Użyłam magi, by przypominać strażnika. Szłam dość szybko, by dojść w ciągu kilku minut i dość wolno, by nic nie podejrzewali. Weszłam do Asgardzkiego więzienia. Dużo przestępców tam było, ale nie mogłam znaleźć tego kogo szukałam. W końcu jednak odnalazłam brata Thora. Rozejrzałam się dookoła i znów zmieniłam się w siebie.
- Kim jesteś?- spytałam
- Ja?- spytał- Ja jestem Loki, a.. ty?
- Im później się dowiesz, tym lepiej.- odpowiedziałam
Znów się rozejrzałam, nikogo nie było. Zaczęłam walić w szybę jak w worek treningowy.
- To nic nie da.- powiedział siedząc na podłodze
W tym samym czasie, jedną pięścią prawie rozbiłam szybę, lekko pękła. Spojrzał z niedowierzaniem wstając z podłogi. Reszta ciosów rozbiła "szkło" i Loki był wolny.
- Nareszcie wolność.- powiedział wychodząc z pomieszczenia
Znów w tym samym czasie zmieniłam go w węża i schowałam do kieszeni. Wypowiadając "zaklęcie" znalazłam się w dzikim lesie. Wyjęłam go z kieszeni.
- Muszę przyznać, że jako wąż wyglądasz lepiej.- powiedziałam z uśmiechem
Syknął agresywnie.
- Spokojnie, nie bój się.- powiedziałam
Ugryzł mnie w palec. Mały, chudy strumyk krwi poleciał po moich palcach.
- Ha!- zaśmiałam się- Nie jesteś jadowity, nic mi nie zrobisz.
Syknął i zaczął uciekać. Złapałam go za ogon i podniosłam do góry.
- Pasuje ci zielony kolor.- powiedziałam
Położyłam na kamieniu i zmieniłam w człowieka. Próbował coś zrobić, jakby zaczarować. Zaśmiałam się. Spojrzał na mnie dziwnie i znów próbował.
- Zabrałam ci moc.- powiedziałam- Nie jestem taka głupia.
- Czego chcesz?- spytał
- Powiedz mi co wiesz o Deargwen.- powiedziałam
- Deargwen?- spytał- Nie znam.
Przyłożyłam mu nóż do gardła.
- Na pewno?- spytałam
Przytaknął.
- Więc nie będziesz mi potrzebny.- powiedziałam przysuwając nóż do szyi
- Nie zaraz!- krzyknął- Przypomniałam sobie.
- Więc mów.
- Mogłabyś najpierw zdjąć tę scyzoryk z mojej szyi?- spytał
Spojrzałam w jego zielone oczy i zdjęłam nóż z jego krtani.
- Teraz mów.- odpowiedziałam
- Deargwen żył bardzo dawno temu.- powiedział
- Dziesięć wieków temu.- dodałam
Przytaknął.
- I co?
- Swoją moc i nieśmiertelność zyskał dzięki różnym wyprawą na smoki. Ich serca mają ukryte zdolności magiczne.- zaczął
- A skradzione Mutageny?- spytałam- Ty musisz coś o nich wiedzieć.
- Gdy mutagen wstrzyknie się człowiekowi on albo umrze, albo przeżyje.- powiedział- Wstrzyknięty tej samej rasie mutuje ją i robi z nich potwory. Smoki miały kilka razy wstrzykniętą zmutowaną krew jaszczurki, oczywiście najpierw smoki były normalnymi jaszczurkami i przez ich krew były takie...
- ...Inne.- dokończyłam za niego
- Po co komuś kilka mutagenów?- spytałam
- Nie wiem.- odpowiedział- Może ktoś chce być zmutowanym mutantem. Skąd mam to wiedzieć?!
- Nie krzycz.- powiedziałam spokojnie- Bardziej wolę cię jako węża, mniej gadasz.
- Przecież sama...!- znów krzyknął
- Cii... Bo znów zmienię cię w zielonego węża.- powiedziałam
Zamilkł.
- Powiedz mi jeszcze, po co komuś kto żyje tyle lat mutageny, które mogą go zabić?- spytałam
- Testy.- powiedział- Chce przetestować czy się tak da i stworzyć armię.
Spojrzałam na niego, a potem na znikające słońce.
- To wszystko, tyle.- powiedziałam
- Czekaj!- krzyknął, gdy przygotowywałam się do zaklęcia- Słyszałem, że jednej osobie udało się przeżyć z mutagenem tygrysa.
- I...?
- Czy to prawda?
Znów spojrzałam na słońce, które już prawie zaszło, a potem na niego.
- Tak, żyje.- odpowiedziałam- A czemu to cię tak ciekawi?
- Deargwen się o tym dowiedział i też będzie chciał być tygrysem.- powiedział- Pewnie zabije tą osobę.
- Nie da rady.- powiedziałam przekonana
- A ty skąd to wiesz?- spytał wstając
- Mutagen tygrysa ma w żyłach osoba stojąca przed tobą, i która za chwilę zmieni cię w węża.- powiedziałam
Nim coś powiedział zmieniłam go w węża i umieściłam w klatce, z której nie ma ucieczki. Ułożyłam sobie z liści posłanie. Już się miałam płożyć, gdy zobaczyłam, że Loki w postaci węża się częsie. Zerwałam parę liści z drzewa, wyjęłam Lokiego, włożyłam liście, a potem jego i poszłam na odpoczynek.
CZYTASZ
Ja - Biały Tygrys
Random18-letnia Cohite Tirblagrenco mieszkała w mieście, jak większość ludzi, ale nie była w domu, lecz z dala od niego. Jej piątka braci ukrywała ją, aż do stworzenia bazy (szkoły) pod powierzchnią Trójkąta Bermudzkiego. To dziwne i tajemnicze miejsce k...