14- Powrót

495 33 2
                                    

Ja, jak to ja, nie mogłam usiedzieć na miejscu. Hemikalier był duży, więc mogłam się rozejrzeć, ale zamiast tego siedziałam oparta o ścianę przed pokojem Lokiego i rysowałam. Co chwila zerkałam na niego, tak jakbym czekała, aż jego prawie martwe ciało poruszy się. No i się wreszcie doczekałam. Po paru godzinach od siedzenia tam Loki zaczął się dziwnie zachowywać. "Lekarze" szybko podbiegli do niego, więcej nie widziałam. Wstałam i wyszłam na dach samolotu. Lecieliśmy strasznie wolno i wysoko. Oglądałam ich przypięte odrzutowce, wyglądały normalnie, ale coś mi nie dawało spokoju. Nagle się odwróciłam z myślą, że ktoś za mną stoi i się wpatruje w moje ruchy, nie pomyliłam się. Ta sama niebieska bestia siedziała na czymś podobnym do szybu wentylacyjnego, a obok niego przesuwał się grzbiet czarnego węża. Nie widziałam głowy i ogona, więc zaczęłam się trochę panicznie rozglądać. Gdy po raz któryś obróciłam głowę, zobaczyłam pysk węża. Otoczył mnie i próbował wypatrzeć moje ruchy. Kątem oka spojrzałam na to niebieskie coś i znów na węża. Wyglądało to tak jakby on prowadził węża, panował nad nim jak nad marionetką. Głęboko odetchnęłam wbijając jasnoniebieskie oczy, w szare oczy węża. Usłyszałam jak jego łuskowate ciało pomału sunie po twardym podłożu i nagle się zatrzymuje, jednak nadal nie spuszczał ze mnie wzroku, tak jak ja z niego. Na chwile kątem oka zerknęłam na postać i wróciłam do węża, którego już nie było przede mną i dookoła mnie. Odwróciłam się w stronę niebieskiej postaci. Stał nad krawędzią między Hemikalierem, a niczym i skoczył. Pobiegłam w jego stronę, ale nie widziałam jak spada, jakby na czymś poleciał, bardzo szybko. Kilka, kilkanaście minut jeszcze tam stałam z lekko otwartą buzią. Pomału wróciłam do środka. Loki nadal leżał, blady jak ściana. 

Ja - Biały TygrysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz