Rzuciłem jej na środek rzeczy poczym wróciłem schodami na górę. Nie mam pojęcia dlaczego czuję się z tym źle, ten taser,przecież robiłem to wszystkim moim ofiarom. Po prostu czuję się inaczej,kiedy jestem przy niej,nie wiem dlaczego. Mam na myśli tylko porwać i zabić dziewczyny po kilku tygodniach cierpienie i niepewności. Potem idę,aby znaleźć kolejną ofiarę. To zaczyna się dziwnie. Chodzi o to,że próbowała uciec.Żadna z nich kiedykolwiek tego nie próbowała. To wszystko działo się dla JEGO przyjemności. Nienawidzę,kiedy to robi, nie mogę od niego uciec. Jest ze mną do końca życia. Chciałbym,żeby mógł on zniknąć, aby mnie zostawił, ten POTWÓR. Jęknąłem, powinienem przestać się kłócić z samym sobą.Wtedy wydaje mi się,że jestem jeszcze BARDZIEJ szalony. Przeczesałem reką swoje włosy.Chwyciłem piwo,otworzyłem kapsel i szybko je wypiłem. Chwyciłem kolejne, podszedłem do kanapy i usiadłem. Chwyciłem pilota i patrzyłem co się teraz dzieje z Callie Oparłem się na kanapie, umieszczając oba ramiona z tyłu głowy. Patrzyłem jak kołysała głową na boki, nie robiąc nic. Zwykle kiedy je oglądam to słychać jęki z bólu, szarpanie łańcuchów i widać było jakie są głupie,próbując wyrwać łańcuchy, Skończyłem pić piwo, jęknąłem, żadnych postępów w zachowaniu, nie będę tego przecież oglądał przez godzinę. Wstałem, idąc o kuchni wyrzuciłem do kosza butelkę po piwie. Wróciłem do salonu, chwyciłem pilota i wyłączyłem kamerę i telewizor. Wyłączyłem światła w kuchni i salonie. Byłem już w moim pokoju. Zdjąłem swoją koszulkę i dżinsy,zostając w samych bokserkach. Przeczesałem swoje włosy ręką i położyłem się na łóżku. Przykryłem się kocykiem. Zamknąłem oczy starając się zasnąć,gdy moje oczy otworzyły się na hałas. Było cicho. Naciągnąłem koc jeszcze wyżej na swoje ciało,zamknąłem swoje oczy próbując zasnąć.Usiadłem,kiedy znowu usłyszałem hałas. To nie może być Callie, bo przecież jest zamknięta. O nie! Ręką dotarłem do mojej szyi nie czując naszyjnika z kluczem. W padłem w panikę,wstałem z łożka i powoli wyszedłem z sypialni. Odwróciłem się w stronę drzwi do piwnicy,które były szeroko otwarte.Podrapałem się po głowie i jęknąłem w duchu,gdy usłyszałem złowrogi śmiech,ale brzmiało to tak nie winnie. Powoli odwróciłem się i spotkałem Callie; trzymała pistolet. Moje oczy rozszerzyły się,starałem się nie patrzeć na jej prawie pół nagie piersi tylko na pistolet,który był wycelowany we mnie.
-Mam dość bycia tutaj,to było tylko dwa dni. Jak to jest Luke?Hęę? Czy kiedykolwiek porwana dziewczyna próbowała uciec,zwłaszcza w okresie dwóch dni od jej porwania?-śmiała się głośno,podeszła krok bliżej,a ja zrobiłem krok w tył. Zrobiliśmy to jeszcze raz,aż w końcu zostałem wciśnięty do ściany na końcu korytarza. Machnęła nonszalancko pistoletem w moim kierunku.
-Wiesz,powinnam cie teraz zastrzelić,ale naprawdę nie chcę.- zaczęła- Czy mam cie boleśnie torturować tak jak ty mi to zrobiłeś czy innym martwym już dziewczynom?
