15. | Callie

1.5K 173 15
                                    

-Cholera-szepnęłam,kiedy Luke potknął się na schodach,wylądował na twarzy. Musiałam stłumić mój śmiech,ukrywając emocje.Spojrzał na mnie zdezorientowany,jakby nad czymś uważnie myślał.

Potrząsnął ciałem jakby dostał już odpowiedź.

-Callie,hej.- wybełkotał siadając na stopniu od schodów.

-Jesteś pijany?-spytałam.

-Nie.-zachichotał,kurwa zachichotał.

Potem na czworakach podszedł do mnie,przemieszczał się do mnie,a ja wbiłam się bardziej w ścianę już z oczami pełnymi łez. Nie wiem jaki on jest,gdy jest pijany. Może być wściekły i zabić mnie na miejscu. Przybliżył się jeszcze bardziej. Był tak blisko,że nasze nosy się stykały. Chuchnął,zmarszczyłam nos,smród alkoholu nie należy do najprzyjemniejszych. Spojrzał mi głęboko w oczy,jakby chciał dotrzeć do mojej duszy. Ale naprawdę tego nie można robić,to jest po prostu nie przyjemne uczucie,wiesz? To jedno uczucie,kiedy ktoś patrzy ci w oczy i czujesz jak oni myślą o twoich wadach i wszystkich wewnętrznych tajemnicach.

Jego wzrok przeniósł się na dół,na moje usta, a ja podświadomie oblizałam usta,biorąc drżący oddech.

-Nie wiem jak to powiedzieć,ale..- zapanowała głucha cisza.Podniósł wyżej głowę i oparł się czołem o moje.

-Myślę,że zakochałem się w tobie.

Moje oczy rozszerzyły się, a moja szczęka mi opadła. Patrzyłam na niego, a on patrzył na mnie z tępym wyrazem twarzy. Jak on może powiedzieć,że myśli,że jest we mnie zakochany,kiedy; jeden:porwał mnie, dwa:torturował mnie nożem. I ostatnie: to tylko kilka dni,dosłownie. Po prostu muszę grać,aby plan wcielić w życie.

-Myślę,że..Ja również spadłam do ciebie.-jąkałam się,bo powiedzenie tego sprawiało mi mały kłopot. Uśmiechnął się leniwie,śmiejąc się oparł głowę o moje ramię. Wkrótce zaczął ważyć więcej,opierał się,aż w końcu jego ciało zjechało na ziem i opadło obok mnie. Uśmiechnęłam się do siebie,zupełnie przygotowana jaka reakcja będzie jutro rano. Ta sytuacja,starałam się aby było komfortowo,ponieważ moja ręka nadal jakby płonie żarem od papierosa. Ślady po taserze nie bolą,chyba że ich dotknę.Kiedy było mi wygodnie, zamknęłam oczy odpływając w spokojny sen. Obudziłam się słysząc jęki i poruszanie się obok mnie. Zamrugałam oczami,ziewając przetarłam oczy. Spojrzałam,zobaczyłam budzącego się Luke,wszystko mi się pomyliło,ale potem wróciło do mnie.

Powiedział,że mnie kocha.

Powiedziałam to samo.

-Co do kurwy?!-powiedział, spojrzałam na niego. Okay,teraz muszę udawać, że jestem w nim"zakochana".

-Hej.-powiedziałam,uśmiechając się do niego.

-Dlaczego do diabła się do mnie uśmiechasz?-spytał,patrząc na mnie dziwnym wzrokiem.

-Nie pamiętasz wczorajszej nocy?-udawałam,że mnie to zabolało.

-Co się stało?

-Mówiłeś ,że mnie kochasz a ja powiedziałam to samo.-powiedziałam,próbując aby sobie przypomniał.

-Zrobiłem to.-powiedział,mrużąc oczy,przejechał ręką po włosach,które zazwyczaj stały do góry jak jakaś wieża. Skinęłam głową,patrząc na niego,jakby był głupi.

-Cóż,nie prawda.-powiedział bez ogródek stojąc.

-Kłamiesz! Słowa pijanych są myślami trzeźwych.-powiedziałam,potrząsając głową.

-Nie kocham cię-powiedział przewracając oczami.

-Wyjście jest zaprzeczeniem.

-Nie jestem!

-Tak jesteś Luke,poprostu się przyznaj,że mnie kochasz.

-Nie będę się przyznawać,bo nie jestem.-odparł, krzyżując ręce na piersi.

-To dlaczego się wciąż bronisz?-uśmiechnęłam się.

-Ponieważ oskarżasz mnie o coś kiedy nie jestem.

-Ja tylko powiedziałam co jest prawdą.

Przewrócił oczami.

-Skończyłem-powiedział,odchodząc.

-Poważnie. Uciekasz od uczuć,które czujesz do mnie i zaprzeczasz im.-powiedziałam drżącymi wargami a łzy zaczęły spływać i dotykać moich ran. Obejrzał się i zatrzymał na chwilę.

Oddychał drżąc i nie nawiązywał ze mną kontaktu wzrokowego.

-A co jeśli b-bym cię kochał?-zapytał spokojnie,że prawie nie było go słychać.

-Kochałabym cię z wzajemnością.-skłamałam,przełykając ciężko. Ja nigdy nie kłamałam,a teraz robię to na okrągło. Nie kocham tego faceta,który wykorzystał mnie,torturował i powiedział,że mnie zabije.

-Jesteś poważna?-spytał,podchodząc bliżej. Wtedy zauważyłam,jaki jest podatny . Jego oczy są jasne,patrząc na niego miał łzy,ale nie płakał.

W tym miejscu, jest taki bezbronny teraz i uświadomił sobie,że ma problem z pokazywaniem swoich uczuć. Zastanawiam się , co uczyniło go takim,że jego uczucia są ukryte. Potem zrobił kolejny krok bliżej,aż jego ciało zamarło a oczy pociemniały. Wyglądało na to,że próbował z tym walczyć. Zaczął mamrotać do siebie,jego słowa nie było słychać,aby on sam je usłyszał. Jego głos był głośniejszy i brzmiało to jakby z kimś walczył w swojej głowie. Nigdy nie byłam tak przerażona w swoim życiu.

-Nie! Nie będę cię słuchać więcej,że ją kocham!.

Moje oczy rozszerzyły się. On naprawdę przyznał się do tego,trzeźwy.

------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tadannn!

Ktoś już próbował mnie znaleźć i udusić,że długo nie było nexta?! xD 

KOMENTARZ-GWIAZDKA=MOTYWACJA!!!!

Dziękuję za wszystkie komentarze!. :))

CHCESZ DEDYKACJE PISZ ŚMIAŁO. :)

W dalszym ciagu czekam na zgodę na tłumaczenie drugiego ff.. :)

To do.. kiedyś tamm??? ;D

Blue Eyed Bandit (fanfiction Luke Hemmings- tłumaczenie PL)Where stories live. Discover now