Rozdział 6

488 21 4
                                    

Ta niunia mnie chyba śledziła.
Patrzyłem za siebie i udawała że wchodzi do jakiś sklepów..
Tak ... pokonałem strach i przeszłem przez miasto.
Gdy doszłem do siebie, rozejrzałem sie pusto...
Ale cos nie grało bo było zbyt cicho.
Weszłem do środka z krawszoną miną.
Papa odrazu zakumał że coś jest nie tak.
- Ey.. Młody? Wszystko gra? -.
Nie nie nie i nie, dość dobra odpowiedz?

- Eee, Tak... Znaczy nie...
Papo pomóż bo ... -.
Czełem mu opowiadać o tej Dzunii, jaka jest denerwująca i jak sie mi wydawało że mnie śledzi.

- Jack to czemu jej nie zjadłeś? -.
Może bo siedzieliśmy razem...
Pod ciężarówką...
Pełną świń do przewozu?

- A jak? Niedość że byliśmy pod ciężarówką... To jeszcze jest dzunią... Fuu takich nie jem-.
Patrzyłem na Pape...
Chyyyba go troche z dziwiłem.

Julki nie było już... 3 dni.
Smutno mi było ciężko wytrzymać bez kogoś kogo sie kocha.

NASTĘPNEGO DNIA CZWARTEK

Wyszłem na śniadanie...
No bo musiłem chyba coś zjeść.
Tam była ta lalunia.
Jak by ino nie było tyle tych ludzi i reporterów wokół niej ...
To ona by już była w onnym świecie.

Czemu tyle ludzi?
Co ona zaś umiera?
ZOMBIE?!
Jak krzykłem każdy sie odwrócił i patrzy na mnie.

Czy to jest ten ' Jack '?

Ey masz nr. Na policje?

Jack?! Trzeba go zabić!

I więcej innych...
Wkółko słyszałem te głosy w głowie...
Zemdlałem..

Obudziłem sie..
Nieee! Na posterunku policyjnym!
Co za ludzie?!
Mogłem ich wszystkich pozabijać.

*-*-*-*-*-*-*-*-*-&-&&-&-&-&-&-*-*-
Wybaczcie ze krótki :/
Ale jakos niema aktywność spada ;-; więc chcialam zebrac na tym rozdziala moze letko ponad 20 ..
No co na pierwszym mam 37 / 45

Okay to miłego dnia życze.

Eyeless JackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz