13- Rysunki i stwór

553 37 2
                                    

Siedziałam w pokoju bardzo długi czas, w ogóle nie wychodząc z niego i rozmyślałam. Nagle ktoś zapukał do drzwi i wszedł, to był Danny. Zamknął za sobą drzwi [szkoda że rozsuwane] i podszedł do mnie. Lekko podniosłam głowę i spojrzałam na jego nogę.

- Już lepiej.- powiedział bardzo spokojnym głosem- A co z tobą?

Wzruszyłam ramionami i schowałam kartkę za plecami. Chwycił mnie za nadgarstek drugiej ręki, po czym puścił. Puściłam kartkę, ale nie za plecami, lecz obok siebie. Wziął ją. Na kartce były narysowane te dwa Cerbery i on, jak z nimi walczył. Kątem oka spojrzał na mnie i oddał mi kartkę. W milczeniu siedzieliśmy w pustym, białym pokoju. Jedyne co było w tym pokoju to kartki, ołówki, gumki i mały, niski stolik. Po chwili wstał i podszedł do stolika. Sięgnął po teczkę i znów usiadł w tym samym miejscu. Wiedziałam, że te rysunki go zaciekawiły i tylko się przyglądałam. Najpierw wyjął wszystkie na raz, a potem te przejrzane odkładał delikatnie do teczki. Po godzinie, lub półtorej zamknął teczkę, ale nie włożył do środka jednego z rysunków. Znów na mnie spojrzał, ale już nie kątem oka, tylko w prost w moje oczy i podał mi tą kartkę. Były tam narysowane dwa tygrysy, biały i czarny. Biały miał niebiesko-czarne paski i świecące oczy na niebiesko, a czarny miał jasno szare paski i oczy świecące na czerwono.

- Co to?- spytał

- Dwa tygrysy, które będą walczyć...- odpowiedziałam

Wziął kartkę i schował do teczki, po czym wyszedł z pokoju. Po półgodzinnym rozmyślaniu usłyszałam bardzo piskliwy alarm, wybiegłam z pokoju. Na korytarzu zobaczyłam cienie, które nagle niknęły pod podłogą. Pomału zaczęłam się skradać w tamtym kierunki. Gdy się wychyliłam by rozejrzeć ujrzałam... Nic, nikogo tam nie było, nawet dziury w podłodze, czy martwych ciał. Jednak morderca zostawił jeden, mały ślad, który mi wystarczył bym mogła go wytropić. Zmieniłam się w tygrysa i zaczęłam biegać po całym statku. Za jednymi drzwiami usłyszałam dziwne charczenie, weszłam do środka w postaci człowieka. Przede mną stała niebieska postać zrobiona z cieczy i zjadała rękę kogoś z załogi. Zatrzymałam się dwa kroki przed drzwiami i obserwowałam. Po chwili wypluł rękę zjedzoną w połowie i się obrócił. Wielka paszcza z wielkimi zębami nie miała warg, a oczy były maleńkie i czarne. Jego niebieski język ścierał krew z zębów. Stwór dyszał jakby ze zmęczenia, ale nie wydawało mi się, że to od tego. Zrobiłam jeden krok do tyłu, a on na mnie skoczył. Nie zdążyłam nic zrobić, nawet się ruszyć do ucieczki. Potwór tylnymi łapami opierał się o moje nogi, a przednimi o moje ramienia. Obrażający odór z ust o mało mnie nie udusił. Poczułam coś śliskiego na szyi, ale nie mogłam zobaczyć co to. Bestia oddaliła trochę swoją głowę. 

- Zanie stan się już ta. Przygo ty usisz śmierć jed z as zgin...- stwór próbował wyjąkać słowa

Po wyjąkaniu uciekł, nie wiem w którą stronę, więc go nie szukałam. Wróciłam do pokoju, nie zwracając na siebie uwagi.

Ja - Biały TygrysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz