Epilog: Początek wieczności

165 14 1
                                    

Hermiona drżała pod nim, jej ciało napięło się gwałtownie, a ciche jęknięcie wyrwało się z jej rozchylonych ust. Severus obserwował ją uważnie, jakby chciał zapamiętać każdy grymas rozkoszy na jej twarzy, każdy drżący oddech, każdą kroplę potu na jej skórze.

Kiedy jej ciało zaczęło się uspokajać, kiedy jej oddech zwolnił a cipka przestała się na nim zaciskać - opadł na nią, muskając ustami jej rozgrzaną szyję.
— Nadal mam nadzieję, że to nie jest sen — mruknął chrapliwie, jego głos wciąż naznaczony pragnieniem.
Hermiona zaśmiała się cicho, przesuwając palcami po jego plecach, leniwie rysując wzory na jego skórze.
— Jeśli to sen, to nie pozwolę ci się obudzić.
Severus uniósł się lekko na łokciu, by spojrzeć jej w oczy. Były roziskrzone, zaspokojone, pełne czułości, którą wciąż czasem trudno mu było pojąć.
— Nigdy nie sądziłem, że będę miał coś takiego — powiedział cicho, przesuwając dłonią po jej policzku.
— Co takiego?
— Ciebie. Nas.
Hermiona chwyciła jego rękę i przycisnęła do swojej piersi.
— Masz mnie, Severusie. Zawsze miałeś.
Zamiast odpowiedzi nachylił się i musnął jej usta powolnym, czułym pocałunkiem.
Po chwili Severus odsunął się, a jego dłoń zsunęła się na jej brzuch. Gładził go delikatnie, z niemal nabożną czcią, jakby wciąż nie mógł uwierzyć, że pod jego palcami pulsuje nowe życie.
— Nadal nie mogę uwierzyć, że to się dzieje — powiedział, nie odrywając wzroku od jej zaokrąglonego brzucha.

Hermiona uśmiechnęła się i położyła swoją dłoń na jego.
— A jednak. Nasza córka będzie tu już za kilka miesięcy.
Severus zamrugał, jakby te słowa wciąż go zaskakiwały.
— Córka — powtórzył cicho.
— Masz jeszcze czas, żeby się z tym oswoić — zaśmiała się, przesuwając palcami po jego czarnych włosach. Severus uniósł brew.
— Sądzisz, że będę złym ojcem?
Hermiona pokręciła głową, a w jej oczach pojawiło się coś miękkiego, ciepłego.
— Sądzę, że będziesz najlepszym ojcem, jakiego można sobie wyobrazić.
Severus nie odpowiedział od razu. Jego palce wciąż gładziły jej skórę, jakby próbował wyczuć każde drgnienie, każdą subtelną zmianę.
— Kiedyś myślałem, że jestem skazany na samotność — powiedział po chwili. — Ale teraz mam ciebie. Mam nasze dziecko. Mam życie, o którym nawet nie śniłem.
Hermiona uniosła się na łokciu i pocałowała go w czoło.
— I masz swoją aptekę — dodała z uśmiechem.
— Och, tak. — Severus przewrócił oczami. — Moje wielkie, spełnione marzenie o sprzedaży eliksirów nadętym arystokratom i zestresowanym matkom.
— To ty chciałeś odejść z Hogwartu.
— Bo byłem już zmęczony uczeniem tępych bachorów, Granger.
Hermiona parsknęła śmiechem.
— Nie mogę uwierzyć, że wciąż mnie tak nazywasz po pięciu latach małżeństwa.
Severus uśmiechnął się lekko.
— Przyzwyczaj się.
— Może powinnam znowu mówić do ciebie „Profesorze"?
Severus uniósł brew i pochylił się, by szepnąć jej do ucha:
— Wiesz dobrze, jak kończyły się te lekcje, Hermiono - przejechał palcem po jej jeszcze rozgrzanej cipce.
Jej policzki oblał rumieniec, ale spojrzała na niego z wyzwaniem.
— Może powinniśmy powtórzyć materiał?
Snape wydał z siebie niski pomruk, przesuwając się nad nią i muskając wargami jej szyję.
— Moja droga, myślę, że to będzie długa noc.
A potem pocałował ją z całą miłością, namiętnością i oddaniem, które kiedykolwiek do niej czuł.

Nie było już rozstań.

Nie było wątpliwości.

Byli oni.

KONIEC

Kochani!
Wreszcie dotarliśmy do końca tej historii. Trochę to zajęło ale jest!
Dziękuję Wam za wsparcie, za to że jesteście i dotrwaliście ze mną do końca.

Dajcie znać czy chcielibyście tego typu kolejną historię 😊

Trzymajcie się ciepło ❤️

Praktyka - SevmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz