Po tym całym zamieszaniu wbiegłem do domu.
Powtarzałem sobie w kółko w głowie, co dokładnie powiem Evil. Wydawałoby się że nie przyjdzie, ale po chwili--Tłumacz się.
Wytłumaczyłem jej wszystko, i szczerze wyglądałby że mi uwierzyła.
Najdziwniejsze jednak było to że po około 2 godzinach, Jeff wszedł do pokoju tak jakby nigdy nic się nie stało.- Siemka -.
Podszedł w naszą strone.- Jeff.. Ale.. Ty? .. Yyy -.
- Co? Evil co ty mu dałaś?
- Haha no tak bo zawsze ja.
Wszyscy zaczeli się śmiać a ja nie wiedziałem o co chodzi.Jednak okazało się że to wszystko był sen... Bynajmniej tak mi się wydaje i z tym zostane, następnego ranka, gdy obudziłem się - zastałem Jeffa siedzącego na boku mego łóżka.
- Tak słodko śpisz wiesz o tym?-.
Poczułem jak się czerwienie, Jeff podał mi moją maske. Uśmiechnełem się, gdy już miałem ubrać maske - Jeff położył się obok, przesunołem się.- Moge od ściany? - Spytał Jeff.
- Nie, ja śpie od ściany -.
W tamtym momencie Jeff zaczoł mnie kopać, więc przeniosłem się na drugą strone łóżka, i również go kopałem.
Czułem że wygrywałem, do póki mnie nie zrzucił na podłoge.
Na podłodze leżałem następne 10 minut. Gdy już miałem wstać, skoczył na mnie z łóżka Jeff, Siedział na mnie.- Jesteś bardzo miękki -.
Jeff zaczoł dotykać moją klate, po czym chwycił mnie za ręce.- Sugerujesz coś? -.
- Nie. Nie chodzi mi o to że jesteś gruby, bo nie jesteś. Ale jesteś miękki -.
Wiedziałem o co mu chodzi, ale poprostu chciałem to od niego usłyszeć.
Jeff delikatnie przeturlał się obok, i leżeliśmy obaj na podłodze i patrzyliśmy na sufit opowiadając o historiach z młodości oraz wspominając stare chwile.Gdy nagle ktoś zaczoł pukać.
- Moge?
Szybko się podniosłem Jeff też, ja usiadłem na łóżku a Jeff na krześle.
- Przeszkadzam? -.
Była to Sally.
- Nieee, wchodz -.
Sally weszła i rozgościła się, ściągła buty i wskoczyła na moje kolana.- a co wy tu robiliście? Bo Evil kazała wam nie przeszkadzać, a lampa się na dole trzęsła ? -.
- Bawiliśmy się w berka - Bawiliśmy się w ciuciu-babke-.
Powiedziesliśmy z Jeffem w tym samym czasie, spojrzeliśmy się na siebie. Jeff zaczoł nas tłumaczyć.
- Połączyliśmy zabawe ciuciu-babki i berka, polega na bieganiu po pokoju jak wariaci, i musimy złapać trugiego z opaską na oku-.
Sally patrzyła na nas, z nie do uwierzeniem.- Moge też się z wami pobawić? -.
Kiwłem głową (nie).- Ale dlaczego? -.
- Bo jesteś mała jeszcze ci się zrobi krzywda -. Powiedziałem
W oczach Sally było widać łzy.- Prosze! Obiecuje nic mi się nie stanie -.
- Sally nie -.
Sally się rozpłakała i uciekła z pokoju.- Jeff?
- Hmm?
- Za ostro zareagowałem?
- Niee, będzie dobrze przejdzie jej -.
* TEGO SAMEGO DNIA * *WIECZOREM *
Sally siedziała na kanapie trzymając lalke.
- Sally?
Sally ewentualnie mnie ignorowała.
Podeszłem do niej i usiadłem na kanapie. Odwróciła się.-Sally no, nie ignoruj mnie -.
- Bo co? -.
- Bo nie będe mógł ci podarować tej korony księżniczki, i nie będe mógł cię zabrać jutro na wycieczke do zamku -.
- Coo?! Jedziemy do zamku? No dobra Jackuś kocham cię, o której mam wstać?! -.
Haha za działało.- Jutro wcześnie z rana, bądz gotowa o 5.
******************************
NOWY Rozdział! :D
Oby się podobał ♥
Do następnego :)