-Dobrze jeśli mnie zastrzelisz,wyciągniesz mnie z mojej własnej nędzy. Niech ta bestia we mnie umrze.-powiedziałem patrząc na nią,mój wyraz twarzy był całkiem poważny. Na początku spojrzała na mnie dziwnie. Mógłbym powiedzieć,że była przerażona,ale była dobra w ukrywaniu takich rzeczy.
-Wiem,że jesteś w szoku. Zszokowany tym,że jedna z twoich ofiar będzie wytrzymała aby walczyć z tobą.-powiedziała,podchodząc bliżej mnie,a ja przycisnąłem plecy bliżej ściany. Szczerze mówiąc,w rzeczywistości nie jestem w szoku. To znaczy wiedziałem,że z Callie będzie kłopot, bo już walczyła ze mną od początku.
-Nie jestem w szoku,jeśli myślisz,że będę. Wiedziałem,że to będzie walka od samego początku.-uśmiechnąłem się.Zamarła na chwilę,poprawiając broń w dłoniach.
-Jak to?-zapytała,a jej oddech przyśpieszył kiedy zrobiłem krok w jej stronę. Westchnęła cicho cofajac się o krok,prawie.
-Widzisz Callie,żadna z dziewczyn nie uciekała mi kiedy je pierwszy raz złapałem.-powiedziałem,robiąc kolejny krok w jej stronę,tym razem odrobiła krok cofając się.
-Żadna z dziewczyn nie rzucała się na mnie-dalej zrobiłem kolejny krok. Starała się być silniejsza i zrobiła jeden krok w moim kierunku.
- Również nie miałem tak,że próbowała uciec,ale potem złapałem,następnie znowu ucieczka i na końcu mieć przed sobą lufę od pistoletu.-zaśmiałem się,podszedłęm jescze bliżej,teraz pistolet dotykał mojej klatki piersiowej.
-Teraz rzeczywiście sprawdzę czy jedna z dziewczyn będzie miała na tyle odwagi, aby strzelić.-powiedziałem. Spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami i z nieruwomiernym oddechem.
Powiedziałem;- Czy masz siłę do mnie strzelić?-warknąłem głośno. Jęknęła a jej palce trzęsły się na pistolecie. Bez słowa,popchnąłem ją za jej ramię,obracając ją w prawo przy czym uderzyła plecami o ścianę. Jęknęła z bólu,chwyciłem broń z jej ręki i umieściłem go delikatnie na ziemi, trzymając jej nadgarstki w jednej mojej ręce.Stałem twarzą do niej,nasze ciała były mocno zaciśnięte,więc nie miała drogi ucieczki.
-Teraz,teraz to nie był dobry ruch.-parsknąłem, a ona jęknęła,próbując wyrwać nadgarstki trzymane nad nią. Wtedy stało się coś nie do pomyślenia, znikąd moje usta zaczęły działać przeciwko mnie. Moja złość zamieniła się w pożądanie,usunąłem ręce z nadgarstków i zjechałem nimi w dół do jej ud,podniosłem ją tak,gdzie owinęła mnie nogami wokół mojej talii,a moje usta zaczęły pracować z jej.
----------------------------------------------------------------------
Soł,soł.. kto się spodziewał czegoś takiego? hęęę?? :D
Co raz ciekawiej czy dalej was nudzę? :p
Jeśli chce ktoś dedykacja to jak zawsze pisać śmiało. :)
KAŻDY KOMENTARZ CZY KAŻDA GWIAZDKA TO MOTYWACJA DO DALSZEGO TŁUMACZENIA. Bo nwm czy to ma sens.:p
nał,nał...do kolejnego.. xx
:))
YOU ARE READING
Blue Eyed Bandit (fanfiction Luke Hemmings- tłumaczenie PL)
Fanfic" Twoje niebieskie oczy, po prostu mnie wciągają" Jest zgoda na tłumaczenie.. autorstwa: cthood tłumaczenie: Karolina_aa