11- Droga do... Nikąd

788 47 2
                                    

Nie mogłam czekać, aż T.A.R.C.Z.A. coś zrobi, trwało by to wieki. Po zmroku ukradłam jeden z ich odrzutowców i poleciałam, donikąd. Lekko zasnęłam za sterami i uszkodziłam skrzydło podczas lotu. Natychmiast musiałam opuścić odrzutowiec. Wyskoczyłam z niego i rozłożyłam spadochron. Samolot przejechał po ziemi robiąc wielką, długą dziurę. Gdy wylądowałam, on wybuchnął. Zdjęłam z siebie plecak od spadochronu i pomału poszłam dalej. Nigdzie mi się nie śpieszyło, jak żółw posuwałam się na przód. Gdy dotarłam na łąkę znakiem Wengy wezwałam smoka. Latający jaszczur wylądował przede mną. Usiadłam na jego grzbiecie i poleciałam. Wędrówka po chmurach była za spokojna, coś czułam i smok też. Wielki, latający jaszczur denerwował się i strasznie szarpał, nigdy tak nie robił. Zatrzymałam go w powietrzu. Cichy, głuchy świst jego skrzydeł przemykał mi obok uszu, mimo to słyszałam oddech innego jaszczura. Cicho i powoli w moich rękach pojawiły się dwa lodowe miecze. Stanęłam na grzbiecie smoka, który powoli lądował na ziemi. Zeskoczyłam, gdy był jeszcze trochę nad ziemią i pobiegłam w stronę szybkiego oddechu. Oddech zaprowadził mnie na łąkę z ciemno zieloną trawą. Przed sobą miałam górę i jaskinie, poszłam w tamtym kierunku. Im bliżej byłam jaskini, tym trawa była ciemniejsza. Dzieliło mnie kilka dużych kroków, gdy z głębi ciemności jaskini wybiegło zwierzę i zatrzymało się przed wejściem do jaskini. Stało na czterech wielkich i grubych łapach, wymachiwało ze świstem długim ogonem i dyszało swoimi pyskami. Cerber, trój głowy wilk z Hadesu. Dyszał i warczał, a nawet wydawało mi się, że syczał. Opuściłam lekko miecze, wtedy Cerber na mnie ruszył. Świecące ślepia bestii przebijały moje ciało, mimo że miałam opaskę na oczach. Robiłam uniki, próbując trafić wilka, ale on był szybszy. Wytrącił mi z rąk miecze i rzucił daleko. Uniosłam głowę, by coś zobaczyć. Szarżująca bestia przygwoździła mnie swoimi łapami do ziemi. Ciężkie łapy z ostrymi pazurami dotykały mojej skóry. Czułam jego nieprzyjemny zapach z ust i ślinę. Kopnęłam zwierzę w brzuch, odsunął się trochę, ale nie na długo. Gdy wstałam z ziemi Cerber przejechał swoją łapą i pazurami po mojej twarzy, upadłam. 

Ocknęłam się w jaskini. Przede mną spał trój głowy wilk, a ja byłam w "metalowym" więzieniu. Użyłam znaku Sapgy, by go uśpić. Cerber bardzo głośno chrapał, przez co metalowe więzienie się trzęsło. Zaczęłam szarpać drzwiczki do mojej celi, by wypadły. Po godzinnej szarpaninie wreszcie udało mi się je wyważyć. Powoli przeszłam obok wilka, by go nie obudzić i pobiegłam szukać wyjścia.

Ja - Biały TygrysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz