Rozdział 15

206 10 2
                                    

Jeff POV chodziliśmy po okolicy następne 3 godziny.
Było zimno, gdyż wiał lodowaty wiatr oraz padał śnieźny deszcz.

- Ben... Powiedziałem z zatchnieniem.

- Ziomek, nie. Ja już nie wytrzymam. Jestem cały mokry jeszcze wieje, głodny jestem. Mam już dość. Chodzmy do domu.

- Nie o to chodzi Ben -

- Nie Jeff! Nie rozumiesz? To nie nasza wina. Wróci? Wróci! Nie przejmuj się. A gdyby chciał wrócić to by to -

- Dupku patrz! - Przerwałem mu, pomazując palcem na kierunku drzewa.

- Jeff? -

Nie słuchając Ben'a podbiegłem do starego drzewa. Ktoś tu leży.
Ma wycięte organy. To musiał być Jack. Nikt inny nie jada nerek w okolicy. Jezu. On żyje.

- Ben do domu już! -

Wzywając Pape teleportneliśmy się do domu. Trwało to około... 5 min. Po 5 minutach, siedzenia w przestrzeni. Patrzyłem szczerze w Bena. Po chwili zoriętowałem się że jedno z miejsc których nie zbyt sprawdzałem to dom.
Gdy Ben się kapnoł że patrze na niego jak bym się zakochał. Zaczoł mi zadawać fure pytań. Nie wiedział dokładnie co się stało oraz dlaczego.
Serce mu się zaczeło kruszyć.
Bolało go to że jestem takim idiotą. Nie rozumiał mnie tak bardzo jak ja nie rozumiałem siebie.
Mijały sekundy, czułem się jakbym siedział w tej kosmicznej przestrzeni na zawsze.
Myśląc o swoich błędach oraz kompleksach pomału zapadałem w depresję. Ja. Jako zabujca. W depresji. Ale to nie koniec.
Powstrzymałem się gdy zobaczyłem Jacka.

- Jack ! - z łzami w oczach podbiegłem do kolegi prosząc go o wybaczenie, oraz o zaufanie.

- Jeff! - Jack także się ucieszył.

- Jack nie rób tak więcej! Proszę cię, nie wiesz ile mi na tobie zalerzy, zdając sobie sprawe że ty miałeś Jule i Alex a ja Evil, mnie bolało. Jack. Weźmiesz mnie za idiote. Ale ... Ale ... Ale Jack...

- Słucham - z łzami ze wzruszenia, odparł,

- Podobasz mi się -

POV Jacka

Co teraz? Mam mieszane uczucia, ale ja się nie znam. On ma żone dzieci. Nie moge mu tego zepsuć. Ale z drugiej strony, też coś do niego czuje. Wydaje mi się że będzie dobrze. Niestety ludzie w naszym "Domu" nie są zbyt tolerancyjni. Ale zrozumią. Kiedyś.

- Kochanie, ty mi też. -

-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.

Hej!! Święta tuż tuż!
A jak Święta to miłość ;)
Myśle że taki rozdział też będzie ok :) Dziękuje za ponad 1,49 Tyś wyświetleń. ♥
Życze miłych i spokojnych Świąt, oraz smacznej kolacji ♥ ;)

Eyeless JackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz