10- Już wiem, po co te mutageny! [cz.2]

805 56 2
                                    

Czarny tygrys zaatakował najpierw Iron Man-a, który tylko na to czekał. Gdybym zmieniła się w tygrysa byłabym tej samej wielkości, czyli dwa razy człowiek, który ma około dwóch metrów. Hawkeye cały czas napinał cięciwę swojego łuku i strzelał. Wyglądało to trochę tak jakby miał nieskończone strzały. Tygrys odrzucił Starka i pobiegł w stronę łucznika powalając go na ziemię i odrzucając jego łuk. Strzelali do niego wszystkim co mieli, a tygrys i tak walczył bez zadrapania. Wiedziałam, że może go pokonać jedynie tygrys z tej samej krwi, ale nie chciałam nic mówić. W sumie to mnie bawiło. Stałam tam i wpatrywałam się dłuższą chwile, mając coraz większe wyrzuty sumienia. Nagle Loki mnie popchnął. Gdy spojrzałam na niego zauważyłam za nim Meduzę. Wstałam i podeszłam do Lokiego. Ledwo co stał na nogach. Znów mnie odepchnięto, ale tym razem to czarny tygrys. Nie zwracał na mnie uwagi, więc ja podeszłam do zranionego Asgardczyka. Nim zdążyłam podejść Asgardczyk upadł trzymając się za żebra. Musiałam podchodzić bardzo pomału, by tygrys nie poznał mnie i bym się nie potknęła. Thor podbiegł i osłaniał nas. Wstałam i oparłam się na jego ramieniu.

- Musimy wracać. To nie ma sensu, jest za silny.- szepnęłam do niego

Thor nie spuścił wzroku z tygrysa. Podeszłam do Lokiego i upadłam krok, lub dwa przed nim. Trutka w moim organizmie znów zaczęła działać. Straciłam przytomność.

Obudziłam się z bardzo wielkim bólem głowy i pleców. Byłam na statku T.A.R.C.Z.Y. Wszędzie bym poznała ten statek, jest jedyny w swoim rodzaju. Wstałam z miękkiego łóżka. Rozciągnęłam się tak, że aż mi w kościach za chrupało. Ból już prawie zniknął, więc poszłam się rozejrzeć. Kilka pokoi dalej zobaczyłam Thora, Iron Man-a, Kapitana Amerykę i Hulka, ale w postaci człowieka. Podeszłam jeszcze lekko obierając się o ściany.

- O, Cohite. Już wstałaś?- spytał Hulk- Myślałem, że będziesz dłużej spała. Widocznie twój organizm jest silniejszy niż jego.

Doktor pokazał na przezroczystą szybę i na Lokiego, który leżał na łóżku w bardzo ciężkim stanie.

- Myślałam, że zostawicie go tam.- powiedziałam opierając się plecami o ścianę

- To mój brat!- powiedział prawie krzykiem Thor

- Gdzie jest Nick Fury?- spytałam

Pokazali mi korytarz i kazali skręcić w lewo. Poszłam już szybszym i mniej chwiejnym krokiem. Doszłam do niego i do sterów statku. Rozmawiał z Hakeye-m i Czarną Wdową, ale mimo to przywitał mnie jak kapitan. Wytłumaczyłam mu kim jestem i kim był ten czarny tygrys, a raczej jak powstał. Wyjaśniłam wszystkie szczegóły tego co się działo jak Avengersi stracili mnie z oczu. Doktor, Stark, Ameryka i Thor przyszli na wezwanie dyrektora Fury-ego. Ja w tym czasie poszłam do pokoju, gdzie leżał Loki. Siedziałam obok niego i wpatrywałam się w zamknięte oczy. Z szuflady wyjęłam długopis i kartki, po czym zaczęłam rysować. Rysunek był niepowtarzalny. Pokazywał historyjkę komiksową, narysowaną na jednej kartce. Jak miałam około jedenastu lat często czytałam takie komiksy. "Kartka z komiksu" przedstawiała cały przebieg zdarzeń. Jak Avengersi do nas przylecieli, ucieczka Lokiego, szukanie wskazówek, spotkanie Meduzy, walka z czarnym tygrysem, aż w końcu Loki, który leży na łóżku z zamkniętymi oczami. Jedno, ostatnie miejsce zostawiłam wolne, to miał być finał, zakończenie. Położyłam długopis na szafce. Wpatrywałam się w kartkę i te komiksowe rysunki, po czym ją zgniotłam i rzuciłam za siebie. Wstałam i wyszłam.

Ja - Biały TygrysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz