodzić ubrana w takie kolory - westchnęła

- Dobrze to sformuowałaś - powiedziałam nalewając mleka - KIEDYŚ

-Ach... Nie mam pojęcia co Cię tak zmieniło.

-Możesz znowu nie zaczynać? Wiesz, że nie lubię jak poruszasz takie tematy

-Martwię się o Ciebie.

-Niepotrzebnie. Nic się nie dzieje

-Widziałam jak wczoraj paliłaś.

-Mamo, proszę... Nie oszukujmy się. Oboje z tatą od dawna o tym wiedzieliście. Tylko udawaliście, że nie wiecie. A raczej to sobie wmawialiście.

-Kochanie to nie było tak. - westchnęła mama opierając swoje czoło o dłonie

-A jak? Nie raz widziałam was ,,ukrytych". Gdy przyglądaliście mi się jak paliłam.

-Stella my...

-Nic nie mów. Wiesz, że bardzo Cię kocham. Ciebie i tatę. Dlatego nie okłamujcie mnie więcej.

-Ty nas okłamałaś.

-Przecież wy o tym wiedzieliście! - do oczu zaczęły napływać mi łzy

-To nie zmienia faktu, że nie dowiedzieliśmy się od Ciebie

-Po co miałam wam mówić? - słona ciecz zaczęła spływać po moim policzku

-Kochanie my chcemy Ci pomóc.

-Skoro chcecie mi pomóc to się nie wtrącajcie - po tych słowach udałam się do swojego pokoju, rycząc jak małe dziecko.

Moglibyście stwierdzić, że moi rodzice są nieodpowiedzialni, że przez tyle czasu nic nie robili z moim nałogiem. Ale oni po prostu się boją. Boją się, że zrobią coś źle, dlatego wolą nie robić nic. Być może to dlatego, że miałam kiedyś siostrę. Tak! Zgadza się! Miałam! Ale już nie mam. Emily była ode mnie starsza o 3 lata. I gdy była w moim wieku, miała wypadek.

Ok! Jest pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodoba! Postaram się aby każdy rozdział miał min. 1000 słów.

W następnym, dowiecie się jak doszło do wypadku, i jak on wyglądał.

Napiszcie komentarz, co sądzicie o tym rozdziale! ;*

Zanim Cię PoznałamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz