Przestałam płakać, chyba już wszystkie łzy wylałam. Ten facet niósł mnie już około godziny na ramieniu przez jakiś las, było mi już nie wygodnie więc wierciłam się i nadal próbowałam uciec. Jestem już zmęczona tym ciągłym biciem pięściami i płakaniem. I wtedy zauważyłam, szliśmy w kierunku jakiegoś małego domku, moje oczy momentalnie rozszerzyły się. Zaczęłam bić go mocniej pięściami ale miał tak silne ramiona,że ten ból dla niego był nie odczuwalny. Następnie wypełniłam swoje płuca powietrzem i zaczęłam głośno krzyczeć, jak to było możliwe, on tylko na to:
-Krzycz wszystko co chcesz, kochanie. I tak nikt cię nie usłyszy, jesteśmy za daleko.- zachichotał. Kopniakiem otworzył drzwi i kopiąc zamknął je za sobą. Dalej szedł korytarzem. Ja dalej wierciłam się na jego ramieniu, kiedy w końcu spadłam z hukiem na ziem, gdzie prawdopodobnie całe moje biodro będzie w siniakach. Szybko wstałam i podbiegłam do drzwi. Były nie zatrzaśnięte na klucz. Spojrzałam ,aby zobaczyć czy biegnie za mną. Próbowałam dalej uciec, ale na moje nieszczęście miał bardzo długie nogi. Piskliwy krzyk opuścił moje usta, gdy jego ramiona chwyciły mnie w talii i podniósł mnie, wtedy moje stopy nie dotykały ziemi.Odwrócił się spowrotem. Ja dalej kopałam go i siłowałam się, ale to na nic.
-Nie wydostaniesz się tym razem-warknął, następnie kopnął drzwi, aby je zamknąć i wyciągając klucz zablokował je.Skierował się w głąb korytarza. Potem zszedł po schodach, pewnie do piwnicy. Dotarł na dół, gdzie obok były łańcuchy przymocowane do ściany, dalej obok nich zobaczyłam też wszystkie bronie. Pewnie wykorzystywał je, aby zabijać te niewinne dziewczyny, a ja wkrótce będę jedną z nich. Postawił mnie na zimnym betonie. Poczułam wilgoć na moich policzkach, wtedy zrozumiałam, że znowu zaczęłam płakać. Następnie na moich nadgarstkach umieścił kajdanki, które zostały dołączone do ściany. Płakałam nie kontrolowanie, a na jego twarzy pojawił się uśmieszek. Zapiszczałam,kiedy uklęk przede mną, kładąc łokcie na kolanach a jego ręce były zaciśnięte.
-Jak się nazywasz?-zapytał szorstkim głosem.
-Callie- szepnęłam patrząc ku ziemi.
-Callie, co?-pchnął mnie.
Kiedy nie odpowiedziałam, chwycił mocno mój podbródek, przyciągając moją twarz do jego.
-Zapytałem, Calle co?!- krzyknął a jego jasnoniebieskie oczy stały się dużo ciemniejsze.
-C- Callie Flyn-płakałam, ogromny ból przeszywał moją brodę spowodowany jego mocnym uściskiem.
-Ładnie jak dla ładnej dziewczyny-powiedział puszczajac gwałtownie brodę, gdzie później moja głowa z dużą siła uderzyła o ścianę.
Mój szloch stawał się już powoli kontrolowany, ale nie na długo. Wzdrygnęłam się, gdy wyciągnął rękę do przodu, do mojej kieszeni wyjmując mój telefon. Wstał i podszedł do stolika. Położył na nim telefon a następnie doszczędnie zniszczył go młotkiem. Spowrotem podszedł do mnie i uklęknął.
- Teraz, jeśli odpowiednio będziesz mnie słuchać przez te trzy tygodnie to nie będzie tak źle-powiedział, pieszcząc ręką moją twarz, po której spływało to więcej słonych łez. Pamiętam te wiadomości, mówiły że porywał na trzy tygodnie a w następnym zabijał.
-Wtedy skończysz jak inni-dodał i złośliwie się uśmiechnął. Skierował się na schody. Po chwili się zatrzymał i spojrzał na mnie.
- Jutro rano dostaniesz jedzenie- powiedział, następnie kontynuował wejście po schodach,a już później usłyszałam trzaśnięcie drzwi i zamek, sugerujący,że mnie tutaj zamknął. Miałam małe źródła światła, pomieszczenie było małe i cholernie duszne. To wszystko było tak przytłaczające i nadal nie mogłam uwierzyć, że to ja tutaj jestem,że mnie to spotkało. Wiedziałam,że powinnam być bardziej ostrożna,kiedy wiedziałam że on grasuje po ulicach i zabija ludzi. Wstałam, zaczełam "spacerować" na tyle ile mi pozwalał łańcuch przymocowany do ściany. Wykonywałam przy tym dzikie ruchy m.in szarpałam łańcuchem, jakbym mogła go wyrwać ze ściany. Po wszystkim frustracją przeczesałam swoje włosy,wtedy też zabrzmiał dźwięk łańcucha. Myślałam o kliku rzeczach.
Co jak mama martwi się,że jeszcze nie wróciłam?
Czy ona skontaktowała się już z policją i szukają mnie?
Jeśli myśli, że stałam się jedną z ofiar" Blue Eyed Bandit"? Ochh. Poczekaj już nią jestem. Pociągnęłam swoje włosy i krzyczałam. Płakałam, krążyłam szybciej po pomieszczeniu i z nerwów obgryzałam paznokcie. Jeśli wróciłby mój tata, to czy zainteresował by się tym,że zostałam porwana albo zabita? Prawdopodobnie nie, ponieważ odszedł od nas kiedy miałam 16 lat, nie pozostawiając jakichkolwiek śladów.
Czy mój starszy brat się o mnie martwił? Zawsze dbał o mnie i chronił, za co jestem mu bardzo wdzięczna. Zaczęłam od nowa myśleć o tych wszystkich rzeczach, o ojcu, który ma nas za śmieci i nigdy nas nie kochał. W końcu dotarło do mnie, że miałam zostać zabita w ciągu trzech tygodni. Zsunęłam się po ścianie na ziem.
Moje życie naprawdę skończy się za trzy tygodnie.
Teraz jestem jak tykająca bomba...
-------------------------------------------------------------------------------------------------
No cześć. Jest już 1 rozdział, mam nadzieję,że się spodobał. :)
Dodałam też zwiastun.. :)
Mogę też powiedzieć,że kolejny mogę dodać w piątek i sobotę.. z resztą jeśli chcecie.. :)
Każdy komentarz czy gwiazdka to motywacja.. ;D
Pozdrawiam.. :D
YOU ARE READING
Blue Eyed Bandit (fanfiction Luke Hemmings- tłumaczenie PL)
Fanfic" Twoje niebieskie oczy, po prostu mnie wciągają" Jest zgoda na tłumaczenie.. autorstwa: cthood tłumaczenie: Karolina_aa